ech, biedna
zebrra Naprawdę ma pecha, jeszcze ten rota na koniec... trzeba ją wesprzeć sms, na pewno będzie jej miło.
cinamon wiem jak sie teraz czujesz, czułam to samo kiedy mój kot spadł z 3 piętra i zniknął na cały dzień... szukaliśmy jej wszędzie, właliśmy i nic. Jak ją w końcu znaleźliśmy miała złamaną łapę i poturbowany pyszczek, ryczałam jak bóbr i wyobrażałam sobie najgorsze... ale wyszła ze wszystkiego i jest zdrowiutkim kotkiem
Trzymam kciuki, żeby sprawa zakończyła się jak najlepiej...
Silva rozumiem dlaczego ci zależy na tej krwi. Po takich przejściach pewnie sama bym się na to zdecydowała. I dzielnych masz rodziców, pewnie masz to po nich! Daj znać jak coś postanowisz, ciekawa jestem jak to potem wygląda...
Setana to samo pomyślałam - też bym chciała, żeby dni tygodnia mi się myliły
)
katamisz moja mała daje o sobie znać w zasadzie jedynie wieczorem, poza tym naprawdę sporadycznie. I nie są to takie kopy o jakich pisze reszta... znacznie słabiej to czuję. Cóż, widocznie tak już mamy.
aaga bardzo łądny ten wózeczek! Mi si,ę podoba ten kolorek bardzo
ja też zauważyłam, że najgorsze przypadki chorobowe zdarzają mi się zawsze na wyjazdach. Turcja - zapalenie oskrzeli, Tinezja - angina, wieś na totalnym zadupiu w Polsce - wypadnięte dyski. Na głupim wyjeździe nad morze zawsze muszę skręcić nogę, rozwalić sobie rękę itp. Nigdy to się nie dzieje w domu.