ha ha ha - nic dodać, nic ująć!
zołza - ja na Twoim miejscu tez bym się porządnie wk.. wnerwiła;-)
ja się cieszę, że póki co teściowie daleko; teść - autokrata i najmądrzejszy człowiek na świecie przekonany o wyższości mężczyzn nad kobietami, teściowa - niby całkiem w porządku, ale... okropnie oszczędna (wg mnie po prostu skąpa), potrafiąca nawet ze śmieci zrobić coś do jedzenia i bardzo oschła w obyciu;
wiem, że jak się przeprowadzimy, będą jazdy - bo zarówno ja, jak i teściowa, charakterne baby i raczej żadna nie milczy gdy jest przekonana o słuszności swoich przekonań... a teścia mogę tolerować parę godzin raz na pół roku, więcej raczej sie nie da, bo wtedy zaczynam go prowokować żeby się z nim spierać, tak mnie wnerwia - no bez sensu! tylko nie jestem tak w 100% przekonana, że wygram z teściową, bo jednak ja nie dogadzam M. obiadami, a wiadomo jakie to ważne dla faceta... mnie nawet irytuje, jak jestesmy u nich w święta i widzę jak mamuśka dogadza synkom - niby nie jest to takie służalcze, na zasadzie: a jedz, syniu, bo żona pewnie cie nie karmi, ale jednak śmiga jak fryga między kuchnią a salonem i tylko chłopy mlaskają
może i trochę przesadziłam, ale mam dziś podły nastrój; noc do bani! pobudka o północy, o 1, przed 4, po 5 i już sie panicz wyspał, więc wył w łózku jak opętany, a ja nie miałam fizycznie siły, żeby wstac i zacząć dzień
nie cieprie takich nocy i poranków; w rezultacie wściekła chodze od rana i nawet dałam L. butlę rano, bo nie chciałam na niego zbytnio patrzec podczas karmienia łyżeczką... okropne, co?
wyżłopał 240 ml mm z dodatkiem kleiku ryżowego;
potem jeszcze zajrzę, jak mi ciut nerwy opadną, bo teraz to bez sensu takie pisanie...