reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Czerwiec 2011

dokładnie tak, sama pamiętam, jak się denerwowałam, że dzieci nie rysują po śladzie równo albo nie potrafią zapamiętać wiersza na Dzień Matki :) jednak im dłużej pracuję, tym więcej jestem w stanie "przefiltrować" skupić się na tym, co ważne a to, z czym dzieci sobie już radzą odpuścić :) Oby tej nauczycielce też się udało :) każdy ma prawo do błędów, ale jeśli się zbyt często powtarzają trzeba z tym coś zrobić :)
 
reklama
Witam ...

mała (duża) śpi, mała (mała) szaleje na całego ... a ja wreszcie mam chwilkę, żeby zaglądnąć :tak:
u nas wszystko suuuper ... może poza przebijającymi się czwórkami, które młodej trochę dokuczają ... a przez to i nam, bo coraz częściej zdarza jej się przebudzić w nocy :angry:

ja w tym tyg nic tylko biegam po mieście ... ale przynajmniej sporo pozałatwiane :tak: najważniejsze, że moja praca mgr wreszcie doczekała się recenzji i pod koniec m-ca mam obronę :-) najwyższa pora ... w czerwcu stukną 3 lata od skończenia studiów :zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:

w weekend pewnie znów narobię sobie zaległości ... jutro planujemy wyjazd na nartki ... tzn. M ze znajomymi na nartki, a ja z młodą na spacerek i saneczkowanie ;-)

Iza, przykre to, co piszesz ... rzeczywiście trochę za duża presja jest wywierana na dzieciaki ... a najgorsze jest to, że niewiele możesz zrobić :no: program zdecydowanie przeciąża dzieciaki i przewyższa możliwości naszej szkoły ...
trzymam &&& żeby małemu przy waszej pomocy udało się nadrobić zaległości i uniknąć stresu :tak:

Ironia, zdrówka !!! a wagą się nie przejmuj ... jak zamierzasz młodego karmić, to nawet nie zauważysz, kiedy zgubisz wszystko z nawiązką ;-)

larvunia, dla was również duuużo zdrówka !!!

Misialina, &&& żeby tym razem udało się uniknąć zatrucia !!!

majqa, fajnie, że ból brzucha minął ... ja też jeszcze nie miałam glukozy - moja ginka zleca po 24 tyg, więc wybiorę się po następnej wizycie ... w pierwszej ciąży było idealnie, więc mam nadzieję, że nic się w tej kwestii nie zmieni :tak:

justynka, słyszałam tą dyskusję o karmieniu i czytałam artykuł jakiś czas temu :baffled: jak dla mnie jakaś duża firma za mało zarabia na mleku i słoiczkach, więc trzeba było zasiać zamęt :-p
moja Zuzu też trzymana tylko na cycu do 6 m-ca i rozwija się idealnie!!! małą zamierzam karmić jeszcze dłużej ... dla jej dobra, ale też dla swojej wygody i ... w ramach diety ... karmienie baaardzo skutecznie ściągało ze mnie kg ;-)

dagamit, szkoda, że cukier wyszedł podwyższony, ale na pewno przy dobrej dietce wszystko super się poukłada :tak:głowa do góry !!!

zmykam chociaż rzucić okiem na inne wątki ;-)
 
czesc dziewczeta ;-)
Z nami lepiej troszke :tak:
Milego dnia Wam zycze ;-) w koncu weekend sie zaczyna co nie ;-)
 
Uff... doczytałam co naskrobałyście o pani nauczycielce :-)
Pani jest nowa w tej szkole i to jej pierwszy rok, ale nie pierwszy rok nauczania. Z tego co wiemy, pracowała wcześniej w jakiejś prywatnej szkole a jeszcze wcześniej w przedszkolu, więc wychodzi na to, że to druga kolejna praca/szkoła. Nie krytykuje pani jako nauczycielki, bo wiem, ze ma swoje wytyczne, ale przesadza /delikatnie mowiac/ z niektórymi "wymaganiami". Chyba każdy musi się liczyć z niedyspozycją czy nauczyciela, czy dziecka. Te dzieci często chorują "grupą", bo rodzice puszczają dzieci do szkoły zaziębione a te zarażają inne. Obłęd. Jak rozmawiałam z panią dyrektor to sama przyznała, że Pani Jadwiga jest taka, że się boi, że nie zdąży z programem /słowa pani dyrektor/ - może poprzednia praca wymagała od niej większego "poświęcenia", mogę sobie jedynie gdybać. Fakt jest taki, że nie daje się dzieciom, które nie przychodzą na zajęcia takich wytycznych. Przecież moje dziecko nie siedzi w domu dla przyjemności lecz z konieczności. Ja również mam swoją pracę, którą wykonuję. Jak się trafił ktoś, kto potrzebował pomocy, to odchodziłam do biurka, szłam do kompetentnej osoby i przekazywałam sprawę, żeby było lżej klientowi i trafiło bezpośrednio do osoby, która może sprawę załatwić.
Dla nas jako dorosłych, problemy dzieci wydają się błahe, "nieumiejętność" zrobienia czegoś, co dla nas nie stanowi problemu wynika zapewne z różnicy wieku :-) Obrócę wszystko w żart - też kiedyś przecież byliśmy dziećmi i zaczynaliśmy naszą przygodę ze szkołą :-). Dla każdego z nas było to na pewno tak wielkie przeżycie, że pamięta swoją pierwszą nauczycielkę /ja pamiętam doskonale, bo jestem lewo-ręczna a pani z uporem maniaka kazała mi pisać prawą ręką dopóki moja mama nie poszła do szkoły/. Na pewno dzieje się coś niedobrego, skoro moje dziecko tak to wszystko przeżywa a na takie "problemy" zgodzić się nie mogę, bo chcę dla swojego dziecka jak najlepiej. Liczę, że coś się zmieni /na lepsze dla dziecka/ po środowym spotkaniu z panią.
Dzięki za Wasze opinie :-)
 
Dziewczyny bardzo dziękuję Wam za wsparcie :) Na pewno niedługo sie pozbieram :)

Iza, juz jakiś czas temu myślałam, zeby Ci to zaproponowac, chociaż ludzie bardzo róznie podchodzą do tego tematu... Nie myślałaś, żeby Igor poszedł do szkoły/klasy integracyjnej? Są tam zarówno dzieci zdrowe, jak i chore. Wika chodzi do takiej klasy (śmiać mi się chciało, bo ja od razu zapisałam ją do integracyjnej, a niektóre dzieci zostały przydzielone losowo i jeszcze zanim rozpoczeła naukę usłyszałam od jednej z mam, ze nie puści tam syna, bo się zarazi downem...). Plusem jest przede wszystkim to, ze taka klasa liczy mniej więcej 15 dzieci i oprócz wychowawcy jest tam również tzw. nauczyciel wspomagający. Więc 2 nauczycieli na garstkę dzieci... Oprócz tego oczywiście te lepsze dzieciaki pomagają słabszym, przez co uczą się empatii i zrozumienia dla innych. Tam każde dziecko jest traktowane indywidualnie (chociaż to wyświechtane słowa, tam naprawdę tak jest). Oczywiscie to nie jest sielanka, zdarzają sie kłótnie itd, ale generalnie te dzieciaki naprawdę uczą się tolerancji i pracy w grupie.
Pomyśl, czy nie byłaby to dobra droga dla Igora (po tym co piszesz - jest bardzo wrażliwym dzieckiem).

Ja też mam kłopot w szkole... Przedwczoraj Wika przyniosła mi informację w zeszycie, że we wtorki ma przychodzić godzinę wcześniej. Pytam ją co to za zajęcia (ale ona ma problemy z pamięcią i nie bardzo wiedziała), powiedziała mi tylko, że jakieś zajęcia z panią psycholog... Oczywiście się zdenerwowałam, cisnienie 160/105... Napisałam kartkę do pani z prośbą o wyjasnienie co to za zajecia oraz przypomnienie, że czekam na pismo, które miała mi przekazać (chodzi o pismo do poradni psychologicznej, żeby wydali Wice opinię). Wczoraj nie mogłam rano iść do szkoły, bo jechałam na wizytę. Jak wracałam zadzwoniła do mnie nauczycielka i mówi tak "Nie mówiłam tego pani, ale Wika któregoś dnia powiedziała koleżance, ze się zabije, więc skierowałam ją do pani psycholog. Wczoraj odbyły się zajęcia, a kolejne będą we wtorki."
Zabiła mnie... Po prostu padłam... I wcale nie chodziło mi o słowa Wiki, tylko o to, że ja się dowiedziałam o tym jako ostatnia i to dopiero jak zapytałam... Przecież to jest jakaś kpina, żeby podejmowac kroki za plecami rodziców... Masakra... Zapytałam panią tylko, czy gdyby chodziło o jej dziecko, nie chciałaby wiedzieć o czymś takim...

Po południu rozmawiałam z Wiką, chciałam się dowiedzieć, dlaczego tak powiedziala i co usłyszałam? "Ojj mamo! Przecież ja to tak tylko powiedziałam, bo mi coś nie wyszło...". A koleżanka poszła z tym do pani...

Cóż, jak widać są Ludzie i ludzie....


Czy Was też tak bardzo boli w pachwinach? Wiem, że wszystko się rozciąga itd. ale mnie czasami taki ból łapie jak chodzę, że się skręcam. Do tego wszystkiego zaczynam się zastanawiać nad moją szyjką. Na szczęście już 10.02 dowiem się, jak ona teraz wygląda... oj, oby było dobrze...
Bardzo, mam czasem kłopot, zeby wstać z łóżka. A czasme po prostu kuleję, bo taki mam ucisk na nogę, że trudno mi iść...

 
Zebrra, współczuję... Jakbyś miała mało problemów :baffled: Ale to się dzieje wszędzie - nauczyciele załatwiają takie sprawy wg własnego widzimisię, lekarze nie informują rodziców o stanie zdrowia ich dzieci, a przynajmniej nie mówią wszystkiego, pielęgniarki potrafią palnąć coś bezmyślnie przy zrozpaczonej matce chorego dziecka... A człowiekowi ręce opadają... :-(
Dobrze, że wszystko okazało się tylko nieporozumieniem!
 
Iza naprawdę przykro czytać takie rzeczy... niestety mało jest nauczycieli z powołaniem a chyba o to się tu rozchodzi. Prawdziwy nauczyciel wie, że trzeba czasem nagiąć sztywne przepisy dla dobra dziecka. Pozostaje mi trzymać kciuki za waszą rozmowę i mam nadzieję, że sytuacja się choć trochę poprawi. To starszne, że Igor kojarzy szkołę z czymś złym, co ewidentnie się dzieje sądząc po twoich opisach. Może wpadnie mi potem do głowy jakieś mądre rozwiązanie to napiszę. Póki co czuję kompletną bezradność.

Zebrra no wiesz?? jak tak można, że rodzicowi nie mówi się o takich rzeczach?? Aż trudno uwierzyć! Rany, chyba nie poslę w ogóle swojego dziecka do szkoły, to przerażające co piszecie.
 
Hej Mamuśki :)
Witam się i zmykam obiadek szykować.
Wczoraj miałam zajrzeć i w końcu usnęłam razem z synkiem.
Dzisiaj nadrobię :)
 
reklama
Zebrra, współczuję... Jakbyś miała mało problemów :baffled: Ale to się dzieje wszędzie - nauczyciele załatwiają takie sprawy wg własnego widzimisię, lekarze nie informują rodziców o stanie zdrowia ich dzieci, a przynajmniej nie mówią wszystkiego, pielęgniarki potrafią palnąć coś bezmyślnie przy zrozpaczonej matce chorego dziecka... A człowiekowi ręce opadają... :-(
Dobrze, że wszystko okazało się tylko nieporozumieniem!
Tak masz rację Zolza. Powiem tylko tak, w każdym zawodzie i w każdym środowisku są ludzie i ludzie. Poza tym czasem bywaja takie sytuacje, że człowiek choćby bardzo chciał i czuje, że powinien postąpić inaczej to nie może. Nie może, bo nie pozwalają mu na to właśnie te nasze cudowne przepisy i zaraz będzie sprawa o przkroczenie kompetencji. W mojej pracy też spotykam się z róznymi sytuacjami i pracują ze mną ludzie i ludzie, ale czasem naprawdę wobec róznych sytuacji jest się bezsilnym.
 
Do góry