zaza nie chwaliłaś się. Bravo dla S.
U nas w sklepie musi coś jeść. Nawet gdyby to była butelka z keczupem. Inaczej mogę zostać posądzona o kradzież bo wyciąga łapki po wszystko co ma na wysokości wzroku.
Znów jakiś fatalny dzień miałam. Młody dorwał tłuczek do mięsa, metalowy, ciężki jak piorun. Dodatkowo ma z drugiej strony tasak
Upuścił go. I tak cieszę się, że nie na nogę bo by albo kości połamał albo palec odrąbał. Padło na podłogę i w płytce dziura!!! Oczywiście co chwila do niej latał i wsadzał palca.
Po szarlotce capi w domu, wywietrzyć nie mogę. No ale chociaż wyszła całkiem smaczna to mam czym się pocieszyć.
Wyjmując z lodówki pojemnik z makaronem ze szpinakiem i mięsem mielonym upuściłam go na ziemię. Oczywiście zawartość wylądowała wokoło. Nawet na mnie. A pojemnik pękł, rozbiła się dziura w jednym rogu, więc do wywalenia już. No i z obiadu też nici bo kawałki plastiku tam były.
Nie chcąc aby Szymek wspinał się na fotel odwróciłam go tyłem. No i koty miały świetną zabawę. Gruby jak wskoczył to fotel fik i wylądował na ścianie. Ściana obita.
A teraz mimo wszystko nadal z uśmiechem na twarzy włączam Chirurgów i idę prasować.