reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2013

Aleście mnie nastraszyły, mnie dopadła jakaś infekcja (chyba grzybiczna, bo wydzielina z grudkami) ale już zaaplikowałam wczoraj Natamycynę dopochwowo i dodatkowo smaruję okolice intymne kremem Pimafucin. Wizytę u mojej gin mam dopiero na początku marca. Mam nadzieję, że szybko się wyleczę.
Ja własnie skończyłam robić sobie pedicure i nawet paznokcie pomalowałam (jeszcze daję radę) :-D

Marcysiowa gratuluję zdanej sesji ;-) A co do wózka to nie mam pojęcia jakiej to firmy :eek:
 
reklama
przyszlam sie wyzalic :-( hormony mi szaleja i do tego jakies przeziebieie/grypa mnie rozklada, czuje sie paskudnie i w dodatku jest mi przykro i zle, wiec chodze i poplakuje ale nie pomaga :-(
Wczoraj posprzatalam caly dom do perfekcji, kiedy Adas byl w przedszkolu to 2godz wolnego czasu poswiecilam na szorowanie lazienki, mysie wanny, plytek szczegolnie kolo wanny i zlewu,, sprzatniecie kurzy, mycie podlog i na koniec mycie nieszczesnego kibelka przy ktorym prawie pawia puscilam bo ciezko znosze sprzatanie go w moim obecnym stanie. No ale 2godz i bylam z siebie dumna. Po odebraniu Adasia ogarnelam caly dom, wyszorowalam podlogi na sam koniec z mysla ze weekend mam spokojny, co najwyzej standardowe odkurzanie. I co... Weekend mam taki piekny ze rece opadaja. Od rana na nogach bo J sobie odsypial nocne granie, na zakupach sama, fakt, przynajmniej bez dziecka. Kiedy wrocilam polozylam sie na chwile i zasnelam na godzine ale co zobaczylam po przebudzeniu :-( caly dom rozwalony. Kanapa miala kazda poduszke wyrozwalana, strzepki papieru na ziemi ktory Adas uporczywie potargal na namniejsze kawalki, talerze w salonie, pelno okruszyn na dywanie i rozgniecione ciastko. Poszlam do lazienki a tam co widze?????? Kibel uwalony, kafelki kolo wanny z blota ktore J zostawil po wczorajszej kapieli po graniu w pilke na boisku. Adam biegal samowola z golymi styopami a ten siedzi ze sluchawkami na uszach i ma wszystko totalnie w du***. A teraz poszedl sobie do tego kolegi grac i osiadczyl ze moze bedzie dopiero kolo 2 nad ranem bo dlugo im zejdzie. I znow, wieczor z dzieckiem, co lepsze anek tez bo przeciez pan bedzie musial odespac. Mam juz serdecznie dosyc...gdyby nie ta terapia Adasia i jego przedszkole to spadalabym stad, do domu do Polski :-(
 
Kari szczerze mówiąc to nie wiem jak Ty wytrzymujesz z tym swoim mężem, a właściwie bez niego bo on chyba ma wszystko w dupie.
Jak ja bym takiego faceta złapała... wrrr aż się zdenerwowałam :wściekła/y:

Może dobrze by mu zrobiło gdybyś wróciła do Polski... może przejrzałby na oczy.
 
Isis ja ostatnio mailam infekcję grzybiczną, najpierw 4 dni Natamycyna i smarowanie Pimafucordem, a potem po jakiś 4 dniach globulki Pimafucin, lekarz mi już przepisał. Moja znajoma prawie całą ciążę męczyła się z tymi infekcjami. Podobno w ciązy ich się nie wyleczy, tylko zaleczy:crazy: Mam nadzieję, że uporasz się z tym i Ci przejdzie;-)

Kari nawet nie wiem co Ci napisać, co doradzić, jak pocieszyć:eek: Kingusia ma rację, nie wiem jak Ty wytrzymujesz taką syatuację, zwłaszcza w Twoim stanie. Masz na głwoie wszystko. Mam wrażenie, że jesteś w tym małżeństwie żoną i mężem, kobietą i mężczyzną. Robisz wszystko za dwoje. Ja rozumiem, że mąż może być zmeczony po pracy, ale jak gra nocami, a potem odsypia to dniami :wściekła/y: to nie jest w porządku, nie tylko wzgledem Ciebie ale i Waszego synka. Trzymaj sie!
 
Kari- nie miałam ostatnio czasu żeby Ci odpisać, kiedy opisywałaś swoją sytuacje, bo to po prostu dla mnie nie do pojęcia. Fakt Twój maż jest młody ale to nie jest tłumaczenie, mi sie wydaje że szybko nie wydorośleje, nie chce źle wróżyć kurcze ale ja nie widze przyszłości z takim człowiekiem. On nie rozumie kompletnie co robisz, jesteś w ciąży, na głowie dom i jeszcze dziecko które wymaga dużo uwagi a on oczekuje ze na każde jego zawołanie będziesz jeszcze chetna na sex. Aż mi sie włosy na głowie jeżą, wiem ze łatwo jest napisać ale ja bym z takim człowiekiem nie siedziała. Nie bede wchodzić w szczegóły ale mój ojciec to coś podobnego, do tego jeszcze socjopata jak dla mnie, zniszczył całą nasza rodzinę psychiczni i choc mieszka z moim domu rodzinnym od lat się do niego nie odzywam, mam obrzydzenie do takich facetów bo ja uważam ze oni sie nie zmieniają chyba ze na filmach.
Kari nie sądzę żebym mogła Ci coś doradzić, sama wiesz ze sytuacja jest trudna, pewnie nawet szczera rozmowa niewiele tu pomoże, moze inne dziewczyny napiszą cos mądrzejszego ale ja nie potrafie postawić siebie w takiej sytuacji bo moje małzeństwo choć nie zawsze idealne wyglada zupełnie inaczej.
Mam jeszcze takie pytanie, czy od poczatku waszej znajomości on sie tak zachowywał?
 
Oj, Kari, biedna Ty jesteś. Aż mam ochotę przyfasolić solidnego kopa temu Twojemu J :wściekła/y::angry::wściekła/y::angry:

Marcysiowa, gratulacje oceny - no i oczywiście finiszu sesji :-)

U nas dziś było trochę nerwów. Od wczoraj Mikołaj nie był zbyt "rozmowny", co do niego niepodobne. Dziś od rana też cisza - wiadomo, pojawiają się "ciemne myśli". Aro już zaczął przeglądać lekarzy, żeby w razie co dzwonić, kto dziś przyjmie. Ale nie dajmy się zwariować. Pokrążyliśmy trochę po mieście (wózki, łóżeczka, popatrzeć na ciuszki - naturalnie nic nie kupiliśmy). Wybraliśmy się też do szpitala do Dziadka (wyniki nerek i cukru się pogorszyły, więc wzięli go na oddział trochę "podrasować"). Korzystam tam z wc - nowa wydzielina na wkładce :eek: Śnieżno biała - niby w sumie normalka, ale wcześniej nić takiego nie było. PANIKA!!! Nawet myślałam, czy się piętro wyżej na ginekologiczny nie wybrać i już siedzę jak na szpilkach, aż tu nagle delikatne "bul bul" - uff, rusza się. Potem też był leniwy, dopiero jakąś godzinę temu trochę więcej się pokręcił, ale już jesteśmy spokojniejsi. Teraz powoli czas na ostatki i spotkanie ze znajomymi :happy:
Lilitu - nie wierz w przesądy, bo to pecha przynosi ;-)
Miłego wieczoru, Dziewczyny :-)
 
Ostatnia edycja:
właściwie to ja nie wiem jak bylo od poczatku, bo bylam zadurzona. U mnie syt wygladala tak... (ostrzegam ze moze troche tego wyjsc ale jak juz wylewam zale to niech leci).
Jak mialam 16 tak to pierwszy raz sie zakochałam w starszym o 3 lata chłopaku. Dojrzałym, odpowiedzialnym, strasznie mi sie podobala jego inteligencja i owa dojrzalosc. Z tym ze chlopak po pol roku zwiazku wyjechal na studia 500km ode mnie. Widywalismy sie raz na miesiac, raz na dwa. I choc obydwoje naprawde sie kochalismy to preferowalismy rozne priorytety. On jako zawsze dojrzaly facet chcial wszystko pokolei, studia byly waznym elementem i napieral zebym dala rade, wytrzymala ta odleglosc. Dodam jeszcze ze bylismy totalnymi przeciwienstwami. W koncu minal rok, dwa w moim zyciu i mialam dosyc zwiazku na odleglosc i czekania a w moim zyciu sie pojawil przyjaciej, moj J. Doslownie przyjaciel, nic wiecej nas nie laczylo, bylismy identyczni i dostawalam od niego to czego mi bylo trzeba, adoracje, spedzanie wspolnie czasu, zrozumienie, wspolne imprezy i cudny jak na tamten wiek czas. I poplynelam. Zostawilam swoja wielka milosc, dla kogos kogo mialam przy sobie, zadurzylam sie po uszy a potem poszlo szybko bo baaaardzo szybko sobie wpadlismy, data slubu wyznaczna przez jego mamusie, potem poronilam, ale do slubu zostaly 3mies wiec juz nic nie bylo odwolywane, pzatym bylismy zakochani i myslelismy ze zycie to bajka. I mam za swoje. W lutym wzielam slub a w marcu juz bylam w ciazy, chcialam, po poronieniu czulam straszna pustke choc poczatkowo nie akceptowalam swojej wpadki i ubolewalam strasznie nad nia. Pierwszy rok nadal w zakochaniu, cudne sielskie zycie choc juz powoli zaczynaly sie problemy finansowe. Nadal nie widzialam wad w tym moim J. Dopiero kiedy Adas urodzil sie, byl chory i musialam w sekundzie dorosnac a J pojechal za granice to uswiadomilam sobie w jakim bagnie jestem. Do pomocy nie mialam nikogo, nawet moja mama nie byla chetna. Mieszkalam sama z chorym dzieckiem, co rusz spalam w szpitalu z malym, na siedzaco, na krzesle, nikt nawet nie pomyslal zeby mie zmienic, zebym mogla cos zjesc. Spadlam do wagi 35kg (moja kryzysowa). Nie robilam nic poza rehabilitacja Adasia, dbaniem o niego i przeplakiwaniem nocy. Raz bylam tak zdesperowana ze oklamalam moja mame ze mam mega migrene zeby przyjechala wieczorem do mnie. Ugiela sie dopiero po 3 telefonie i wpadla na godzine :-(.Pamietam jak Adas mial 6 miesiecy, za nami 2 operacje na przepukline, 2 rotawirusy i zapalenie oskrzeli, conajmniej raz w mies w szpitalu. Adas zaczal strasznie wymiotowac, pojechalam z nim do lekarza i skierowal mnie do szpitala po raz kolejny. Cos we mnie peklo. Zadzwonilam do J ze strasznym histerycznym placzem i BLAGALAM zby wracal bo ja juz nie moge, na co on mi powiedzial ze nie moze... dodal tylko ze odlozy pieniadze na wozek inwalidzki dla Adasia (lekarze straszyli mnie MPD). Myslalam ze umre. W dodatku bylam na sali z chlopczykiem i jego rodzicami, od taty chlopca uslyszalam "jak pani daje rade? nie moze ktos pani zmienic?" ja na to ze maz za granica jest a on "ja tez kiedys wyjechalem ale po miesiacu zona wyslala mi zdjecie synka i peklem, musialem wrocic"> nawet nie wiecie jak ja sie wtedy czulam. I tak ciagnelam dalej sama. Kiedy Adas mial 11 mies moglam juz przyjechac tu, do UK. Wiecie co uslyszalam 3tyg wczesniej od meza? Ze mam przytyc przed przyjazdem bo seks z tak chuda kobieta to nic przyjemnego. I juz wtedy zrozumialam ze ja dojrzalam, a ten zostal gowniarstwem. W dodatku ubolewajacym nad swoim losem bo czuje sie staro.... bp jego koledzy sobie szaleja a on musi pracowac na rodzine i nie ma czasu na przyjemnosci. Zaczal sie super mega kryzys gdzie bylam na walizkach juz tysiace razy. Zawsze mnie ublagal zebym zostala, badz slyszalam tekst od matki "wiesz ze u nas nie ma miejsca...". Gdzie mialam sie podziac. I tak ciagniemy ten kryzys juz ponad 2 lata, w dodatku dalam sie wciagnac w drugie dziecko. Nie powiem, wlaczyly mi sie instynkty i bardzo chcialam miec dzidziusia ale nie podjelabym tej decyzji gdyby nie teksty typu "jestes egoistka ze nie chcesz dla Adasia rodzenstwa", albo "zobaczysz ciaza nas zblizy". Jednak jak widac nie zblizyla, wrecz odwrotnie. A teraz jedyne o czym mysle wieczorami to jak moje zycie by wygladalo gdybym zostala przy swojej rozsadnej pierwszej milosci... ktora jeszcze rok po rozstaniu nie mogla dojsc do siebie a teraz ma mnie kompletnie w tylku i dobrze, zasluzylam sobie swoja glupota i naiwnoscia... Ot co. Przepraszam za esej.:zawstydzona/y:
 
Kari bardzo Ci współczuje. Nawet nie wiem co powiedzieć. Mogę cię tylko wirtualnie przytulić na odległość.
 
reklama
Do góry