to był naprawdę cieżki dzień. Marysia dopiero zasnęła, powaznie rozważam czy nie złozyć jej łóżeczka z powrotem żeby miała barierki. Wtedy zasypiała sama po 20, teraz trzeba przy niej siedzieć i zasypia znacznie później. A dla mnie godzina 22 to zdecydowanie za późno żeby zaczynać pranie, sprzątanie, gotowanie i prasowanie. NIe mam na to siły.
w kwestii dzisiejszych klocków duplo tylko lekko sprostuję. Marysia nie pozwala mi pokazać Szymusiowi żadnej JEGO zabawki, na każdą reagowała wrzaskiem i wyrywaniem. Zasady mamy ustalone od dawna (
forever. Jej zabawki sa jej i nie musi się nimi dzielic jeśli nie ma ochoty, ale to oczywiście ładne się dzielić bla bla bla. Natomiast zabawki Szymka są Szymka, ale on na razie pozwala Marysi się nimi bawić kiedy nie są w uzyciu. Ale pierwszenstwo do nich ma on. Oczywiście, że nie chodziło jej o same zabawki tylko o sprawdzanie granic (
andariel), bo reagowała tak na każdą zabawkę. Gdyby chodziło o jedną książeckę to bym to olała i bawiła się z nim czymś innym. A zanim zabrałam klocki była masa tłumaczenia i ostrzeżenia. No i dziś to nie był jedyny problem z jej zachowaniem. Od rana po obudzeniu wszystko było na nie. Jedna wielka histeria, do tego krzyczący Szymek... nagromadziło się tego sporo i w końcu pękłam. Czuję się okropnie z tego powodu. Dlaczego wychowanie dzieci jest takie trudne?
Ja niestety jestem perfekcjonistką i wszystko, co robię chcę robić najlepiej. To moja zmora od dawna, przez to zadręczam się milionem rzeczy, z czego 90% powinnam olać. A teraz nie potrafię się pogodzić z tym, że nie jestem super mamą, że nie mam super porządku, że nie wyglądam super perfekcyjnie (kg jeszcze zostały, nie ma kiedy się pomalować w ciągu dnia) itp... to wszystko mnie dobija. I do tego ta pogoda, zimno, wieje, nie ma jak wyjść na spacer i Marysia od rana jęczy, że chce na zjeżdżalnię
kati ogromnie dziekuję za tego posta. Widzę światełko w tunelu. Przez ostatnie dni starałam się choć dwa razy dziennie odciągać mleko i mam już zecydowanie więcej pokarmu. Wcześniej odciągałam po 80ml, teraz już 140. Szymek miał dziś nawet jedną trzygodzinną przerwę w jedzeniu w ciągu dnia... a dla was dużo zdrówka!
martadelka nie wiem jak ogarnę pracę. Nie chcę się nad tym zastanawiać. Lekcję będę miała w domu co niekoniecznie mnie cieszy, bo to oznacza, że nadal nie będę wychodzić z dou, a tego mi brakuje. I że będę musiała mieć wysprzątane. Marysia będzie jeździć dwa razy w tygodniu do mojej mamy, ja bedę pracować tylko trzy dni. Ten trzeci dzień będzie zamiennie u mojej siostry, ciotki i szwagierki. Marcin będzie w tym czasie w domu z Szymkiem zebym mogła go nakarmić w przerwach między zajęciami. Tak to wygląda w teorii.
Asinka z Tymka jest fantastyczny starszy brat! Fajnie, że Sz wciąż z wami w domu. W dwójkę to jest wszystko do ogarnięcia. U mnie zaczęło być ciężko odkąd Szymuś w ciągu dnia już więcej nie śpi niż śpi. A zabawki jeszcze mało go kręcą. Większość rzeczy w domu robię z nim na rekach albo w chuście. Ale jak na zlość coś mi ostatnio nie wychodzą wiązania. W ogóle nic mi ostatnio nie wychodzi...