reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czuję że jestem złą matką

nie jestes sama:) moja corka ma 4 miesiace, a ja nadal w rozsypce...tylko, ze ja chyba zdeyduje sie leczyc bo nie moge zniesc mysli, ze moje dziecko odczuwa moje zle nastroje, boje sie ze ja skrzywdze. juz widze, ze jednego dnia jest spokojna, a nastepnego placze caly dzien...-jak mamusia:) chce jej tego oszczedzic i dla niej chce byc spokojna i usmiechnieta. szkoda mi tylko z karmienia rezygnowac...bo to nam akurat wychodzi najlepiej:(
 
reklama
Oj dziewczyny jak jak Was rozumiem.Najgorsze,że to wszystko tak szybko nie mija.Jak nie kolki to potem ząbkowanie następnie skoki rozwojowe.U nas w tej chwili lęk separacyjny.Mała jest cały czas uwieszona do moich nóg.Nawet do toalety nie moge wyjsc, nic zrobic.Nawet jak się bawi to najlepiej żebym przy niej siedziała i trzymała za rękę.Jak tylko zrobie krok od niej to jest wycie,płacz, wrzask.Nie daje juz chwilami rady.Mąż pracuje co drugi dzien po 24 godziny.Zwłaszcza teraz jak sezon urlopowy to w ogóle go Nie mam co marzyc o choćby paru godzinach w tygodniu dla siebie- jak to pisała Saly dla zdrowia psychicznego.Tez czasami czuje,że jestem do niczego matką bo czasami drażni mnie to jej wiszenie na mnie.Jest to męczące.Jestem straszna.Wiem.
 
Chyba kazda kobieta w ktoryms momencie, uwaza, ze jest "wyrodna, zla" matka... Ja srednio raz w tygodniu to powtarzam... Bo dziecko placze, niewiadomo dlaczego, bo nie chce jesc, nie mozna uspac itd, itp... W tych momentach wsparcie faceta wydaje mi sie, ze jest bardzo wazne... Moj tak samo pracuje calymi dniami, a jak przychodzi do domu, to bywa tak, ze glowa zaraz w komputer... Czasami, tez mam ochote wyjsc z domu... Nam tez czasem sie cos nalezy... Ja nie mowie, bo kocham corcie nad zycie, ale czasami po calym dniu przewijania, karmienia, kupek, wymiotow tez chcialabym odpoczac... Nieraz to sie zamykam w lazience, dluuuuuuuuuuga kapiel, i tato przez godzine ty sobie sam daj rade... Nieraz po 15 min tato ma dosyc, choc sie nie przyznaje... Kiedys zalilam sie kolezance, ze zla matka jestem, ze trace cierpliwosc... I ona mnie przekonala, ze kazda z nas ma swoje dolki, nie ma dzieci idealnych, ani matek idealnych... Dopoki nie krzywdzisz swojego malenstwa nie jestes zla matka!!!
 
Wiecie...cieszę się,że się pojawił taki temat.Kocham córcie nad życie,ale czasem daje mi takiego czadu, że mam ochote walnąć drzwiami i nie wracać.A, że nie moge tego zrobic to z tego zmęczenia i frustracji potrafie powiedziec cos paskudnego_Ona oczywiscie nic nie rozumie, ale bezbłędnie reaguje na ton głosu.Patrzy wtedy taka zrozpaczona i zaczyna naprawdę płakać z takim żalem.Chyba nie musze Wam opisywać jak ja siebie wtedy nienawidzę.
Ech dziewczyny.Wszystkie jestesmy dobrymi mamusiami.Napewno.Ale tez jesteśmy tylko ludzmi niestety.
 
Dziewczyny , ale spokojnie...w każdej miłości są lepsze i gorsze dni. Popatrzcie na swoje związki: z matkami, rodzeństwem , facetami ...dziecko to też związek...cholernie silny związek uczuciowy. Wkładamy w nie całe swoje serce, cierpliwość i siły witalne, ale nawet baterie Duracella czasem się kończą. MAcierzyństwo daje nieskończenie wiele frajdy, no bo jak się nie cieszyć kiedy taki mały turkuć podjadek pełza po domu i woła mama. Ale jest też okrutnie eksploatujące. Jeśli nie ma możliwości wyrwania się z też czasem dobijającej rutynu" kupek, dupek i zupek"- jak ja to nazywam to trzeba wypracować swój własny rytuał odnowy w domu. Małe spać a my do wanny pachnącej z pianą, świeczkami i książka- a niech się utopi, trudno;-)
cokolwiek...bo ześwirujemy na maxa.
A jeśli macie wątpliwości nadal czy jesteście dobrymi matkami...coż zastanówcie się jak wyglądali by Wasi faceci gdyby ich zamknąć na 2 tygodnie z dzieckiem sam na sam. Przeważająca większość po zakończonym okresie próby miała by cerę ziemistą, oczka chotycznie rozbiegane, parę kilo mniej , zarost do pasa i biegunkę:-D:-D:-DA jakby doszli do siebie do zaczęli by zbierać na marmur na pomnik dla swoich nieskończenie dzielnych żon. I mysleliby o podwiązaniu nasieniowodów...

I jeszcze zdarzenie sprzed kilku miesięcy- niech będzie dla nas przestrogą , że jeszcze nie jest u nas najgorzej:
Idę sobie na spacerku i widzę kobiecinę pchającą potrójny (!!!) wózek. Zawartość wózka głośno płacze, wydawało mi że chyba 3 na raz. Kobieta wyglądała jak swój własny cień i miała autentyczną rozpacz na twarzy, nie wiedząc chyba które zacząc uspokajać. Kiedy myślałam , że już nic gorszego nie może tą biedną panią spotkać zza drzewa wybiegło dziecko- na oko 4 lata z dziurą w rajstopkach na kolanie i głośno wyło " mama mama, boli"....Trzeba było widzieć wyraz twarzy tej kobiety....
Pamiętajcie....zawsze może być...trudniej:tak::tak::tak:
 
saly mój A chyba by uciekł oknem kiedy zostaje z Kubą to przeważnie po 2 godz dzwoni czy juz mi sie odpoczynek nie znudził:happy2:
 
No właśnie!!! A nam czasem głupoty wpadną do głowy czy jesteśmy złymi matkami bo po 6 godzinach płaczu, lub 33 zmianie ciuszków od ulewania zaczyna się kurczyć cierpliwość a rosnąć ból głowy;-);-)Moja teściowa np uwielbia Hanię w sposób tak wielki i dziwny, że absolutnie nie przyjmowała do wiadomości , że jej wnusia ukochana może czasem dać w kość. Ale jak posiedziała z nami kilka godzin i zobaczyła co to znaczy nakarmić Hankę w okresie jej strajku głodowego to w końcu wyszła bo powiedziała, że ten płacz to nie na jej nerwy;-)A my tak całodobowo:-):-):-)

Czasem powiemy coś do dziecka tonem który nie jest najłagodniejszy...
Czasem nie mamy już siły/ochoty/potrzeby bawić się z naszymi dziećmi...
Czasem zamiast radosnego szczebiotu wyrwie się" do diaska, znowu kupa zrobiona??
Czasem cały nasz entuzjazm sprowadza się do siedzienia na fotelu/podłodze i patrzeniu czy nasze dziecko nie robi sobie krzywdy, a powinnyśmy pewnie po angielsku piosenki śpiewać ucząc co to za kolor:-)
Czasem zamiast wiecznego uśmiechu płaczemy z dzieckiem...z bezsilności
Nie uważam, że to złe. Popełniamy błędy- jak każdy. Ale jeśli potrafimy z nich wybrnąć to myślę, że to też cenna lekcja dla naszych dzieci. Że nie ma ludzi niezniszczalnych/ nieomylnych, i że to ludzkie mieć dość... i również siły odzyskać i iść do przodu. Nasze bajtle dzisiaj tego nie rozumieją, ale zrozumieją na pewno:tak:
 
też wiem co to strajki głodowe i niechęć do mleka męczę się z tym od miesiąca a teraz jest jeszcze gorzej bo goraco i czasami tez mam ochotę rzucić to wszystko albo walnąć syna kiedy drze się z głodu a za Chiny nie chce butli Pokłady madczynej cierpliwości też potrafią się wyczerpać:angry:
 
A wiesz ile razy ja już butelką o podłogę ciepnęłam???Za każdym razem styd mi strasznie i mam wyrzuty sumienia wzg. Hani , że nie potrafię jej zrozumieć a jeszcze podejrzewam ją durna o złośliwość....Ale powiem tak , staram się z tym walczyć, ale czasem zdarza się wielka kumulacja kiedy poprostu kilkanaście spraw się nałoży...i coś w człowieku pęka. Ja z natury choleryk jestem , przy dziecku siłą rzeczy się wyciszyłam , ale czasem wygrywa własne ego- a gdzie w tym wszystkim JA i pojawiają się przejawy charakteru. Złe to, i zawsze to jest dla mnie ostateczny sygnał: zastopuj matka bo przeginasz, a dziecko niczemu nie winne.
Ale też tak sobie myślę, że jeszcze dużo wody upłynie zanim się z Hanią naprawdę dobrze poznamy i nauczymy się wychwytywać w mig swoje reakcje. Kiedyś myślałam , że wystarczy na to 3-4 miesiące, dziś wiem , że chyba jednak trochę więcej czasu....
 
reklama
no tak. Dziś znowu dzień pełen. wrażeń...niesety wolałabym bez:sorry2: W myśleniu o sobie w negatywny sposób wyręcza nie i to baardzo skutecznie moja.....mama....no niestety. MAły dziś płakał przed drzemką, bo był zbyt zmęczony i nie mógł się wyciszyc..mama wtargnęła do pokoju i kazała mi dziecko zawieżć do lekarza bo to nie normalne a dodatkowo wyrośnie na durnia...nie wiem już odkąd mieszkamy razem ciągle robie coś zle...nawet głupoty które nie maja znaczenia i tak zostają mi wypominane. Prosze powiedzcie mi cos bo zwariuje.z tego wszystkiego straciłam komletnie wiare w siebie i nie mogłam Malego wziąć na ręce przez kilka godzin..Tragedia..a czy faktycznie dzieci w tym wieku już nie mogą płakać przy zasypianiu?????????
 
Do góry