Cześć! Mam taki problem, nasza córka ma już 1,5 roku i ja czuję, że to jest dobry czas by postarać się o drugiego dzidziusia. Kiedy rozmawiałam z partnerem z rok temu to mu mówię, że chce mieć drugie jak córa nie skończy 3 lat. I trochę chyba nie wziął tego na poważnie, bo powiedział, że jak córa będzie większa w sensie za rok, dwa to porozmawiamy. Więc ja ostatnio podjęłam temat i się zaczęło. On nie chce, bo nie, kiedyś może. Przy czym zaznaczę, że nie ma przeszkód finansowych i powiedział, że nie przeszkadza mu, że siedzę z dzieckiem w domu. Ja jednak chciałabym iść do pracy w końcu. I wiadomo jak jest, że jak się już te prace podejmie to trudno zrezygnować na rzecz starania się o dziecko tzn. ma się swoje zajęcie, wychodzi się do ludzi itp a jak się tak siedzi w domu przez tyle czasu to można zwariować. Chciałabym też żeby nie była duża różnica wieku, takie mam przekonanie i już. Ja sama w sumie zajmuję się dzieckiem tzn. partner jak przyjdzie z pracy trochę się z małą pobawi czasami wykąpie i to tyle. Pampersa zmienił może ze 3 czy 4 razy od narodzin. I nie potrafi zrozumieć tego, że jak się jednak jest w tym ciągu to łatwiej jedno po drugim, bo teraz jest to dla mnie po prostu codzienność, a bądź co bądź zajmowanie się małym dzieckiem jest czasochłonne. I ostatnie jego przekonanie które mnie zdenerwował na maska to, że jak pójdę do pracy i on za jakiś czas zdecyduje się że chce już mieć dziecko, to chyba w jego odczuciu ja mam rzucić wszystko za przeproszeniem w piz** i zachodzić w ciąże. A nie oszukujmy się no dla kogo życie się zmienia po zajściu w ciąże? Dla kobiety, facet zrobi i fajnie cieszy sie ale pracuje normalnie i nie wpływa to na jego kondycje fizyczną. Ja już nie wiem jak mam do niego przemówić. Ehh musiałam się wygadać