felka ależ post

brawo!
U nas nie ma takiego dramatu z wyjściem od kogoś, ale jak nie chce wychodzić bardzo to działa wymyślenie czegoś fajnego, co czeka nas w domu. Np w domku bedziemy piec ciasteczka, albo prać (hehe, Marysia ostatnio uwielbia segregować pranie, mówi że jest królową i pierze ubrania dla króla Szymona

). Czasem oczywiście nic nie działa i wtedy wyciagam na siłę

Ale zawsze powracam do problemu później w domu, kiedy Marysia na pozór juz dawno zapomniała o tym co się działo. Np mówię" widziałam, że bardzo ci się podobało u babci, świetnie się razem bawiłyście. Pewnie wcale nie miałaś ochoty wychodzić. (potwierdzenie

. Myslisz, że kiedy czegoś bardzo chcemy (np zostać dłużej) i bedziemy głośno krzyczeć to przyniesie jakis efekt? (zwykle się wtedy wygłupiam, tupię głośno nogą i udaję, że krzyczę, że coś chcę - Marysia się śmieje i mówi, że nie, że to nieładnie). Mówię, że bardzo mnie denerwuje kiedy ona krzyczy. nie lubię tego, bo wtedy ja też się robię nerwowa, czasem nawet ja też zaczynam kryczeć. Staram się podać jej jakieś wyjście z sytuacji - jesli nastepnym razem nie będzie chciała wyjśc od babci niech grzecznie poprosi jeszcze o chwilę zabawy - zostanę jeszcze chwilę. jesli znów będzie krzyczeć to wrócimy od razu. I rzeczywiście, jeśli uda jej się opanować złość to zostaję jeszcze chwilę. U nas takie posrawienie sprawy działa super. Ataki histerii z jakiegokolwiek powodu są baaardzo rzadkie. Czasem widzę, że Marysia zaczyna się denerwować, ja tylko na nią spojrzę, i dosłownie na moich oczach głęboko bierze powietrze do płuc i mówi "nie będę krzyczeć, jestem grzeczna"

)
Jestem nastawiona głównie na tłumaczenie emocji i zrozumienie obu stron. Marysia pięknie mi mówi o tym, co ją denerwuje, jakie ma potrzeby. gdybym po takim wyjściu z wrzaskiem zapytała "widziałam, że bardzo krzyczałaś, pewnie byłaś na cos zła" Marysia wtedy powie mi "tak, bo nie chciałam wychodzić od babci... itd"To jest dla mnie super, że ona o wszystkim mi powie, rozumie swoje emocje coraz lepiej. Ale ja zaczęłam mówić też jej co denerwuje mnie, co mnie złości, co mnie smuci. Albo np przedstawiam jej sytuację i pytam co może czuć taka osoba. Np mówię jej o dziewczynce, która strasznie krzyczała na swojego braciszka. Czy mama dziewczynki mogła być wtedy zła? smutna? u nas zawsze odbywa się to w jakiś żartobliwy sposób, np pytam jaką mogła mieć minę taka mama i udaję różne miny.
Także myslę, że to temat na dłuższe przetrawienie. Chyba niewiele jesteś w stanie zrobić w konkretnym momencie, ale możesz próbować wcześniej przygotowywać Emi na to, co się wydarzy. I podsunąć jej jakieś inne schematy zachowań, które będą bardziej znośne dla wszystkich. Z drugiej strony znając ciebie pewie wszystko to już od dawna robisz

Oczywiście u nas nie jest idealnie! Ja też tracę cierpliwość, ale ponieważ mam dwójkę, która dopiero od niedawna zaczyna jakoś współgrać, stałam się przez ostatni rok bardzo konsekwentna. I widok płaczącej o coś Marysi nie robi na mnie specjalnego wrażenia, je sli wiem że próbuje coś wymusić. nie mam żadnych wyrzutów wyciągając ja na siłę np od babci czy zabraniając jej pobawić się czymś niedozwolonym. Z drugiej strony sama pamiętam siebie, jak mając pewnie z 6, 7 lat płakałam nie chcąc wychodzić od koleżanki

No cóż, to też w jakimś stopniu prawo dziecka, czasem może przecież odczuwać wyjątkowy, niezaprzeczalny żal spowodowany koncem świetnej zabawy. jesli tylko nie powtarza się to za każdym razem, to też trzebaby zrozumieć
