aronia12
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Luty 2013
- Postów
- 1 932
ja z nocnikiem nie pomoge, bo naszego "parzy" w pupe. Jak bejbik byl mlodszy to byl placz zeby go z niego zabrac a teraz sam sie z niego podrywa w trymiga. Siku/kupy nie wola i nijak nie sygnalizuje. A jak jest w cieply dzien golutenki na plazy i robi siusiu to sie baaaaardzo dziwi tej fontannie i chce sie bawic w swojej siuskowej kaluzy Musze go szybko przestawiac w inne miejsce :-)
U nas nie ma takich 100% prywatnych przedszkoli. Ogolnie jest chyba z 7 placowek (mala miescina) ale tylko do dwoch dotre bez samochodu (a samochodu nie mam jak m jest sluzbowo w trasie). W jednej bylismy, w drugiej kobita odpowiedzialna za nabor byla na urlopie. No i wlasnie to przedszkole w ktorym bylismy bylo "jakby" prywatne. Tj. niby samorzadowe ale prowadzone przez kosciol ewangelicki (nie jestesmy ewangelikami ale tam biora wszystkie dzieci). Drugie niby prywatne jest spoleczne ale to w wiosce pod miastem. Reszta panstwowa. Rozmawialismy z babka z jednego panstwowego to maja tam az 200 dzieci (w ewangelickim 40, po kilkanascie dzieci na grupe) - w jednej grupie okolo 35. Nie bardzo widze zajecia w tak duzej grupie. A plan dnia jest taki:
ok. 7:30 przyprowadzenie dzieci
8 - sniadanie
9-9:30 - zajecia "w kregu"
9:30-11:30 zabawa
11:30-14 obiad i przymusowa drzemka
14-16 zabawa "wolna" i siup do domu
Zwazywszy, ze nie chce aby moje dziecko jadlo obiady w przedszkolu przyprowadzalabym je tylko na 2godziny zabawy. Ta "przyjemnosc" to koszt 320zl/msc, platne przez 12msc, nawet jesli dziecko latem by nie chodzilo. Ale ze tu wszyscy oddaja dzieci do przedszkoli to moj monsz uwaza, ze to jedyny sposob na zawieranie dzieciecych przyjazni. Nie ukrywam, ze jestem rozczarowana. 2 godziny zabawy to dla mojego dziecia pikus. Myslalam, ze w przedszkolu mialby wiecej mozliwosci i to bardziej kreatwynej a tu na razie wyglada na to, ze w domu czas bylby intensywniejszy niz tam... Co do miejsc to ponoc kazde dziecko ma dostac je z automatu ale jak sie odwlecze z wnioskiem to nie dostanie sie tam, gdzie chce, tylko tam, gdzie wetkna. Autobusy jezdza raz na godzine. Nie bede przeciez dziecka do przedszkola wozic taksowka - zbankrutowalibysmy jeszcze w pierwszym miesiacu
Hmmm, cos te stokrotki w sobie maja. Byczek Fernando tez je lubil skubac :-)
U nas nie ma takich 100% prywatnych przedszkoli. Ogolnie jest chyba z 7 placowek (mala miescina) ale tylko do dwoch dotre bez samochodu (a samochodu nie mam jak m jest sluzbowo w trasie). W jednej bylismy, w drugiej kobita odpowiedzialna za nabor byla na urlopie. No i wlasnie to przedszkole w ktorym bylismy bylo "jakby" prywatne. Tj. niby samorzadowe ale prowadzone przez kosciol ewangelicki (nie jestesmy ewangelikami ale tam biora wszystkie dzieci). Drugie niby prywatne jest spoleczne ale to w wiosce pod miastem. Reszta panstwowa. Rozmawialismy z babka z jednego panstwowego to maja tam az 200 dzieci (w ewangelickim 40, po kilkanascie dzieci na grupe) - w jednej grupie okolo 35. Nie bardzo widze zajecia w tak duzej grupie. A plan dnia jest taki:
ok. 7:30 przyprowadzenie dzieci
8 - sniadanie
9-9:30 - zajecia "w kregu"
9:30-11:30 zabawa
11:30-14 obiad i przymusowa drzemka
14-16 zabawa "wolna" i siup do domu
Zwazywszy, ze nie chce aby moje dziecko jadlo obiady w przedszkolu przyprowadzalabym je tylko na 2godziny zabawy. Ta "przyjemnosc" to koszt 320zl/msc, platne przez 12msc, nawet jesli dziecko latem by nie chodzilo. Ale ze tu wszyscy oddaja dzieci do przedszkoli to moj monsz uwaza, ze to jedyny sposob na zawieranie dzieciecych przyjazni. Nie ukrywam, ze jestem rozczarowana. 2 godziny zabawy to dla mojego dziecia pikus. Myslalam, ze w przedszkolu mialby wiecej mozliwosci i to bardziej kreatwynej a tu na razie wyglada na to, ze w domu czas bylby intensywniejszy niz tam... Co do miejsc to ponoc kazde dziecko ma dostac je z automatu ale jak sie odwlecze z wnioskiem to nie dostanie sie tam, gdzie chce, tylko tam, gdzie wetkna. Autobusy jezdza raz na godzine. Nie bede przeciez dziecka do przedszkola wozic taksowka - zbankrutowalibysmy jeszcze w pierwszym miesiacu
Hmmm, cos te stokrotki w sobie maja. Byczek Fernando tez je lubil skubac :-)