reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

Wydaje mi się, że mąż mnie nie kocha. Wszystko wokół jest ważniejsze, a ja zostałam sama. Bez rodziny, bez przyjaciół...
Nie mam już siły tego ciągnąć. Wiem, że sama bardzo się przyczyniłam do rozpadu naszego małżeństwa, ale On też nie jest bez winy. Zwłaszcza ostatnio.
Myślę już tylko o jednym...
 
reklama
Współczuję Ci że musiałaś się borykać z tyloma rzeczami...depresja napewno jest poważna w Twoim przypadku musisz jak najszybciej te leczenie zacząć i czekać aż urodzisz... Wiesz ja mam 3dzieci i czasami też czuje się sama ze wszystkim...nie mam najgorzej mam nadzieję że ułoży Ci się na lepsze 🥰
 
Wydaje mi się, że mąż mnie nie kocha. Wszystko wokół jest ważniejsze, a ja zostałam sama. Bez rodziny, bez przyjaciół...
Nie mam już siły tego ciągnąć. Wiem, że sama bardzo się przyczyniłam do rozpadu naszego małżeństwa, ale On też nie jest bez winy. Zwłaszcza ostatnio.
Myślę już tylko o jednym...
Bożenka, kiedy masz 3 dzieci, jesteś zmęczona, niewyspana, niewiele możesz zrobić sam na sam dla siebie, brakuje wsparcia ze strony bliskich, no i hormony...u Ciebie jeszcze stany depresyjne, czy depresja sama w sobie... Twoje emocje modulują. Niestety niekoniecznie adekwatnie do sytuacji. Chciałabym ci napisać bądź bardziej wyrozumiała dla siebie i otoczenia, nie podejmuje pochopnych decyzji, których potem mogłabyś żałować. Wiem jednak, że to frazesy.
Wydaje mi się, że potrzebujesz by ktoś się tobą zaopiekował. Trochę nawet jak dzieckiem. Tylko jesteś już dorosła. Z całą pewnością potrzebujesz wsparcia jak każdy normalny człowiek. Kogoś życzliwego, z kim o wszystkim będziesz mogła rozmawiać. Jak sobie trochę pomarudzisz nad ciężarem, który dźwigasz to może będzie ci lżej. W każdym razie wciąż próbuj otwarcie przedstawiać rozmówcom swoje oczekiwania. Może łatwiej będzie wtedy o bardziej konstruktywna relacje. Pisze ci to, wiem jednak jakie to jest trudne, bo sama się tego uczę. To wymaga ode mnie, bym zmieniła trochę sama siebie, moje nastawienie do otoczenia, sposób wypowiadania się. Muszę powściągać emocje, by mówić w sposób pozytywny. To niezwykle trudne. Mam nadzieję, że przyniesie efekt.

A powiedz jak radzisz sobie z trudnościami zdrowotnymi. Trochę ich masz. Na jakim etapie ciąży już jesteś? Jak twoje dzieci się miewają? Co ci najbardziej ciąży? A co cię cieszy? Czy da takie rzeczy, sytuację?
 
@Destino , @marta18691 , dzięki dziewczyny za słowa wsparcia.
U mnie problemem są odczucia, które faktycznie często są nieadekwatne do rzeczywistości. W zależności od stanu, w jakim się znajduję, różnie odbieram pewne sprawy. I strasznie łatwo się nakręcam.
Z mężem aktualnie jest lepiej. Porozmawialiśmy, po raz setny próbował wytłumaczyć mi pewne rzeczy i zapewnił mnie, że chce o nas walczyć, ale niektóre rzeczy odbiera inaczej, a z innymi sam sobie nie radzi.
Ustaliliśmy, że wypróbujemy metodę małych kroków - na początek zmieniamy tylko jedną rzecz, najlepiej mało wymagającą i tego się trzymamy. Na razie efekt jest bardzo dobry i między nami jest zdecydowanie lepiej.

@Destino , trafiłaś w sedno z tym zaopiekowaniem się mną jak małym dzieckiem. Przez całe dzieciństwo nigdy nie czułam się ważna, zawsze nie było dla mnie czasu i zostałam z niezaspokojonym pragnieniem uwagi, opieki i bezwarunkowej miłości. Tyle że teraz już jestem dorosła i nie tak łatwo uzupełnić te deficyty. Wiem, ze dużo pracy przede mną, a rzeczywistość nie rozpieszcza, ale na horyzoncie pojawiają się wreszcie konkretne przystanki do których dążę.
Po pierwsze, wiem mniej więcej, co z porodem. Jutro idę na ostatnie badania i jeśli cholestaza znowu się nasili, w piątek idę na IP. W przeciwnym wypadku, w poniedziałek wizyta u mojej gin i skierowanie do szpitala.
Boję się co prawda porodu bardzo, bo córka ma już 4kg i na pewno będzie ciężko, ale muszę jakoś to przetrwać. Zwłaszcza, że opanowanie cukrzycy i cholestazy staje się coraz trudniejsze, a czekać aż dziecko będzie jeszcze większe, to też ryzyko, tym bardziej, że zakrzepica tez nie odpuszcza.
Potem wizyta u psychiatry i leki. Zdecydowałam, że nie chcę karmić piersią, bo bardziej potrzebuję farmakoterapii, a jeśli już to bardzo krótko. Mąż namawia żeby choć miesiąc karmić, bo to najlepszy pokarm, ale ja mam opory. Nie wspominam dobrze poprzednich prób karmienia u dzieci i czuję wewnętrzny opór.
A na koniec psycholog, bo terminy są kosmiczne. No chyba że uda mi się przez psychiatrę trochę przyspieszyć.
Jakoś łatwiej mi to wszystko ogarnąć, kiedy mam jakiś plan działania. Niecierpliwie się bardzo i panicznie boję zarówno porodu jak i czasu po - czy dam radę, czy będę wyć całymi dniami, ale dopóki tego nie przejdę nic się nie zmieni.
 
Bożenko, co u Ciebie?? Mam trochę podobną sytuację...
Kochani rodzice daleko, przyjaciele jakoś się po pierwszej ciąży ulotnili, mąż który twierdzi, że moje obecne stany depresyjne to mój wymysł, 2.5 letnia córka którą bardzo kocham, ale potrafi dać w kość, do tego praca...
Jestem w 6 tygodniu planowanej ciąży, powinnam skakać z radości, a płaczę w poduszkę... żyć się odechciewa...
 
Bożenko, co u Ciebie?? Mam trochę podobną sytuację...
Kochani rodzice daleko, przyjaciele jakoś się po pierwszej ciąży ulotnili, mąż który twierdzi, że moje obecne stany depresyjne to mój wymysł, 2.5 letnia córka którą bardzo kocham, ale potrafi dać w kość, do tego praca...
Jestem w 6 tygodniu planowanej ciąży, powinnam skakać z radości, a płaczę w poduszkę... żyć się odechciewa...
ja mam nerwice ze stanami depresyjnymi. U mnie głównym powodem jest błędne myślenie, proszę poczytać o błędnym myśleniu, może to trochę pomoże, mi pomogło bardzo. Proszę tez pamiętać, że w ciąży buzują hormony, ja jestem teraz w 8tc i z byle powodu płacze, albo sie denerwuje. Samo zrozumienie co wywołuje u nas taki stan dużo pomaga, bo wtedy wiemy jak radzić sobie z tym.
 
Witajcie, też mam depresję w ciąży. Zdiagnozowaną przez lekarza, biorę leki od 13 tygodnia. Jestem obecnie w 19. Moja depresja wiążę się z trudnościami w zaakceptowaniu ciąży i rozwijała się powoli w czasie jej trwania. Nie potrafię zaakceptować myśli o dziecku, mimo, że jeszcze kilka miesięcy temu planowałam je mieć. Teraz jakbym obudziła się z letargu, żałuję moich nieprzemyślanych planów o dziecku. Jestem załamana i co dzień płaczę.
 
Witajcie, też mam depresję w ciąży. Zdiagnozowaną przez lekarza, biorę leki od 13 tygodnia. Jestem obecnie w 19. Moja depresja wiążę się z trudnościami w zaakceptowaniu ciąży i rozwijała się powoli w czasie jej trwania. Nie potrafię zaakceptować myśli o dziecku, mimo, że jeszcze kilka miesięcy temu planowałam je mieć. Teraz jakbym obudziła się z letargu, żałuję moich nieprzemyślanych planów o dziecku. Jestem załamana i co dzień płaczę.
Wiesz ja jestem moderatorem na forum o in vitro:-)
I powiem tak, może dzisiaj, teraz żałujesz, ale czy będziesz żałować za 15 lat ? Nikt tego nie wie. Bywa, za jednak to jest najlepsze co się ludziom trafia.
Nie mówię, ze jesteś niewdzięczna. Mówię, ze życie jest niesprawiedliwe i skomplikowane. I to co dzisiaj jest trudne i bolesne jest prezentem od losu za kilka lat. No, ale czasem jest bolesną lekcją świadomości, ze tego napewno więcej się nie chce. I to tez jest OK. Uczymy się na błędach, jest to jedna ze skuteczniejszych metod nauki :-)
I żeby nie było, ja po kilku procedurach IVF z wyczekiwanym dzieckiem brzuchu nie czułam wielkiej miłości i nie snułam ogromu fantazji. Milość do dziecka pojawia się po urodzeniu, w moim przypadku. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała to naprawdę trudny czas.
A leki poprawiają nastrój? Masz pomoc specjalisty?
 
reklama
Wiesz ja jestem moderatorem na forum o in vitro:-)
I powiem tak, może dzisiaj, teraz żałujesz, ale czy będziesz żałować za 15 lat ? Nikt tego nie wie. Bywa, za jednak to jest najlepsze co się ludziom trafia.
Nie mówię, ze jesteś niewdzięczna. Mówię, ze życie jest niesprawiedliwe i skomplikowane. I to co dzisiaj jest trudne i bolesne jest prezentem od losu za kilka lat. No, ale czasem jest bolesną lekcją świadomości, ze tego napewno więcej się nie chce. I to tez jest OK. Uczymy się na błędach, jest to jedna ze skuteczniejszych metod nauki :-)
I żeby nie było, ja po kilku procedurach IVF z wyczekiwanym dzieckiem brzuchu nie czułam wielkiej miłości i nie snułam ogromu fantazji. Milość do dziecka pojawia się po urodzeniu, w moim przypadku. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała to naprawdę trudny czas.
A leki poprawiają nastrój? Masz pomoc specjalisty?
Zmieniłam leki, zwiększyłam również dawkę. Czy pomagają? Sama nie wiem. Wydaje mi się, że nie. Ale nie wiem, w jakim stanie byłabym bez nich. Są momenty wyciszenia, są momenty niezwykle trudne. Od momentu zajścia w ciążę mam ogromną wręcz niechęć do dzieci, mimo, że dotąd pracowałam w szkole i uważałam, że to moja pasja :( teraz myślę o rzuceniu nauczania. Noe mogę patrzeć na dzieci :(
Martwię się o swój związek. Chciałbym oddać dziecko do adopcji, niestety partner się nie zgadza. Czuję się niejako zmuszona do zatrzymania tego dziecka, ale czy podołam zmuszając się do czegokolwiek?
Jestem pod opieką nowej Pani psycholog. Walczy ze mną o każdy dzień.
Dziękuję, że napisałaś. Dodaje mi to trochę otuchy, bo nie mam żadnej przyjaciółki, z którą bym mogła porozmawiać.
Bardzo mi przykro, że jest tyle kobiet walczących o możliwość bycia Mamą. Ogromnie Was szanuję i gdybym mogła oddałabym Wam możliwość zajścia w ciążę.
 
Do góry