ja po usg
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
a relacja na wątku
a jak o historiach rodzinnych to ja też się podzielę
moja prababcia miała 32 lata jak jej ojciec przyprowadził pradziadka z tekstem "to twój przyszły mąż"
prababcia wyszła za niego i mieli 7 córek, z czego 4 żyją do dziś - jedna zmarła jako dziecko tam gdzie mieszkali, dwie zmarły na syberii
pradziadke miał pretensje do niej, że same córki, a ona mu odpowiadała "co żeś zasiał, to żeś zebrał"
prababcię pamiętam, bo zmarła jak miałam 6 lat [była grubo po 90], jesli będziemy miec córkę, to będzie miec na imię po jednej z tych zmarłych sióstr
ze strony dziadka to była historia taka, że moja praprababcia była z domu Lubomirska, niestety rodzice osierocili ją i poszła na służbę, kiedyś za kościołem spotkała pana, który był starszy sporo od niej i ona mu się spodobała i się pobrali, z tego urodził się m. in. mój pradziadek, oni też mieli służącą i mój pradziadek się w niej zakochał i w wieku 19 lat zrobił jej dziecko [mojego dziadka]- ona miała już ponad 30 lat, więc była starsza, mój pradziadek stwierdził że się z nią ożeni na co nie chciał się zgodzić jego ojciec, no ale pradziadek postawił na swoim, mieli jeszcze razem 3 dzieci, a pradziadek podobno miał jeszcze kilkoro na boku... niezła telenowela co?
niestety, tę część historii znamy po łebkach, bo mój dziadek to całe życie był nieprzytomny, on się na pogrzebie matki dowiedział o ile ona była starsza od ojca, więc historię rodziny poznaliśmy po łebkach od kuzynki dziadka pare lat temu, wiemy jeszcze że był gdzieś tam jakiś majątek przegrany w karty, ale nic żadnych szczegółów
Były kobiety, które żeby posiadać dzieci zrobiłyby wszystko, a taka niemoc była dla nich tragedią. Ale mama opowiadała, że np niektóre kobiety traktowały dzieci jak kurczaki ... drastycznie to brzmiało ale jak się słyszało tekst typu : miałam 8 ale 3 się zmarło, i to było mówione bez emocji to trudno było odnieść inne wrażenie. Nie generalizuje, bo na pewno to był jakiś odsetek, ale niestety tak było. Choć teraz też się słyszy o tych kobietach, które zabijały swoje dzieci z różnych dziwnych powodów, aż się serce kraje jak się słyszy o takich przypadkach. Z jednej strony straszny smutek, bo jakieś dzieciątko zginęło, z drugiej strony mega złość na te wyrodne matki. Może w ich mniemaniu miały jakieś przesłanki ku temu, ale ja chyba nigdy tego nie zrozumiem i nie zaakceptuje :/
dwie rzeczy - kiedyś był inny model wychowania, do dzieci się nie przywiązywało takiej wagi, ze względu na smiertelność, gdy "co rok prorok", to zamiast miłości i uwagi starano się zapewnić przeżycie, to co nam się wydaje szokujące, te telsty "zmarło mu się" wtedy było normą dla zdrowia psychicznego
inna rzecz jak ktoś się mocno starał i nic z tego nie wychodziło, to wtedy pierwsze dziecko było jak skarb
wiesz, teraz w afryce, dzieci do lat 2 się w ogóle nie rejestruje, bo jest taka smiertelność - kwestia warunków
tego się nie da oceniać w kategoriach nam wspólczesnych - gdy jest problem z zachodzeniem w ciążę, utrzymaniem ciąży, za to jest mniejszy problem z utrzymaniem wcześniaków np.
druga rzecz - nie oceniam też kobiet które zabijają dzieci - nie rozumiem tego, jest to dla mnie straszne, ale ich nie oceniam, gdyż nigdy nie znasz tego co je do tego doprowadziło
ba uważam, że np. w chwili obecnej za większość przypadków nazwijmy to "medialnych" odpowiadan nasze państwo - droga i słabo dostępna antykoncepcja i nielegalna aborcja, kiepska edukacja seksualna - to wszystko jest w tej chwili kwestią portfela - masz kasę jedziesz do gina, który wypisze ci pigułki, masz kasę to je kupisz, a siedzisz na zadupiu w szóstej niechcianej ciąży, z facetem który nie trzeźwieje to wyobrażam sobie że średnio widzisz pozytywne wyjście z sytuacji... to mogą być kwestie psychologiczne, psychiatryczne itd. a media pokazują tylko sensacyjną stronę zdarzenia, bo to się sprzedaje