czytając wasze wypowiedzi naprawdę można się uspokoić ale tylko chwilowo, już nie wyrabiam psychicznie, tyle stresu,
nie mogę się doczekać jutrzejszej wizyty na USG, tysiąc pytać czy już będzie coś widać, jeśli nie to pewnie poczekam sobie kolejne 6 tyg, aby dostać się na badanie, a stresu jest pełno, choć staram się być spokojna, jednak to samo moje serducho podskakuje jak najęte
plamienia dziś ustały, wiec mam nadzieję że zostanę przyjęta, jak nie to zmyślać będę ...
Zawsze jakoś tak łatwiej znieść to wszystko kiedy można tutaj napisać.
Zwłaszcza że czytając rozumiem że nie tylko ze mnie taki stresowy świrus.
ahh... oby do jutra... licząc że ten dzień przyniesie ogrom szczęścia ...