Angel może to chilowy kryzys, tak jak u nasz szaleje burza hormonów i mówimy rzeczy, których potem żalujemy, tak nasi mężczyźni próbują się pogodzić z nową sytuacją. To dla nich też trudne... A jeśli to nie kryzys... Wierz mi, że czasem takie rozwiązanie jest znacznie lepsze dla kobiety w porównaniu z latami dramatu, jaki miałby sioę potem odbywać w domu... choć trudno to pojąć w tej chwili. Kiedy pojawi się maleństwo poczujesz, że to cały twój świat a ty moesz zacząć ukłądać swoje życie na nowo. Życzę ci naprawdę duzo siły!!!
Setana skąd ja to znam... mojemu sąsiadowi z dołu przeszkadza, że po 20 chodzę po mieszkaniu i on słyszy tupanie. Dodam, że chodzę w skarpetkach. I że mamy na balkonie pelagonie i ich płatki spadają na jego balkon. Uroczo. I gratuluję dziewczynki
)))
Iza niektórzy faceci (bo nie nazwę go mężczyzną) po prostu nie dorośli do roli ojca. Najzwyczajniej w świecie tchórzliwie uciekają od odpowiedzialności. Tak jak pisałam Angel... z reguły lepiej gdy tacy odchodzą zawczasu... nie życzę nikomu takiej sytuacji, nie wyobrażam sobie, ze musiałaś przejść przez coś takiego.
justynka moja siostra tkwiła w podobnym związku. DO tego co opisujesz dochodziło jeszcze sporo innych spraw, głównie finansowych, ogólnie masakra. We wrześniu wreszcie podjęła decyzję o rozwodzie i widzę, że wreszcie odżyła! To straszne co napiszę, ale baliśmy się jak to dzieci zniosą (ma dwójke - 13 i 6 lat) podczas gdy one bardo się uspokoiły odkąd siostra się z nimi wyprowadziła. Nie kłócą się ze sobą, poprzednie problemy zanikły... po prostu spokojne i szczęśliwe dzieci. To straszne jak ich ojciec źle na nich działał, o wszystko opieprzał, na nic nie pozwalał, nigdy nie przytulił i nie powiedział, że je kocha. Siostra walczyła o ten związek 14 lat, wsólne wyjazdy, wyjścia... na niektórych to nie działa, było coraz gorzej.
Tak swoja drogą mam w sobie taką głupią dumę, że gdyby M. mi powiedział "to się wyprowadź" to ja bym się od razu wyprowdziła. I niełatwo byłoby mnie przeprosić.
Doris wczoraj pisałaś o małej aktywności Julci i chyba spadło też na mnie. Tak się denerwowałam wieczorem i próbowałam sobie przypomnieć wszystko, co sama ci napisałąm wcześniej hehe
To ciekawe, ze w odniesieniu do siebie to już tak nie działa... no ale rano Marysia dałą o sobie znać
Silva pięknie to napisałaś. Ujęłaś w słowa to, czego ja nie potrafiłam. Odważna jesteś - wielki podziw
A ja miałam jutro do Warszawy jechać, specjalnie wczoraj pojechałam na wymiany olejów i filtrów, bo już dwano minął termin... i od wczoraj fatalnie się czuję. I psychicznie i fizycznie, dopadł mnie kryzys. Jak widać każda to musi przejść. Całą noc się denerwowałam, że coś jest nie tak, aż się chciałąm zerwać i jechać na IP... i to bez żadnej konkretnej przyczyny!! Po prostu takie złe przeczucia. No i mam lekką gorączkę od wczoraj, wciąż zapchane zatoki, zaczęłam znowu kaszleć. Ogólnie dupa. Z wyjazdu oczywiście zrezygnowałam.