zebrra
Potrójna mama :)
Traschka, przepraszam Kochana, że nie odpisałam, wybacz, byłąm tak zdołowana, że nie chciałam już Ciebie obciążać...
Misialina, gratulacje dla małego - WIELKIEGO pływaka!
Aestima - dobrze, że jesteś już w domku! Odebrałaś już wyniki pozostałych badań?
Trasia, Kati, zdrowiejcie dziewczyny! Dbajcie o siebie! Najlepiej wygrzać to cholerstwo!
Katamisz, przytulam, nie bądź smutna, pamiętaj, ze po burzy zawsze wychodzi słońce (sama też próbuję w to uwierzyć!)
Kati, Silva, dziękuję dziewczynki, ze o mnie pamiętacie!
Mrsmoon, trzymam kciuki za glukozę! Może weź jakąś książkę albo gazetkę albo telefon na długaśne rozmowy
Kochane chciałam Wam ogromnie podziękować za wsparcie zarówno smsowe, ja i tutaj na forum! Jesteście nieocenione!
Teraz kilka słów co u nas....
Jak wiecie pisałam w środę, że wybiorę się z Jasiem do szpitala, żeby go osłuchali ew. zrobili inhalację... Pojechałam na IP, odesłali nas do przychodni, bo na IP pediatra miał być za kilka godzin. W przychodni został osłuchany, ale jego stan bardzo się pogorszył (gorączka rosła, duszności), więc zostaliśmy skierowani do szpitala. I tu niespodzianka, nie siedzi się godzinami na IP, tylko idzie na oddział a formalności załatwiają później.
Jasio dostał kroplówkę nawadniającą, potem wieczorem był ponownie osłuchany i stwierdzili zapalenie płuc. RTG potwierdził, ze zmiany sa bardzo duże.
Jak pisałam już wtedy miałam zapalenie ucha, ale nie mogłam doprosić się pomocy, odsyłali mnie na IP, szłam tam, a tam tłumy ludzi połamanych... masakra..
Dodatkowo zaraziłam się rota, bo niestety większość dzieci na oddziale miało jelitówkę...
Opieka nad Jasiem, który nie ukrywam nie zawsze miał dobry nastrój czy chęć do współpracy, bolące ucho, biegunka i wymioty, doprowadziły mnie do takiego stanu psychicznego, że nie miałam ochoty z nikim rozmawiać... Dojechała do nas teściowa, żeby Wika mogła pod opieką Olafa trochę skorzystać z ferii. Teściowa zmieniała mnie na 2-3h dzienni, żebym mogła odetchnąć... Ucho strasznie mi dokuczało, rota odpuścił trochę, ale Jasio gorączkował wysoko... Lekarka strasznie mnie opieprzyła, ze w ogóle nie powinno mnie tam być, że mają bardzo dużo "przyjezdnych" wcześniaków, że z moimi dolegliwościami bardzo narażam zarówno siebie, jak i dziedziusia... Nie ukrywam, ze to jeszcze bardziej mnie przybiło...
Ordynatorka obiecała nam powrót do W-wy w niedzielę, ale z soboty na niedzielę zarówno Jaś, jak i ja zaczęliśmy wymiotować (u mnie dodatkowo biegunka), więc wszystko stanęło pod znakiem zapytania... Na szczęście w niedzielę dali nam kroplówki nawadniające i wypuścili... Ucho po drodze juz bardzo i dokuczało, na tyle, że miałam chwilowe utraty świadomości...
Wczoraj rano pojechałam z Olafem na ostry dyżur laryngologiczny, tam po raz pierwszy wykorzystałam swój brzuszek, żeby wejśc bez kolejki - tyle było ludzi... Ściągnęli mi płyn z ucha, założyli sączek i kazali przyjechać dzisiaj na usunięcie... Przyjechałam dzisiaj, znowu usuwanie płynu, pobieranie wymazu i diagnoza...
Ostre zapalenie ucha środkowego po stronie lewej + pęknieta błona bębenkowa. Za dwa dni mam przyjechać na odsysanie płynu, potem 9 maja (tak maja - pierwszy wolny termin) na badanie mikroskopowe, dzięki którym ustalą jak głębokie jest pęknięcie. Jeśli duże, trzeba będzie wykonać zabieg zszycia, ale to już po porodzie... Także załatwiłam się na maxa... Wiem, wiem, pisałyście, zebym poszła do lekarza, ale cały czas było coś...
Misialina, gratulacje dla małego - WIELKIEGO pływaka!
Aestima - dobrze, że jesteś już w domku! Odebrałaś już wyniki pozostałych badań?
Trasia, Kati, zdrowiejcie dziewczyny! Dbajcie o siebie! Najlepiej wygrzać to cholerstwo!
Katamisz, przytulam, nie bądź smutna, pamiętaj, ze po burzy zawsze wychodzi słońce (sama też próbuję w to uwierzyć!)
Kati, Silva, dziękuję dziewczynki, ze o mnie pamiętacie!
Mrsmoon, trzymam kciuki za glukozę! Może weź jakąś książkę albo gazetkę albo telefon na długaśne rozmowy
Kochane chciałam Wam ogromnie podziękować za wsparcie zarówno smsowe, ja i tutaj na forum! Jesteście nieocenione!
Teraz kilka słów co u nas....
Jak wiecie pisałam w środę, że wybiorę się z Jasiem do szpitala, żeby go osłuchali ew. zrobili inhalację... Pojechałam na IP, odesłali nas do przychodni, bo na IP pediatra miał być za kilka godzin. W przychodni został osłuchany, ale jego stan bardzo się pogorszył (gorączka rosła, duszności), więc zostaliśmy skierowani do szpitala. I tu niespodzianka, nie siedzi się godzinami na IP, tylko idzie na oddział a formalności załatwiają później.
Jasio dostał kroplówkę nawadniającą, potem wieczorem był ponownie osłuchany i stwierdzili zapalenie płuc. RTG potwierdził, ze zmiany sa bardzo duże.
Jak pisałam już wtedy miałam zapalenie ucha, ale nie mogłam doprosić się pomocy, odsyłali mnie na IP, szłam tam, a tam tłumy ludzi połamanych... masakra..
Dodatkowo zaraziłam się rota, bo niestety większość dzieci na oddziale miało jelitówkę...
Opieka nad Jasiem, który nie ukrywam nie zawsze miał dobry nastrój czy chęć do współpracy, bolące ucho, biegunka i wymioty, doprowadziły mnie do takiego stanu psychicznego, że nie miałam ochoty z nikim rozmawiać... Dojechała do nas teściowa, żeby Wika mogła pod opieką Olafa trochę skorzystać z ferii. Teściowa zmieniała mnie na 2-3h dzienni, żebym mogła odetchnąć... Ucho strasznie mi dokuczało, rota odpuścił trochę, ale Jasio gorączkował wysoko... Lekarka strasznie mnie opieprzyła, ze w ogóle nie powinno mnie tam być, że mają bardzo dużo "przyjezdnych" wcześniaków, że z moimi dolegliwościami bardzo narażam zarówno siebie, jak i dziedziusia... Nie ukrywam, ze to jeszcze bardziej mnie przybiło...
Ordynatorka obiecała nam powrót do W-wy w niedzielę, ale z soboty na niedzielę zarówno Jaś, jak i ja zaczęliśmy wymiotować (u mnie dodatkowo biegunka), więc wszystko stanęło pod znakiem zapytania... Na szczęście w niedzielę dali nam kroplówki nawadniające i wypuścili... Ucho po drodze juz bardzo i dokuczało, na tyle, że miałam chwilowe utraty świadomości...
Wczoraj rano pojechałam z Olafem na ostry dyżur laryngologiczny, tam po raz pierwszy wykorzystałam swój brzuszek, żeby wejśc bez kolejki - tyle było ludzi... Ściągnęli mi płyn z ucha, założyli sączek i kazali przyjechać dzisiaj na usunięcie... Przyjechałam dzisiaj, znowu usuwanie płynu, pobieranie wymazu i diagnoza...
Ostre zapalenie ucha środkowego po stronie lewej + pęknieta błona bębenkowa. Za dwa dni mam przyjechać na odsysanie płynu, potem 9 maja (tak maja - pierwszy wolny termin) na badanie mikroskopowe, dzięki którym ustalą jak głębokie jest pęknięcie. Jeśli duże, trzeba będzie wykonać zabieg zszycia, ale to już po porodzie... Także załatwiłam się na maxa... Wiem, wiem, pisałyście, zebym poszła do lekarza, ale cały czas było coś...