reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Depresja w ciąży

A ja w ciąży miałam zupełnie inny nastrój. Mimo iż generalnie jestem osobą troszkę depresyjną i bardzo łatwo "łapię" doła, kiedy byłam w ciąży działo się ze mna coś dziwnego- naprawdę czułam się jakbym "coś wzięła", uśmiechałam się cały czas i nic nie było w stanie mnie rozdrażnić. Szkoda,że to już jest za mną
 
reklama
Ja mam 21 lat i odkąd jestem w ciąży czuję jakby ktoś mnie oszukał. Wszyscy trąbią, że wtedy jest tak wspaniale i cudownie. Ja natom,ist czuję sie po prostu źle. Może nie tyle, że mam doła, ale jestem strasznie nerwowa. nie wiem jak sobie z tym radzić. Macie jakiś patent?
 
Ja jestem na początku 6 tc i też się nie potrafię cieszyć :-(
Bardzo chciałam zajść w ciążę i myślałam, że jak to już się uda to nie przestanę się uśmiechać a tym czasem nic, a jeżeli już coś to smutek ...
Myślę, że to pewnie dlatego, że nadal czekam na potwierdzenie ciąży na USG a teraz jeszcze się boję, że coś jest nie tak. Mam nadzieję że tak jest ...
 
Ja mam 21 lat i odkąd jestem w ciąży czuję jakby ktoś mnie oszukał. Wszyscy trąbią, że wtedy jest tak wspaniale i cudownie. Ja natom,ist czuję sie po prostu źle. Może nie tyle, że mam doła, ale jestem strasznie nerwowa. nie wiem jak sobie z tym radzić. Macie jakiś patent?

Ja może depresji nie mam ale nie uważam, że ciąża, to stan przyjemny. Najpierw jest się przyklejonym do kibla, cyce bolą, chce się spać, potem chce się spać i ogólnie gdzie niby jest ten czas na energie? nie bardzo to widzę i czuję.

Myslę, że najlepszym "lekarstwem" est twarde stąpanie po ziemi i powiedzenie sobie,że ciąża to nie najwspanialszy czas w życiu, że można góry przenosić, tylko trudny męczący okre kiedy trzeba odpocząć czy się tego chce czy nie i już.
 
:-/ hehe,też czuję się oszukana:-) najpierw ciąża na podtrzymaniu,później paskudna świńsko-grypowa zima,a teraz zakrzepica i zastrzyki...boli mnie dosłownie wszystko...a mąż ciągle tylko nadgodziny robi...dodatkowo na tym etapie ciąży dochodzi strach przed godziną ''0''...moja godzina zero to prawdopodobnie 12 kwietnia.cesarka-to przeraża mnie najbardziej...
 
no cóż... u mnie od samego początku nie było kiedy cieszyć się odmiennym stanem... jak test pokazał 2 kreseczki to lekarz kazał robić test z krwi, z wynikiem na wizytę czekałam tydzień, na wizycie lekarz nie potwierdził czy faktycznie jestem w ciązy stwierdzając tylko ,że to za wcześnie... potem było nerwowe czekanie 3 tygodnie do następnej wizyty. Jak uzyskaliśmy potwierdzenie to od razu zaczęły się mdłości, zawroty głowy... I tak przez 3 miesiące żyłam jak w jakieś bańce mydlanej kursując tylko między pracą a wc i łózkiem, nawet kuchnię mijałam szerokim łukiem - chociaż to miało swoje dobre strony bo M nauczył się gotować i w ten sposób nie poumieraliśmy z głodu...:) jak tylko skończyły sie mdłości i myślałam,że nadszedł już ten czas aby zacząć się cieszyć tym małym człowieczkiem to dostałam L4 bo wyniki nie za dobre i skoki ciśnienia... i tak z dnia na dzień zostałam "uwięziona" w 4 ścianach... a teraz?? uczę się nic nierobienia, we wszystkim wyręcza mnie M ale za to pogoda za oknem robi się coraz ładniejsza co napawa mnie optymizmem no i mam psa, który mnie bardzo mobilizuje do spacerów. I tak raz dziennie około południa przy ładnej pogodzie wybieram się na spacer, spotykam ludzi, rozmawiam... w ubiegłym tygodniu wybrałam się do sklepu z art. dziecięcymi i dokonałam pierwszego skromnego zakupu - niedrapki+śpiochy i kaftanik. Dało mi to sporo radości - ogladanie, mierzenie, macanie.... no i codziennie jakaś mała kulinarna przyjemność - dziś pieczone jabłka... nie jest najgorzej mimo że wejście na 3 piętro zajmuje mi już sporo czasu i zabiera mnóstwo energii , mam problem przy zakładaniu skarpetek, w nocy kursuję do wc i nie widzę już swoich stóp to i tak podnoszę głowę wysoko i cieszę się z każdego kopnięcia którym mnie maluch obdarowywuje po prostu widocznie tak to miało być. Więc Dziewczyny... głowy do góry damy radę ze wszystkim !! i już niedługo będziemy mogły przytulić nasze maleństwa do piersi !!
pozdrawiam gorąco Asia.
 
asia podziwiam

Chcialabym napisac co mnie w duszy gra, ale nie potrafie rozmowy z "fachowcami" nie daly rezultatu. Przez moment wydawalo sie ze bedzie lepiej, ale nie jest. Staram sie jak tylko moge zeby nikt nie zorientowal sie ze znowu zaczyna robic sie fatalnie, w kooncu jestem po szkole teatralnej wiec jakos daje rade, ale oszukiwanie wszystkich na kazdym kroku jest marnym sposobem. Tylko sobie dokladam cierpienia. Ja i dziewczyna sprzed kilku miesiecy to diametralnie rozne osoby. Dzis nie mam ochoty na nic. Za tydzien swieta i znowu trzeba sie bedzie ubrac i ladnie usmiechac. Tylko pytanie jak dlugo jeszcze?? I czy po porodzie wroci wszystko do normalnosci?? Juz dzisiaj wiem, ze nie. Szkod jakich narobila ciaza w moim organizmie nie da sie naprawic z dnia na dzien, pojawia sie nastepne problemy i moze bedzie znosnie jesli nie zalapie sie na poporodowa. Temu malemu z brzucha nie kupuje nic, jakos nie potrafie sie przemoc do tego. Przestalam go nienawidzic, ale nie wiem czy bede w stanie go pokochac.
 
Ja wielkich dołów nie łapię, ale niekiedy to humor mam taki że wszystkich wkoło bym pozabijała... ot tak po prsotu za darmo. Mąż niekiedy to już nawet woli się nie odzywać zeby bury nie dostać w sumie za nic, tylko za jakieś moje "widzimisię". No i mimo że wiem że to jest tylko moje wymyslanie to w dodatku nie potrafię później się do tego przyznać i przeprosić, co przed ciążą mi się nie zdarzało. Ale mam nadzieję że już niedługo mnie taki stan potrzyma, w końcu kazdy mówi że czym starsza ciążą tym jest lepiej... Tylko pytanie jeszcze jak może być lepiej jak fizycznie człowiek wysiada, bo plecy bolą, bo spać się chce, bo cera się pogorszyła itp. No i nikt już mi nie wmówi że ciąża to super stan... moze i owszem okresu nie ma, ale reszta niekiedy może dobić człowieka. Ale najlepiej to się chyba uodpornić i myśleć pozytywnie to bedzie ok i byle do porodu :-)
 
Ja na depresje choruje ponad 8 lat...Pierwsza ciąża trafiła na okres "ciszy". Po dwóch latach choroba wróciła ze zdwojona siłą...A teraz to była wpadka i od pocątku bez leków...Nie daje rady...Czuje sie jak w czarnej dziurze, wymyslam problemy i choroby mojemu synkowi, nie umiem sie ciesyć, ciągle płacze i marze tylko o lekach...Pomaga mi troche psychoterapia ale tylko troche...
 
reklama
Bodzinka, spokojnie. Twoje dziecko będzie zdrowe, śliczne i najpiękniejsze w okolicy. Jakby Ci to... Jestem depresyjna. Znaczy się przeszłam kilka lat z depką samodzielnie, jak sie nasiliła tak że tylko żyletki szukać to poszłam na leczenie i od trzech lat daję radę bez terapii i leków. Teraz byłam w ciąży - nie pierwszej jak dla mnie, ale dla mojego ukochanego faceta to było pierwsze dziecko. Odeszło w 10tc., 16 dni temu. W ciąży czułam się bajecznie - rzygałam jak kot, bolały mnie piersi, robiło mi się słabo i... byłam dziko szczęśliwa bo spełniło się nasze marzenie. Teraz poważnie rozważam powrót do terapii i prochów bo wracają najgorsze koszmary przeszłości. Bodzinko, bądź szczęśliwa jak tylko potrafisz, poszukaj radości w swoim stanie. Wiem, to z depresją jest cholernie trudne, ale pogadaj z maluszkiem pod Twoim sercem, powiedz mu jak bardzo go kochasz, jak czekasz żeby go przytulić kiedy już się narodzi, jak czekasz na znak że jest - na pierwsze ruchy. Pogaduszki z kruszynką dają ciepło i spokój, dają wyciszenie. Z depresją można wygrać, ale ona jest trochę jak nałóg - zawsze czai się za winklem gotowa wyskoczyć jak tylko dopadnie nas coś złego. Dziś może Ci pomóc Twoje maleństwo - miłość naprawdę pomaga.
 
Do góry