Jasiek to głowę trzyma sztywno jak go noszę już bardzo ładnie, ale nie chce leżeć na brzuchu i w tej pozycji nie chce jej podnosić, tylko wyceluje tak, żeby rękę można było do buzi wsadzić i tak się układa. A co do noszenia w pionie to jak byliśmy na szczepieniu w 6 tygodniu to nam pielęgniarka pokazała pozycje do noszenia i właśnie w pionie - tak przodem do kierunku jazdy oparty plecami o mnie - powiedziała że tak się asekuruje kręgosłup....
To prawda, jak kiedyś byliśmy z Kuba u neurologa to nam pokazał:
jedna ręka pod kolana, a druga za brzuszek. I zmieniać strony!
Byliśmy u rodziców. Właśnie wszyscy zasnęli,tylko Nadia się rozbudza co jakiś czas.
Ustaliliśmy
chrzest na 30.09. Najbardziej obawiam się, że w kościele zacznie sie drzeć jak tylko ona potrafi i nie będzie można jej uspokoić:-(.
A z T się podarliśmy i czuję, że będą ciche dni...mam dość ostatnio i ja.
On tylko oby się wymigać od obowiązków przy dzieciach...Jak już pojawia się babcia,ciocia...on znika.
A dziś to poszło mi o to, że dzieci jeszcze nie spały, a on zrobił sobie! kolację,mnie nawet nie spytał. Stwierdził, ze zrobiłby mi później,bo karmiłam akurat. Tylko, ze po karmieniu to ja potrzebuję ciszy, by małą położyć, a nie by stukał talerzami(Nadia śpi w salonie z kuchnią).
Wkurza mnie, że on zupełnie
NIE MYŚLI i by inni robili za niego wszystko jeśli jest taka możliwość.
A najbardziej jestem zła o to, że ja np. mówię co trzeba zrobić przy dziecku, jak z nim postąpić (wiadomo,nie ma go w domu cały dzień, to bardziej się orientuję), a on na to, ze ja to jestem "najmądrzejsza, wszystko wiedząca". Robię tak, bo np. szkoda mi Nadii, gdy strasznie płacze, a on z tekstami do niej:"A drzyj się, nie będę Cię nosił, o co Ci chodzi? czego Ci brak? Jesteś rozwydrzona...itd". A np. widać, że do tego by zasnęła brakuje by jej poszumieć,ponucić do ucha w ciemności. Gdy np. powiem, by zgasił światło, on nie słucha, próbuje swoich metod.
Gdy podpowiadam by jej zanucił, pośpiewał, on na to,ze nie umie. Gdy mówię, by pogadał,on powie: "Hej,kochanie co tam?" I to tyle. A ona lubi jak sie do niej nawija nawija nawija. Nie wiem kim ona zostanie kiedyś, ale widać, że lubi bardzo słuchać.Może psychologiem?;-)
A gdy nie działają jego sposoby próbuje moich, które też nie chcą działać, bo ona już za bardzo się rozpłacze i nic już nie pomaga.
On próbuje pokazać jaki jest twardy, że niepotrzebnie ją wozimy w wózku,nosimy,bujamy, bo się przyzwyczaiła...Nie chciałam tego. Nie raz było tak, że ona płakała, a ja najpierw musiałam zjeść...Z początku jej nie nosiłam,ale jak zaczeły się kolki nie było innego wyjścia, zresztą noszenie na przedramieniu pomaga....
I np. jak ona marudzi on sobie siedzi czy leży, wozi ja w wózku i gapi się w telefon! Zamiast do niej pogadać, ponucić...!
Nie wiem, czy któraś z Was ma coś podobnego???
Nasza Nadia bardzo duzo płacze i mam dość już powtarzania w kółko czegoś skoro i tak on nie słucha!