Trafiłam na ten wątek w bardzo dobrym momencie:-) Ostatnio mój synuś mnie wykańcza...Choć ma dopiero 11 miesięcy
Ten rok jest dla nas dosyć ciężki,bo mąż jeździ w delegacje,a synek bardzo za nim tęskni...I kiedy zostaję z nim sama na 4 tygodnie daje mi popalić
;-) Czuję ogromną różnicę kiedy nie ma mojego męża,bo on od początku bardzo mi pomaga.Właściwie to źle powiedziane,że mi pomaga.Po prostu oboje zajmujemy się domem i dzieckiem.A do tego mąż pracuje.Od początku zajmował się synkiem,przewijał,kąpał,usypiał,karmił.Jak maluszek podrósł to bawią się i szaleją w najlepsze
Do tego mój mąż robi w domu wszystko to,co ja.Nie ma podziałów.Oboje sprzątamy,zmywamy,nastawiamy pranie.Mąż jedynie nie gotuje,bo jest w pracy.Ale jak na weekend jest w domku to też potrafi zrobić coś pysznego:-) Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej,bo niby czemu?To,że mój mąż zajmuje się własnym dzieckiem to nie jest jedynie jego obowiązek.To jest coś co chce robić.Mały za nim szaleje,każdym gestem okazuje mu,że go kocha.Mąż cieszy się,że nie ominęły go pierwsze słowa,kroczki.Jest takim samym rodzicem jak ja i gdyby po pracy zmęczony uciekał od tego to on by na tym stracił najwięcej.
Teraz znów jesteśmy z Fabiankiem sami i ja czasem odpadam
Podziwiam mamusie,które mają więcej dzieciaczków i tyle cierpliwości i wytrwałości
Jesteśmy tylko ludźmi i nie ma co udawać,że siedzenie w czterech ścianach tylko z dziećmi zawsze jest takie fantastyczne i lekkie.
NataNik ja myślę,że to nic złego,że czasem chciałabyś odpocząć.Na pewno każda z nas by chciała;-)