reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2011

reklama
Mrsmoon ale Natalka po obiadku który u nas to ok 130g robi sobie taką przerwę...

Trasiu u nas też nie ma takiego pojęcia jak karmienie na żądanie własciwie od samego poczatku. Kiedy Natka miała 3 miesiace mój M kupił mi stoper ktory ciągle jest w użyciu. Mierzę nim długość karmień (cycowych) i przerwy między posiłkami. Jeszcze do niedawna mala jadła w dzień co 2 góra 3 godziny, ale jak zaczęlyśmy wprowadzać inne pokarmy i zaczęło się zabkowanie to wszystko się porypało. Proponuję jej posiłki co 2-3 godziny ale Ona często stanowczo odmawia. Jak przystawiam ją do piersi to odwraca głowę i się złości, albo pociagnie kilka razy i się śmieje, podgryza i odmawia jedzenia, jak zamiast piersi proponuję coś innego to też potrafi zaciskać usta albo się po prostu rozpłakać. Przysięgam osiwieję z tym karmieniem:no:

A co się tyczy Tayi to zaczęlo się właściwie na poczatku lipca. Karmiłam Natalię i usłyszałam Setha jak warczy. Wyszłam do przedpokoju i patrzę a Taya słania się na łapach. Dyszała potwornie, źrenice mocno powiekszone, łapy się jej rozjeżdżały, nie reagowała na mój głos i dotyk, aż w końcu padła. Trwało to jakieś 10 min i doszła do siebie. Myślałam, że umiera. Zadzwoniłam do weta. Kazało podac osłodzoną wodę i zrobic badania. Badania (krew, mocz, badanie usg, rtg) niczego nie wykazały. Miałam wrażenie, że szybciej zaczłęła się męczyć i źle znosić wysokie temperatury ale poza tym było ok. Byłam pewna, że już nie będzie chciala pracowac w zaprzęgu, ale pojechała na pierwszy trening i okazało się że ma ogromne chęci. Ona mało malamucia pod tym względem jest bo zawsze preferowała leżenie do góry brzuchem niż bieganie. W tym czasie zdarzyło jej się pare razy zesikać w domu. Marcin, który z nimi trenuje. Po kilku treningach stwierdził, że Taya przeżywa drugą młodość. Biega cudnie, nawet po kamieniach, czego nigdy nie lubiała. Mój M śmiał się, że faktycznie druga młodośc, bo w domu zaczela sikać... To sikanie stało się coraz częstsze i uciązliwe. Kiedy jesteśmy w domu sika najczesciej w dużym pokoju na dywan... Jak idę na spacer to po powrocie nie wiem co robić, czy rozbierać Natalię i siebie czy sprzątać kuchnię i przedpokój, które pływają... Nie muszę chyba mówić jak to wygląda - wnoszę gondolę z dzieckiem zmachana masakrycznie i slalomem do kucni postawić gondolę ne stó( bo tam sucho jest) ściagam buty i między szczochami z dzieckiem do pokoju... Pecherz i nerki są ok. Jak byłam u rodziców to też zlała się tam kilkukrotnie. Pilnowanie jej jest niewykonalne, więc we własnym domu jak w więzieniu - do Natalki do pokoju nie puszczam, co wykładzina dywanowa, podobnie z dużym pokojem. Jak tylko nie zamknę bramek to tam wchodzi i czesto sika:-( Na początku grudnia u rodziców znów miała taki atak. Tm znów od nowa badania (już w sumie poszło na te badania 1500zł!). I diagnoza albo guz albo padaczka... Tydzień temu kolejny atak. Jedyny sposób by ustalić co to, to rezonans. Są w Polsce 4 i na szczęście we Wrocławiu jest ale koszt to 800zł:no: Nie stać nas na to:-( Nie wyobrażamy sobie jednak, żeby tak to zostawić. Ona jest z nami prawie 8 lat, jest członkiem rodziny i musimy zawallczyć i jakoś jej pomóc, a przede wszystkim ustalić co jej jest. Czekam teraz na wizytę u neurologa, jesteśmy umówieni po 6 lutym. Zobaczymy co powie, ale wiem, że bez rezonansu się nie obejdzie. Czuję się trochę winna, bo wiem, że trochę te futra zniedbałam od kiedy jest Natalia. Staram się mieć dla nich czas ale jest go zdecydowanie mniej... To sikanie (a to duży pies i jak się zsika to konkretnie) wykańcza mnie. Szafa w przedpokoju i drzwi zaczynają nam puchnąć bo wciągają wilgoć... Boję się też żeby Seth jej czegoś nie zrobił jak zostaną same, a ona dostanie ataku, bo za każdym razem kiedy Ona słania się na łapach i w jego rozumieniu dziwnie się zachowuje to okropnie na nią warczy:-(

No to się wyżaliłam...
 
Ostatnia edycja:
Setana biedna Taya... rozumiem cię doskonale, bo ja też nie potrafiłabym tego zostawić. Mój pies umierał na raka, ale my go nie przebadalśmy. Ne wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Wszyscy na nią wrzeszczeli, żeby nie ziajała nam w twarz bo śmierdziało, a ona miała czerniaka w przełyku. DO teraz mam ogromne wyrzuty sumienia. Wiem, że czerniak to wyrok, ale traktowałabym ją inaczej. Nie mogę przestać myśleć o tym ja ją odpędzałam a ona cierpiała i potrzebowała bliskości.
Ty nie miej wyrzutów, przecież masz małą Natalkę, która teraz jest najważniejsza i pies, choć jest członkiem rodziny mus zejść na drugi plan. Rozumiem, że nie ma opcji, że Taya sika bo jest zazdrosna? Nie wiem czy u psów coś takiego występuje, bo u kotów tak. Mietka nam niedawno też sporo zasikiwała. Jak się wkurza to tak robi, ale na szczęście sika niewiele i na kafelki...
Setana a ty palisz??:laugh2:


edit: nono, dziś same królowe nocy. Jak miło mieć z kim pisać przed północą:)
 
Ostatnia edycja:
Setana, bardzo Ci współczuję... Nie wyobrażam sobie nawet,co musisz przeżywać... :-( Mam nadzieję, że uda się zdiagnozować Tayę i jej pomóc...

Ok, przyznam się pierwsza - kopcę... Ale do 5 sztuk dziennie... A zaczynałam od 1 :-p
 
Setana biedna Taya...rozumiem, że masz wyrzuty sumienia z powodu czasu jaki poświęcasz teraz psiakom, ja to samo mam z Sokratesem. Ostatnio jak byli u nas brat A z dziewczyną to zsikał mi się na cholewkę od kozaka, muszę zamówić odkażacz do kociego moczu, bo śmierdzi niemiłosiernie...póki co chodze w starych kozakach...
trasia no królowe nocy tylko bez Madzioolki, bo jutro rano pewnie do roboty wstaje...A ma wychodne do kina na Kobietę z tatuażem, to sobie siedzę sama, Maja od 21 tylko raz się obudziła, więc lepsza noc się zapowiada:tak: Za to w sb idziemy na Rzeź Polańskiego, strasznie się cieszę, bo ze 3 m-ce w kinie nie byłam
 
Ostatnia edycja:
reklama
no właśnie opowiadała mi żona mojego dziadka i dziadek, oni to fajnie mają - cały czas się ukulturalniają, miło słyszeć, że im się jeszcze chce; też mówili, że mieli jakieś plany na wieczór, ale ich ten film zupełnie energii i chęci działania pozbawił;widziałam trailer Rzezi, bardzo fajny:tak:
 
Do góry