reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

czy wy też macie dość?

wojtuśihania - hm... trudno mi doradzić cos innego niż szczera rozmowę. Uważam, że powinnas doprowadzić do takiej romowy, bo jak odpuścisz, to mur urośnie za duży, żeby go pokonać. moim zdaniem, najlepiej kawa na ławę, i bron Boże, nie zaczynaj od "bo Ty zawsze, nigdy......" bo Ci się chłop nastroszy i nici z rozmowy.
 
reklama
ja z moim Mężem przechodzę coś podobnego. On ma kolegów w pracy więc albo to na ryby z nimi albo w piłkę pograć... a ja nie mam tu znajomych (mieszkamy w Norwegii) i się nigdzie nie mogę wyrwać... bo mi się nic nie należy skoro ja nie pracuję, to przecież w domu nic nie robię i leżę z dupą do góry cały dzień i jestem wiecznie wypoczęta bo nie mam jak i gdzie się zmęczyć...:-(

Oczywiście opieka nad 3 letnim rozrabiaką ( nasz synek ), który nie potrafi nawet chwilę na miejscu usiedzieć, ale co męża to obchodzi... w między czasie trzeba pozamiatać, pozmywać, poodkurzać, obiad, pranie... itd.

Takie jest zdanie mojego ślubnego że skoro się siedzi w domu to się jest wypoczętym...:wściekła/y:

Tragedia... czasem mam ochotę zostawić go z dzieckiem w domu choćby na weekend i zobaczył by że nam mamom wcale nie jest tak łatwo jak sobie myśli...
 
hej dziewczyny

to moze ja tez sie pożale!!!
podobnie jak Wy wszstkie siedze z corcia 24/7 i mam juz serdecznie dosc!! ciagle tylko zrob to zrob tamto bo do mnie nie cche isc itd...
jest to strasznie frustrujace moj maz pracuje po 12 godzin dziennie dobrze go rozumiem ze jest zmeczony ale niech troszke sie zajmie tym dzieckiem jak ma wolne
a on jaśnie Pan posadzi tyłek przed tv i w dupce ma co sie wokoło dzieje:wściekła/y::wściekła/y:

i na nic zdaja sie moje prośby rozmowy ze tez potrzebuje odpoczac zeby spedzil troche czasu z Julka bo ona potrzebuje go bardziej niz mnie
rece opadaja!!!

no troszke sie pożaliłam pozdrawiam goraco!!!
 
Dokładnie tak!

Mój mąż siada i włącza x-boxa i koniec czasem tak siedzi od rana do wieczora jak ma wolne a broń boże żeby się do niego słowem odezwać lub koło telewizora przejść... to już jest przegięcie...:wściekła/y:
 
Oj, widze ze tu sie na mezow narzeka, to ja tez sie wygadam.:sorry2:
Moj pracuje na 3 zmiany, co drugi tydzien ma nocke. Czasu mamy dla siebie nie wiele i uwazam, ze ten czas, ktory mamy wykorzystujemy zerowo. Wiadomo, ze maz pracuje, po pracy jest zmeczony ale wkurza mnie kiedy zje obiad i lezy plackiem na kanapie, ja siedze po przeciwnej stronie, niby sobie rozmawiamy ale... Czasami, kiedy slucham go jak narzeka na prace, ze jest taki zmeczony i w ogole boli go wszystko, nic mu sie nie chce tylko piwka (oczywiscie) by sie napil to mam wrazenie ze jest on JEDYNYM PRACUJACYM na swiecie czlowiekiem. Czesto zapomina, ze praca w domu nie konczy sie o 14 czy o 22 tylko trwa 24 h. I tak jak pisze BEACIA124 - opieka nad 3 letnim lobuziakiem , przynajmniej mnie, kosztuje troche nerwow, tym bardziej ze ten slawetny bunt 2 latka jest niczym w porownaniu do buntu 3 latka.
Zreszta, chodzi jeszcze o cos, wygadam sie i juz! Pamietam poczatki naszego bycia razem, jacy wtedy bylismy zakochani, wpatrzeni w siebie. Potem pojawil sie Kubus, pochlonela nas opieka nad nim. Wkurza mnie to, mam nadzieje, ze nikt mnie zle nie zrozumie:sorry2:, ze nasze oczy sa caly czas wpatrzone w niego, on jest zawsze ma pierwszym miejscu, ze my sie gdzies tam zagubilismy,zapomnielismy o tym, ze sie kochamy.:-( Rozmawialam juz z mezem o tym i on mi przyznal racje. Oczywiscie rozumiem to, ze kiedy ma sie dziecko to jest ono w centrum, ale chodzi mi tu o takie sytuacje ze np dziecko idzie spac no to moglibysmy sie poprzytulac choc chwile jak za dawnych czasow, obejrzec razem film i zjesc cos dobrego po to, zeby byc przez chwile razem tylko dla siebie jak kiedys ale coz, dziecko idzie spac to maz za 30 minut juz chrapie.:wściekła/y: Brakuje mi czulosci i bliskosci, w ciagu dnia nie ma na to czasu, wieczorami tez nie mam o czym marzyc...:-(
Bleeeee!
Aha, i jeszce teraz chodzi za mna (maz oczywiscie) i mruczy cos o konsoli... Jak ta konsola sie pojawi (a mam nadzieje, ze nie!) to juz calkowity rozklad pozycia malzenskiego gwarantowany...
 
cześć!

Wiem że tu się wszystkie dziewczyny wyżalają na swoich mężów i zresztą ja sama to robiłam... ale muszę powiedzieć że ostatnio coś temu mojemu odbija (oczywiście w sensie pozytywnym):-)... pomógł mi w sprzątaniu (oczywiście nie było by w tym nic dziwnego tylko że to on sam to zaproponował:szok:) i w przyszłym tyg chce wziąć kilka dni wolnego żebyśmy spędzili trochę czasu ze sobą i z naszym synkiem:happy:
Nie wiem co mam o tym myśleć ale to chyba dobrze że się stara o naszą rodzinę...:tak:

Miłej nocki wszystkim życzę;-)
 
Tez mam troche dosc, puszczaja mi nerwy. moja meza jest teraz na kontrakcie wiec jestem sama z nasza Niunia i Brzuszkiem. Najbardziej to mam wyrzuty sumienia wobec mojej Niuni. Ma 2 latka, jest bardzo energiczna, zywiolowa, ma 100 pomyslow na minute ale zrobil sie tez z niej urwis, maly diabelek z wielkimi rogami :) Mnie dopada bezsilnosc,zmeczenie i w zwiazku z tym rozdraznienie co sie odbija na niej - mam tu na mysli zakazy, kary, podniesiony ton. A wieczorami poduszka wyplakanych lez. Moja meza uwaza ze przesadzam, ze jestem za ostra, a ja po prostu boje sie, ze Niunia wejdzie nam na glowe, nie radze sobie.Zwlaszcza jak sobie pomysle ze niedlugo bedzie nas o jedna osobke wiecej. U nas w domku to chyba ja jestem ta gorsza i z tym wlasnie czuje sie najgorzej. Wydaje mi sie ze tu nie chodzi o potrzebe spokoju psychicznego, tylko o brak porozumienia w partnerstwie. Niby mozemy z mezem o wszystkim porozmawiac, aczkolwiek po naszych rozmowach nie czuje ulgi, gdyz jest stwierdzenie ze albo przesadzam, albo sobie wmawiam.

sorki dziewczyny za chaotycznosc, ale wylalam z siebie chociaz czastke tego co mnie trapi.

Innym zycze wytrwalosci i szczerego usmiechu :)
 
ja na mojego męża narzekać jakoś szczególnie nie powinnam, ale..... zawsze jest ale:-( poszłam na zwolnienie w lutym juz do konca ciązy i moj M ani razu od dnia mojego zwolnienia nie umył naczyn, 2 razy ugotowal obiad i co sobotę pomagał mi sprzatac mieszkanie. teraz jak juz jestesmy rodzicami zmieniło się to ze wywala pampersy a ja nadal sprzatam wiekszosc mieszkania sama, robie zakupy, gotuje plus opieka nad córką. nie wspominając o tym ze musze myslec co mu sie skonczyło , czytaj kiełbasa, kefir i banany do pracy:-D w nocy go nie budzę bo ma na 6 do pracy wiec musi byc wyspany. wiec wziełam sie na sposob i daje mu corcie na spacer po obiedzie na 2 h i wtedy mam czas na sen, jak wroci karmienie a potem znow go zostawiam z corka, idę na internet posiedziec, poczytac ksiazke cokolwiek byleby maz był z corka jak najwiecej kiedy ma wolne lub jest po pracy. ja rozumiem ze jest zmeczony ale ja tez jestem padnieta . teraz usypiam corke a jest 23, maz smacznie spi od 21 bo o 5 pobudka do pracy. nie mysle juz co mu brakuje do pracy na sniadanie jak sobie sam nie pomysli nie kupi to nie bedzie miał i tym sposobem mezus biega do sklepu . prania nie wstawiłam z jego ubraniami bo nie wrzucił do pralki ani do kosza , wyprałam tylko swoje, to juz wie gdzie miejsce brudnych ubran i nawet sam pranie wstawia. aha i nigdy przenigdy nie mowie mu "bo ty nigdy.." "bo ty zawsze.." bo czytałam kiedys ze to na faceta działa jak płachta na byka i to fakt wiec unikam tych stwierdzen. zauwazyłam tez ze jak go pochwalę i połechcę jego meskie ego jak cos mi pomoze (niech to bedzie tylko przygotowanie butli dla małej, albo wywalenie pampersa) to on chetnie wykonuje obowiązki domowe:-)
 
reklama
Cześc dziewczyny też się trochę pożalę a co!! Fajnie wiedzieć,że nie jestem sama znerwicowana...heh;-) Mój M od początku był wzorem!!! No w moich oczach przynajmniej. Mimo,że popełaniałduzo błędów i nie miał pojęcia o opiece nad maluchem, do tego jakas wkurzająca mnie skleroza!!! Ile razy można tłumaczyć jedno i to samo a on i tak swoje, bo nie pamięta:wściekła/y: ale to już pikuś. przywyczaiłam sie:tak: Michał jest wcześniekiem z 30tc wiec półtora miesiąca był w szpitalu. Zaraz po porodzie sama musiałąm się odwiezć autem a potem wrocic do synka. Mąż nie mógł wziąć wolnego, ale czy ja wiem, pewnie dałoby się. Ale potem się zrekompensował. Ja prawie byłam w depresji. Wykończona!!!!nie chciałam go karmić w nocy! Mąz był wtedy ze mną. Pomógł mi się podnieść i przetrwać te miesiącego wiecznej głodówki synka;-) Mimo, że szedł do pracy na 12h to podawał mi synka do łózka a potem odnosił. Ani jednej kąpieli ni opuścił, byłam zajęta to on bez ale przewijał malucha. Teraz tez mi bardzo pomaga mimo, że syna widzi 2h dziennie. Kąpiel jest zarezerwowana dla taty i wieczorne zabawy też.A ja sobie mogę odetchnąć. bo w przez cały dzień to można świra dostać. Michał wiesza się na mnie jak lepi i jęczy:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: a ja nic nie mogę zrobić. gotowanie obiadu to udręka, no ale trzeba. U nas nie ma wyraznego podziału kto co ma:-) robić (opróćz gotowania, to już moja działka).Wiadomo, że ja większość czasu spędzam w domu więc więcej w nim robie, ale nie raz M myje naczynia, pozamiata czy zrobi cokolwiek.Także nie narzekam, bo mogło być gorzej.
 
Do góry