reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Depresja w ciąży

Dziewczyny ściskam Was ciepło i wierze że będzie dobrze,chociaż sama się boję :( przechodziłam przez to i nie chce nigdyy wracać do tej czarnej przepaści,staram się nie mysleć że wróce bo im częściej to robie tym bardziej zaczynam się bać i wierzyć że to wróci :(
 
reklama
Cześć dziewczyny.
Byłam dzisiaj u lekarki internisty, bo się nabawiłam przeziębienia. Pani doktor zaczęła ze mną rozmawiać o ciąży, jak się czuje, a ja zaczęłam mówić że ta druga ciąża jest zupełnie inna od pierwszej, że nawet nie jem tak jak jadłam, nie ma ochoty na żadne owoce, ani jabłko ani banana, ani nic innego, czasem zmuszę się na jakąś truskawkę, zaczęłam jej mówić że tak ciąża jest inna, że ciągle jestem przeziębiona (już nawet nie wiem który to mój katar z koeli w tej ciązy), a ona zapytała nagle jak na wiadomość o drugim dziecku zareagowali moi rodzice. Jak sobie o tym przypomniałam jak to było to się pobeczałam. Mójtato nie powiedział nic, a mama powiedziała że to jeszcze za wcześnie zeby coś mowic, a poza tym co to za pomyśł rodzić w grudniu. Pamiętam że wtedyteż było mi przykro i sie pobeczałam. Pani doktor zapytała czy często płacze i wtedy już nawet nie umiałam odpowiedzieć, bo się rozszlochałam. Becze codziennie z byle powodu. Pani doktor zapytała czy czuje więż z dzieckiem, ale jeszcze jej nie czuje, nie tak jak z pierwszym dzieckiem. Zaczeła pytać o męża, czy on chce tego dziecka, ale mój mąż to cudowny facet i chce tego dziecka. Na koniec pani doktor powiedziała "ty masz depresje dziewczyno". Pomyslałam że co? Co ona mówi, a potem pomyślałam że rzeczywiście coś jest nie tak. To nie jest taka ciąża jaką przechodziłam za pierwszym razem. Wiecznie płacze o coś, wczoraj się pobeczałam na serialu. Boje się że jak moje nastawienie sie nie zmieni to nie będzie dobrze. Pani doktor powiedziała że będzoe dobrze, że jak dziecko zacznie się ruszać to poczuje z nim więź i jakby to był chłopak to żeby go potraktowała jak moje osobiste dziecko, bo córunia jest już tatusiowa. Nie wiem co mam mysleć o tym wszystkim. Nie myślałam że to depresja i jakoś w to nadal nie wierze, ale może rzeczywiście coś jest nie tak.
 
Może póki co potraktuj to jako dopuszczalne w ciąży obniżki nastroju, co? Bo słowo "depresja" to ciężki kaliber, jeśli skojarzymy z często spotykanymi zaburzeniami dwubiegunowymi, to pozostaje tylko poszukać żyletki. W zasadzie zaburzenia afektywne jak najbardziej, zważywszy na ciążę, reakcję rodziców (gratuluję, kurcze, takiego wsparcia) to można się podłamać, ale spokojnie. Czujesz się kiepsko, masz poczucie wszechogarniajacego smutku, wzruszasz się na filmach? No i masz do tego prawo! A faktycznie jak poczujesz ruchy dziecka, poczujesz fizycznie jego obecność, to łatwiej chwycisz z nim łączność. To nie zawsze "zaskakuje" od sztycha. Póki co, szukaj słońca - wykorzystuj pogodne dni na spacer jeśli możesz, łap słoneczne światło - ono pomaga i to nie żart, to fakt. Słońce jest naszym sprzymierzeńcem w walce z depresją. Słońce, ruch i dobry sen.
 
Może póki co potraktuj to jako dopuszczalne w ciąży obniżki nastroju, co? Bo słowo "depresja" to ciężki kaliber, jeśli skojarzymy z często spotykanymi zaburzeniami dwubiegunowymi, to pozostaje tylko poszukać żyletki. W zasadzie zaburzenia afektywne jak najbardziej, zważywszy na ciążę, reakcję rodziców (gratuluję, kurcze, takiego wsparcia) to można się podłamać, ale spokojnie. Czujesz się kiepsko, masz poczucie wszechogarniajacego smutku, wzruszasz się na filmach? No i masz do tego prawo! A faktycznie jak poczujesz ruchy dziecka, poczujesz fizycznie jego obecność, to łatwiej chwycisz z nim łączność. To nie zawsze "zaskakuje" od sztycha. Póki co, szukaj słońca - wykorzystuj pogodne dni na spacer jeśli możesz, łap słoneczne światło - ono pomaga i to nie żart, to fakt. Słońce jest naszym sprzymierzeńcem w walce z depresją. Słońce, ruch i dobry sen.

Dzięki za miłe słowa. Nie jestem przekonana do tego że to depresja, wiem że to zbyt ostre słowo i trzeba przejść wiele badań żeby potwierdzić tę chorobę. Sen to sobie załatwiłam dzisiaj zwolnieniem L4 do piątku. Może córka pozwoli mi trochę pospać dłużej. Mam nadzieje że słoneczko też się pojawi, chociaż jak było to wcale nie pomagało, bo nie chce mi sie wychodzić z domu. Dzieki za odpowiedź, jakoś się ułoży mam nadzieje.
 
A że Ci się nie chce wychodzić to akurat depkowe jest - nic się nie chce. Wstać rano z łózka, ubrać się... Córeczka wymusi działanie (ja mam do tego koty - spróbuj nie nakrmić:no:), a Ty spróbuj z pełną świadomością wychodzić "do ludzi" i do słońca. W depresji zaczynamy unikać ludzi, zaszywamy się, zamykamy w sobie. Dopóki jesteś w stanie się przemóc i utrzymywać kontakt ze znajomymi, odbierasz telefony, wpuszczasz do domu gości, to dajesz radę. Wychodź z domu - na spacer, nawet intensywny jeśli możesz - ruch pobudza i wyzwala w nas pozytywne odczucia, a jeśli będzie do tego słońce to dodatkowo zyskasz bo słońce pobudza wydzielanie serotoniny. Tylko odpuśc okulary przeciwsłoneczne.
 
Dzisiaj na szczęście pogoda była słoneczna, nie było cieplutko ale na spacer wystarczająco. Byliśmy najpierw z mężem krótko na mieście, a potem na godzinnym spacerze z córką. Rano oczywiście beczałam, ale teraz jest ok. Córka wymusza moje działania, jutro zostaje z nią sama więc tym bardziej będę zmuszona wstać z łóżka wcześnie rano.
Dziękuję Ci za wsparcie.
 
A ja mam teraz mojego R. na urlopie więc jak nie kwitnę w kuchni (po angielskim żarciu chłopisko tęskni z normalnością) to śmigamy na motorkach. Ważne że coś się dzieje, że ni tkwimy "trupem" w domu zakopując się w żal, smutek itd. Skoro życie nam dało w d... to my go teraz potraktujemy konsumpcyjnie - nie ma bata, musi być dobrze. No, dobra... Znośnie musi być.
 
hej
dolaczam sie
od 2 lat lecze sie na nerwice..a raczej lecze sie od przeszlo roku...u mnie wyszlo inaczej...nie objawami obnizenia nastroju tylko atakami paniki...mialam ataki ze nie moglam oddechu zlapac, potem ze to serce bo cisnienie skakalo
a czasem slabo sie nagle robilo
czesto tak mam po jakims spieciu ze za kilak dni mnie "bralo"
od stycznia jestem na tabletkach-serotonina
a w lutym zaszlam w ciaze/nieplanowana/
lekarze tu w Uk akurat mojego leku nie kazali mi odstawiac bo stwierdzili ze nie jest bardzo grozny a zestresowana mama z atakami paniki to gorsze zagrozenie
ogolnie od poczatku ciazy jestem ok...oprocze pierwszych 3 miesiecy gdzie mialam non stop wymioty i klotnie z mezem...potem dostalam atak energii i ok bylo...teraz znowu mam niewesolo w domu ale staram sie byc silna dla dzidzi i mojego siedmiolatka
mam podobny problem jak tu ktos na pcozatku pisal
ciaza byla nieplanowana-kiedy akurat mialam zaczac prace...no wiec nie mam wsparcia psychicznego od meza...a jak mowie ze zmeczona jestem ...TO ON TEZ BO DO PRAY PRZECIEZ ON CHODZI... a krzyz mnie boli...JEGO TEZ I NIENARZEKA a INNE KOBITY MAJA DZIECI, PRACE, DOM I DAJA SOBIE RADE TYLKO JA JAKAS NIEUDOLNA
i jak takie cos slysze plakac mi sie chce
ogolnie pytam czy nas kocha mowi ze tak...mowie nigdy nawet nie zapytasz jak sie ma brzuszek malenstwo...nie dotkniesz burzucha a on ze przesadzam dotykal i kochal dzidzie bedzie jak juz sie urodzi
Boze czemu faceci nie maja wyobrazni???
to my czujemy to male, przejmujemy sie co juz potrafi itd
 
Faceci są po prostu tępi!!! Mój też nie rozumie czemu ja płacze, już nawet gadać mi się nie chce z nim i olewam wszystko. Jak pomyśle to raz mój mężuś wykazał zainteresowanie brzuszkiem, to się wysilił!!! ;/
 
reklama
Coffee - ataki paniki miałam w innym stylu. Nagły lęk, bez przyczyny zupełnie bo co może się dziać kiedy czytasz książkę w łóżku i uczucie jakby własna skóra parzyła. Dosłownie. I chęć ucieczki - natychmiastowej ucieczki. Brrr... Aż się wspominać nie chce.
Mam kiepskie wrażenie że Twój mąż Cię dodatkowo dołuje. Narzekasz na zmęczenie? A przecież nie masz powodu bo to on pracuje. Inne kobiety godzą prace dom i dzieci a Ty nie potrafisz? Bo Ty jakaś "lewa" jesteś. No i tu mamy zgrzyt bo Tobie potrzebne jest wzmocnienie samooceny, wsparcie, ciepło... Również z racji ciąży bo kobieta w stanie odmiennym (jak sama nazwa wskazuje) bywa nieco inna niż zawsze - trochę rozrabiają hormony, powodując huśtawkę nastrojów, często "siada" poczucie własnej atrakcyjności bo figura się zmienia, puchną nogi i ręce, czasem twarz...
Jestem zwolenniczka jasnej komunikacji - z facetami nie da się inaczej, oni nie kumają aluzji - może spróbuj pogadać z małżonkiem, powiedzieć mu że Ci źle, jak się czujesz również psychicznie, że potrzebujesz oparcia i miłości. Kocha? To niech spróbuje to okazać. Faceci często na swój sposób okazują miłość. Moje kochanie tak ma - jak mam doła, jest mi smutno, szaro i źle to przytuli, ale że nic więcej wymyślić nie potrafi to albo leci do garażu i wypucuje mi motocykl, albo gary pozmywa, mieszkanie odkurzy. Tacy są - my chcemy czułości, a oni biorą się do działania.:-D

Kbetina - oni nie są tępi, tylko od innej małpy. Jakoś tak są skonstruowani, że kiedy my coś mówimy, oni słyszą całkiem co innego. I vice versa z resztą. Warto jednak dotąd rozmawiać, aż ukochany facet załapie o co nam biega. To ułatwia życie. Czasem trzeba jak do dziecka i to (masz rację) niezbyt rozumnego, ale warto.
 
Do góry