reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

mi kilka lat temu zdiagnozowano nerwicę lękowa z napadami paniki...ale zanim to się stało lekarz podejrzewał depresję...czasami podobne objawy występują w przeróżnych schorzeniach...
musicie się trzymać,ciężarówki z deprechą...ja odstawiłam seronil pół roku temu i teraz............ wyjść z domu sama za bardzo nie mogę:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:
a ludzie dookoła nie rozumieją.....:no: mówią- nie wygłupiaj się,weź się w garść...mąż w trakcie mojego napadu paniki w markecie robił mi awanturę...:wściekła/y:
już nikogo nie proszę o zrozumienie,nikomu nie tłumaczę...bo to jak grochem o ścianę...:-:)-:)-(
 
reklama
Corpse Bride - jak zrozumiałam masz trochę poczucie winy, ze mama robi wszystko wokół, chciałabyś jej pomóc, ale zwyczajnie nie masz siły. Ja mam podobnie, mam zagrożoną ciąże i jak najwięcej muszę leżeć. Mieszkam jeszcze z rodzicami (niedługo się wyprowadzają) i też mnie dobija jak mama sprząta, gotuje itd. a ja leżę w łóżku. Staram się pomóc, ale wiadomo ze nie mogę tego robić w pełni Rozumiem że najlepiej Ci w łóżku, jak leżysz bo masz wtedy święty spokój. Ale uwierz mi, że to jest jeszcze bardziej dołujące. Leżenie w łóżku często tylko pogarsza stan psychiczny. Zmuś się i wyjdź chociaż na spacer. Mi pomaga. Wiem że to wkurzające być bez pracy i trudno słuchać o tym jak to innym się fajnie pracuje. Ja siedzę w domu na L4 a wszyscy znajomi wokół pracują. Tylko że ja już wolę posłuchać ich opowieści, bo czasami można się pośmiać, niż sie dołować. Trudno samemu wyjść z takiego dołka, ale jak się podejmie pierwsze kroki to dalej będzie łatwiej. Niestety jeśli sama się nie postarasz nikt nie zrobi tego za Ciebie. Taka jest brutalna prawda. Możesz słuchać tysiąca rad, ale to Ty musisz wykonać całą robotę A żeby ją wykonać trzeba się często zmusić i to wbrew sobie na początku. Ale potem jest trochę z górki:tak:
waniliowa - rady typu "weź się w garść" są najgorsze dla osób ze zdiagnozowanym zaburzeniem. Niestety społeczeństwo mamy taki, że nie rozumie że komuś moze być ciężko i uważa, że ktoś po prostu stroi fochy itd. Rozumiem że trudno w kółko tłumaczyć wszystkim, że nie robisz tego specjalnie i samej też nie jest Ci za wesoło z własnymi lękami. A nie masz nikogo komu mogłabyś się wyżalić, kto by Cię zrozumiał? Nawet jedna taka osoba jest bardzo ważna. Rozumiem że odstawiłaś leki ze względu na ciążę? A korzystasz z jakichś innych form pomocy? Terapia lekowa jest dobra, ale bywa że dla niektórych osób jest niewystarczająca i warto skorzystać z psychoterapii
 
Hey,
Dziekuje wam za taka szybka odpowiedz, nawet nie sadzilam ze odpowie psycholog.
Jestem świeżo po studiach, podczas studiów mieszkałam w akademikach albo z facetem, jestem troche pedantka i zawsze miałam czysto a tu z dziećmi chociaż mąż wyręcza mnie z wielu rzeczy to wkurzam się, że mały sok wylał na kanapę,a maz nie chce tego odrazy wyczyscic tylko sie ociaga,zaraz bo i tak znowu sie wyleje, za każdym razem jak upadnie albo ma sie zaraz uderzyć o róg stołu ja się gwałtownie z miejsca podrywam, domownicy mówią mi zebym nie reagowała ale nie potrafię byc spokojna. Mama mi mówi, żebym sie dziećmi nie zajmowała zebym spokojnie odpoczywała, ale nie mogę normalnie siedzieć kiedy mama przed i po swojej pracy, gotuje sprząta plus gania za dwójką. Dlaczego te dzieci są bo siostra zostawi je u nas na okres zimy, bo w kraju gdzie oni mieszkali rozpetała sie ta świńska grypa. Bo zaczyna swoj biznes, bo w polsce powietrze i art, spozy dla dzieci sa lepsze. nie ma mowy zebym zarzadala aby je spowrotem zabrala, nikt nigdy mi tej samolubnosci nie wybaczy.
Duzo spie bo kiedy jestem w pokoju w lożku jestem spokojna, nawet na sile przedłuzam sobie lezenie i spanie aby nie wstawac do tego domu wariatow. Nie chce wychodzic, bo nawet w lustrze nie moge na siebie patrzec wygladam jak wieprz, w galeriach i tak nic nie kupie bo i tak nie bede tego nosila. Najbardziej depresyjne jest to że nic nie robie, ze siedze w domu. Dlatego mowie moze lepiej bylo poczekac z dzieckiem , poki gdzies cos zaczne swojego robic, pracowac kobiety w ciazy chodza do pracy , nadal prowadza swoja działalnosc. plus nie spotykam sie z nikim, bo w tym miescie nie mam znajomych, a nawet niechce miec kontaktow ze znajomymi, bo ktos zaczał gdzies prace, ktos wyjechał na zagraniczny staz,co mnie dobija a ja siedze w domu wariatow i nie ma innego wyjscia. tylko to forum daje mi satysfacje ze moge napisac, bo ludzie źle mnie odbieraja ze nienawidze dwojki od siostry. Kocham je sa slodkie, duzo wspanialych zdarzen dzieje sie w ciagu dnia. ale to sa dzieci potrzebuja zeby je przytulic i wtedy wchodza mi na barki, chca aby je poniosla ( kazdy wazy ponad 10 kg) placza jak to dzieci to nie sa zle dzieci.tylko ze ja nie chce byc matka 3 dzieci, jeszcze tak blisko urodzonych.sama bym lepiej zaplanowala rodzenie dzieci. ale sie rozpisalam przepraszam.

Pisz kobieto wszystko co Ci na wątrobie leży.
Ja psychologiem nie jestem, ale wiem co czujesz, bo w pierwszych miesiącach pracowałam i byłam aktywna, brzuszek nie był widoczny, tylko mała wypukłość więc chyba do mojej świadomości nie docierało że będę matką ;-)
Potem jak grom przyszło L4, pokrzyżowało mi plany i nagle zaległam w domu.... zaczęłam się powiekszać i .. czulam się tak jak Ty.. jakaś taka nieprzydatna. Na nic nie miałam ochoty, czułam się nieatrakcyjna (banalne!) i bałam się macierzyństwa. Nadal się boję ale nie podchodzę do tego taka "wycofana" i z góry na straconej pozycji.
To dobrze, że mama się troszczy o Ciebie, bo z twojego pierwszego opisu wywnioskowałam, że to taka banda wyzyskiwaczy:-). To w zasadzie jesteśmy bardzo podobne.... ;-) Bo ja też nie lubię gdy ktoś coś działa, a ja... zalegam też czuję sie winna. Ale tłumaczę sobie ze to się kiedys odwróci, różnie w życiu bywa.
Uważam podobnie jak pani psycholog ;-) Powinnaś zafundować sobie odrobinę luksusu ;-) ha Czas tylko dla Ciebie. Poza domowym SPA poświeć czas na coś co Cię będzie rozwijać... Fajnie mi się gada jak ja już od miesiąca zabieram się do odświeżenia mojego talentu plastycznego ;-) Już gdzieś tu też radziłam, że mnie na psychikę dobrze robią .....porządki! Układam, segreguję, wywalam co niepotrzebne, robię przestrzeń dla nowego domownika (oczywiście nie przestawiam mebli!). To sprawia, że mam porządek w domu, przez co czuje się lepiej i w głowie też...
Szkoda, że nie możesz znaleźć bratniej duszy i mało kto z bliskich Cię rozumie. Może pocieszające to będzie dla Ciebie, że to, że masz takie odczucia co do dzieci siostry nie świadczy, że musisz czuć się winna z tego powodu! Ludzka rzecz. Tak jak napisałam wyżej mnie też wkurzają niektóre dzieci. Kiedys opiekowałam się bratankiem... I miałam takie same ambiwalentne odczucia. Raz zabić bym mogła bo taki nieznośny a raz zjeść żywcem- taki był słodki!
Ważne, żebyś miała wsparcie w kimś bliskim. Może szczera rozmowa z mężem Ci pomoże.... Ja też czułam się nieatrakcyjna, bałam się wszystkiego, o czym chyba nawet w tym wątku pisałam. Mąż okazał mi pełne zrozumienie w taki sposób, że głęboko w to uwierzyłam! Tzn nie odebrałam tego jak powierzchowne "będzie dobrze!"
Spróbuj....
 
Ostatnia edycja:
Bo ciąża to taki szczególny stan, ze oprócz radości pojawiają się też fale smutku, złości, rozdrażnienia. Mi też było się z tym trudno pogodzić (a wiedziałam ze tak może być). Myśle że to moze wynikać z tego, że każdy z góry zakłada że powinnyśmy się cieszyć i naprawdę trudno znaleźć w jakichś poradnikach, że bywają też inne emocje. Ja na początku ciąży to tak wariowałam, ze raz mój facet spał w samochodzie:zawstydzona/y:, zdarzało mi się krzyczeć, potem płakać i za chwilę śmiać - jak w psychiatryku:szok: I mimo że podejrzewałam ze mogę mieć huśtawki nastrojów to nie sądziłam że aż takie. Mam naturę badacza i starałam się znaleźć jakieś materiały o takich właśnie nastrojach w ciąży. I wiecie co? I w zasadzie nic nie znalazłam. O tym się po prostu najczęściej nie mówi, zakładając, ze to stan błogosławiony i powinnyśmy szczęściem tryskać. Mi dopiero opowieści innych dziewczyn uświadomiły, ze to co przeżywam jest często normą i one miały podobnie. I przestalam mieć wyrzuty do siebie, bo tłumaczę sobie że to hormony przeze mnie przemawiają. Ale też się co chwila pytam swojego czy nadal jestem seksowna. Bo czasami jak sie na siebie patrze, to też myślę, że już nie taka fajna jestem jak kiedyś. Ale grunt to znaleźć osoby, którym się można wygadać, najlepiej w podobnej sytuacji - właśnie jak na tym forum:-)
 
chodziłam na terapię indywidualną...ale po 2 miesiącach dr orzekła że ta terapia nie jest mi potrzebna:tak::tak::tak:
poszłam do niej tydzień temu i chyba się przestraszyła jak mnie zobaczyła-bo od środy zaczynam znów...ale tak naprawdę-gó...no mi to daje:no::no::no:
pogadać o samopoczuciu to ja mogę z koleżanką-tak to odbieram...szkoda mi tylko tego mojego maluszka w brzucholu-pewnie się biedaczek stresuje razem ze mną...
 
chodziłam na terapię indywidualną...ale po 2 miesiącach dr orzekła że ta terapia nie jest mi potrzebna:tak::tak::tak:
poszłam do niej tydzień temu i chyba się przestraszyła jak mnie zobaczyła-bo od środy zaczynam znów...ale tak naprawdę-gó...no mi to daje:no::no::no:
pogadać o samopoczuciu to ja mogę z koleżanką-tak to odbieram...szkoda mi tylko tego mojego maluszka w brzucholu-pewnie się biedaczek stresuje razem ze mną...
Hmm... nie będę wchodziła w kompetencje lekarza. Wiem tylko że raczej każdy psycholog ma inny sposób prowadzenia psychoterapii, który nie każdemu musi odpowiadać. Są po prostu różni ludzie i każdemu potrzeba czegoś innego. W takiej sytuacji zawsze można spróbować u innego specjalisty. Ale generalnie psychoterapia polega głównie na mówieniu o sobie, ale nie powinno się tylko na tym kończyć. Terapeuta powinien mieć konkretny kierunek działania, jakiś opracowany plan, który opiera na konkretnej koncepcji w jakiej pracuje.Ale cóż każdy specjalista ma swój własny wypracowany sposób. Nie poddawaj się. Moim zdaniem 2 miesiące (czyli taka krótkoterminowa terapia) przy poważnych objawach to zbyt krótko, aby można było mówić o poprawie. Często po tym czasie pojawiają się dopiero zalążki poprawy i jeśli objawy są dosyć ciężkie to trudno po tak krótkim czasie liczyć na wiele. Dlatego czasami pojawia sie zrozumiała frustracja, ze nic nie pomaga. Ale też sama farmakoterapia często likwiduje tylko objawy, dzięki czemu czujemy się lepiej, ale nie likwiduje przyczyny. Właśnie dlatego to gadanie jest jednak ważne - aby znaleźć przyczynę. Bo bez jej znalezienia będzie się cały czas na lekach, a nie o to chodzi.
 
Witajcie dziewczyny

chcialam sie podzielic z wami moimi przejsciami.
ok 3 lata temu przechodzilam terapie grupowa bo moja przeszlosc wplywala ogromnie na terazniejszosc i niszczyla moje zycie. Terapia byla skuteczna, ale miala swoja cene w moim przypadku (nie dotyczy to wszystkich!!) depresje. Moja terapeutka nie chciala mnie sluchac ze stapam na brzegu krawedzi. Az w koncu spadlam, ale jakas przytomna czesc mnie zaciagnela do psychiatry ktora to skierowala mnie na leczenie szpitalne. 6 tyg leczenia farmakologicznego w szpitalu, postawilo mnie na nogi ale bylo jeszcze duzo pracy przede mna. Leczenie farmakologiczne nadal trwalo.
w kazdym razie nie widzialam konca leczenia, wiec rok pozniej kiedy depresja sie znowu nasilala (jesien) zdecydowalam sie na hipnoze. mi pomoglo odrazu. Niestety jak to powiedziala moja terapeutka depresja lubi miec swoje rocznice, i powracac.

jestem w 7tyg ciazy, mdlosci ktore mam wlasciwie caly dzien, nie chce mi sie nic. Placze, dzisiaj mialam pierwsze mysli o tym ze nie chce mi sie zyc, ze zawodze dziecko ktore nosze w sobie, i jestem zla na wszystkie bole ktorych doswiadczam podczas ciazy. Okropnie ciezko to znosze, mdlosci, bole brzucha, bolesne piersi.Moj poziom wytrzymalosci na bol jest -10.
Moj maz jest wspanialy wspiera mnie, ale ja juz nie mam sily. Chyba jutro zadzwonie do psychiatry i sie umowie na spotkanie.
przerasta mnie ciaza, dolegliwosci zwiazane z nia, poranki ktore sa dla mnie okropne. Nie jadam zbyt wiele bo tylko kiedy czuje głód, i wiem ze musze jesc. Mam problemy ze snem, ktorych nigdy nie mialam nawet podczas depresji (to byl jedyny odpoczynek dla mojego ciala) nie mam motywacji do niczego, i mdlosci poteguja wszystkie niedogodnosci. Nasza sytuacja finansowa jest kiepska (jak wiekszosc mieszkancow Irlandii) oboje z mezem bez pracy na zasilku. Wegetacja, czasem brakuje na chleb, pieniadze przeciekaja przez palce.
nie mam tu znajomych, nigdzie nie wychodze bo cholernie zimno, w domu lodowato bo ogrzewanie drogie, wiec grzejemy tylko wieczorem przez 4-5 godzin.
Boje sie depresji, bo wiem jak ciezko sie z niej wygrzebac, terapie sa skuteczne ale kiedy mamy wlasciwego lekarza i wlasciwa terapie. Ja za pierwszym razem przeszlam przez 5 lekarzy az znalazlam tego ktory mnie rozumial bo to najwazniejsze.
 
Ty_grynio, myślę, że Twoja sytuacja jest na tyle powazna (leczyłaś się wcześniej długo i farmakologicznie na depresję) że chyba nasze pocieszanie na niewiele sie zda. Potrzebny Ci dobry specjalista. Choć oczywiście jak przejrzysz ten wątek znajdziesz parę postów podobnych do Twoich, bo akurat te odczucia w ciąży które opisujesz ma wiele kobiet i są zupełnie normalne. Nie tylko normalne jest suszenie zębów z radości że poczęło się właśnie nowe życie. Takie rzeczy tylko w Erze ;-) Normalne są Twoje chwile zwątpienia, nawet długotrwały smutek i nie musisz czuć się z tego powodu winna. Zauważyłam, że właśnie smutek jest bardzo powszechny, a dlatego, że nie mówi się o tym, to kobiety czuja się winne (ja też tak czułam, co podwajało moje dołowanie) Nie wiem kiedy to sie zmieni, ze zacznie się o tym mówić jak o normalnej rzeczy w ciąży a nie tylko pokazywac się będzie w czasopismach usmiechnięte, radosne mamuśki gładzące swój brzuszek. Ciąża to wielka odpowiedzialność, wielka niewiadoma związana z wychowaniem malucha, zmiana życia dotychczasowego o 180 st., ciąża to zmieniające się ciało, bardzo często rozstępy.... znajdź mi gazetę ze zdjęciem mamy z brzuszkiem na którym widać rozstępy! Co za hipokryzja. Artkuł o rozstępach ale na zdjęciu pani z pieknym brzuszkiem wsmarowuje sobie jakiś specyfik. Wkurza mnie to.
Powiem Ci, że mnie to przeszło, nawet nie wiem kiedy, myslę, że to sprawka hormonów. Dalej sie boję i czasem czuje fatalnie, ale nie dołuję się już tak.
Jesteście oboje bez pracy. Nie myślicie o powrocie do kraju? (o ile oboje jesteście z Polski) Bo tu może nie lepsza sytuacja, ale przynajmniej moze jacyś bliscy ludzie? Nie wiem, nie znam Twojej sytuacji , zeby cokolwiek radzić.
 
celira widze ze dosc podobnie przechodzimy ciaze... ja mam chwilami takie hustawki ze hoho strach sie bac... I najgorsze jest to ze odbija sie to na moich relacjach z najblizszymi. Napewno hormony maja baaaardzo duzy wplyw na moje zachowanie, ale chwilami zastanawiam sie czy poprostu nie sa one moja wymowka:zawstydzona/y: ciagle placze, jestem przewrazliwiona i popadam ze skrajnosci w skrajnosc... Sa chwile (czasami i nawet kilka tygodni) ze wszystko jest ok i jestem spokojna. Ale potem te stany poddenerwowania znow wracaja. Wlasciwie to juz koniec ciazy a ja nadal nie nauczylam sie sobie z tym radzic;/ Oby po porodzie sie wszystko uspokoilo...
Dziwne sa te nastroje, bo ja naprawde bardzo sie ciesze i jestem szczesliwa ze bede miec maluszka. A moze przyczyna jest to ze moja ciaza bardzo rozni sie z wyobrazeniami o niej?

ty_grynio czesto ciaza (nawet ta planowana) jest dla nas silnym szokiem. Nagle nasz swiat staje na glowie, pojawia sie tysiac watpliwosci, problemow... Uczucia i emocje ktore nas przerastaja. Ja na poczatku ciazy bylam tak samo przerazona jak ty. Z biegiem czasu to przerazenie ustepowalo miejsca bardziej spokojnym emocjom. I pomimo ze wiele rzeczy nie ulozylo sie tak jak chcialam (m.in. zostalam sama juz na poczatku ciazy) i nie potrafie przezywac ciazy tak jak bym chciala to udalo mi sie odnalesc w sobie spokoj (a wlasciwie to on sam sie odnalazl wraz z pierwszymi ruchami dziecka:tak:). Mysle ze wsparcie meza bedzie teraz bardzo wazne. Skontaktuj sie z jakims specjalista i badz dobrej mysli!
 
reklama
dziewczyny jestescie kochane. Ja jestem bardziej wrazliwa bo wiem czym jest depresja- i ciezko sie stamtad wydostac.
Narazie nie moge wrocic do Polski bo maz (Irlandczyk) ma pewne sprawy zwiazane tutaj z synem z eks dziewczyna (nigdy nie byli malzenstwem) i pirania teraz sie czepia bo z nia nie bral slubu i zazdrosna... zreszta dluga historia i walka o opieke, ale moj maz sam ma tego dosc. Powiedzial ze daje Irlandii 12 miesiecy, jak sie nic nie zmieni to jedziemy do Polski. przynajmniej ja prace znajde a on zostanie z dzieciatkiem w domu. No i bedzie pomoc babci ktora juz sie nie moze doczekac :) (chyba bardziej niz ja)

dziekuje za mile slowa i zrozumienie, nie ocenianie. Ja chyba bardziej panikuje bo wiem jaka to odpowiedzialnosc byc rodzicem i nauczyc/ksztaltowac malucha aby mial lepsze i lzejsze zycie niz ja. Wkurza mnie tez ze kazdy lekarz w irlandii mowi co innego. Jedna mowi ze jestem w 7tyg ciazy, dzisiaj na skanie nerek babeczka najechala na brzuch i powiedziala ze wielkosc mowi o 6tyg6dni, ale nie pokazala mi malucha grrr. no i dostalam zapalenia ukladu moczowego..
jak nie zeby i dziasla to mocz, albo pochwowa infekcja.. wes tu czlowieku nadazyj. Kobieta powinna byc jak inkubator w ciazy- bez infekcji , uodporniona, i bezbolesnie to przechodzic..
a lekarka dzisiaj rozlozyla rece bo piatek, nie ma jak zrobic mi badan moczu i dala antybiotyk leciutki mozliwy do przyjmowania w ciazy..


 
Ostatnia edycja:
Do góry