reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwiec 2011

Tusen, świetny ten odlew - rewelacja! :)

I ja opisałam poród, musiałam skracac, bo przeroczyłam 10 000 znaków.. hehe także jeśli nie dobrniecie do konca, to bez stresu ;)
Muszę Wam powiedzieć, że dużo mnie kosztowało opisanie tego wszystkiego, a i tak nie jest to nawet połowa mojego pobytu w szpitalu...

Zeberko powiem ci że przeczytałam twoją opowieść porodową i dokładnie wiem co czujesz....U mnie było dokładnie tak samo, też spadek tętna, przy czym my trafiliśmy do szpitala na patologię w 40 tygodniu , tetno wynosiło zawsze ok 90-100,mówili że taki Jaśka urok ! a 2 tygodnie później podczas spadku było to 40. Czy wiesz co było przyczyną spadku u was? U nas pępowina oczywiście. Taki pobyt w szpitalu to tragedia, wcale nie dziwie się twoim łzom, bo ja sama płakałam codziennie i jeszcze zrobili ze mnie wariatkę twierdząc że ja sama nie chcę urodzić.Ja chciałam ponad wszystko, tylko że wiedziałam że dzieje się coś niedobrego.Teraz mam jeszcze 2 tygodnie i już zaczynam się bać. Nie wiem jak będzie , chciałabym tylko żeby wszystko dobrze się skończyło jak u Was
 
reklama
Muszę się odstresować... teściowa mnie zdenerwowała... gadam sobie z nią... ona mnie się pyta o to czy ja przypadkiem nie potrzebuje skierowania ja na to że nie wiem ale mam dziś wizytę u pani doktor i spytam... jak to a jak ty się tam dostaniesz (jakby tramwajów czy taksówek nie było) a ja mówię, że tramwajem. na to ona, że jak to tramwajem będziesz się tłuc (a mi wygodniej jest stać niż siedzieć (chyba, że na wpół leżąco) bo mnie się wżyna wszystko pod brzuchem tak nisko jest) no i skończyłyśmy rozmowę, myślałam, że mam z głowy, aż tu dzwoni... ja zadzwoniłam do Romana (szwagier - jej syn) on cie zawiezie - no to się pytam, gdzie (jakoś nie skojarzyłam) no do lekarza. ani się nie zapyta, nic nie powie, tylko załatwia, no ręce opadają. toć gdybym chciała to sama bym sobie zadzwoniła, poza tym mój ojciec jest chyba jeszcze (swoją drogą na karetce jeździ i dziś w nocy ma dyżur) i gdyby coś to chyba do niego bym w pierwszej kolejności zadzwoniła - logiczne (tak mi się wydaje) a ona dzwoni po wszystkich, nic się nie pyta a później się denerwuje bo nie wie czy odkręcać sprawę czy nie, no ręce opadają. przepraszam może trochę nieskładnie ale musiałam to z siebie wyrzucić, przez takie akcje to ja jeszcze dziś urodzę a ja naprawdę chcę zaczekać na mojego męża (o ile to możliwe :-) )
 
Aneczka, spokojnie, moja teściowa też zapomina że ja mam swoich rodziców i myśli że ona jest jedyna niezastąpiona w swojej pomocy i poradach... taki urok teściowych;) Nie przejmuj się! Olej to, choć wiem, że czasem masz ochotę ją wywleć za łeb i walnąć o ścianę:)))) Ja tak mam hihi!

Moja cały czas gada, że nauczy mnie tego i tamtego przy dziecku. Ja ignoruję... w sumie to nie wiem jak jej powiedzieć: "Mamo, moja mama też mnie może tego nauczyć!" ??? - pewnie po takim tekście zrobiłoby jej się przykro więc siedzę cicho, no ale czasem naprawdę się zagalopuje kobiecina... ja nie potrafię być wobec niej asertywna... szczerze mówić to wolałabym, aby obie mamy siedziały cicho - chciałabym dać szansę swojemu instynktowi... a jak będę miała z czymś problem, to sama zapytam. No to i ja się wyżaliłam:)
 
dobrze Was dziewczyny rozumiem... Moja Teściowa to prawdziwa udręka- najgorsze że z Nią mieszkamy.

Między Nami jest duża różnica wieku, bo moja Teściowa mogłaby być moją Babcią...

I jakoś nie wierzę w jej świetne rady- mój Mąż to jej jedyne Dziecko.

Dlatego poprosiłam moją Mamę, żeby była ze mną przy pierwszej kąpieli Młodego, bo trochę się tego boję...
No a Teściowa oczywiście foch, bo czemu jej nie poprosiłam...

A potem mnie zwaliła z nóg tekstem, że przecież Dziecka nie trzeba nie wiadomo jak kąpac, bo czym on się brudzi, wystarczy tylko mokrą szmatką przetrzeć!

No szok!!!!!!!!!!!!!!!

Wiem, że się z Nią nie dogadam w wielu "dziecięcych" kwestiach.
Moja Mama mnie zna i wie ile ze mną może... i ze nie może przesadzać... za to Teściowa nie ma umiaru i boje się że będziemy się wiecznie kłócić, bo Ona będzie grała SUPER MAMO- BABCIE!
 
Co przed chwilą znalazłam:

"Po terminie zwykle trzeba odwiedzać lekarza co 2- 3 dni. Podczas wizyt oprócz zapisów KTG i USG w badaniu ginekologicznym lekarz sprawdzi stan szyjki macicy i jej stopień przygotowania do porodu (gdyby trzeba było go jednak wywoływać). Warto jednak pamiętać, że termin obliczany jest orientacyjnie, a tylko 5 proc. dzieci przychodzi na świat w wyznaczonym dniu."

A powiedzcie mi czy powtarzałyście badania na WR i HBs??
 
Może było by łatwiej gdyby moja mama była (niestety nie żyje od prawie trzech lat) i wtedy teściowa nie była by taka NADOPIEKUŃCZA. No ale jest jak jest, muszę chyba męża na nią nasłać - a dla tych co nie czytały wcześniej to mój mąż na szkoleniu jest w warszawie i stąd ta cała akcja z podwiezieniem. Zobaczymy, szwagierka (jej córka) ją opierdzieliła, że cały świat chce zbawiać bez niczyjej wiedzy, może się trochę uspokoi. Ona sercowa a się nakręca i denerwuje, i jeszcze mi ciśnienie podnosi.
 
Ja siedzę i się schizuję... Teraz zaczynam żałować, że mój ginekolog nie pracuje w szpitalu, bo wtedy może przyśpieszyłby mi poród i nie musiałabym się już męczyć...

Jutro jadę na KTG do niego, całą ciążę był dla mnie na prawdę świetny...
Myślicie że jak go zapytam co mogę zrobić żeby szybciej urodzić to mi powie?

Mam obronę 22.06 i muszę na niej być! Nie chcę innego terminu, a muszę dojść do siebie po porodzie...

Kurde już sama nie wiem...

Złapałam doła bo siedzę i ryczę...
 
Zeberrka kurcze jak czytałam to płakać mi się chciało...jaka ty silna jesteś, a może my wszystkie takie jesteśmy tylko nam się wydaje, ze nie...bo ja chyba bym tego wszystkiego nie zniosła...u nas w szpitalu nie ma czegoś takiego jak pacjentka i jej dobro - u nas są statystyki - jak najmniej cesarek, wiec póki można to się nic nie robi....jesteś wielka że tyle wytrzymałaś!!!!

A sale faktycznie masakryczne, u nas są 2 osobowe i tylko jedna osoba odwiedzająca może być u pacjentki...i za baaaardzo tego pilnuja, co trochę jest denerwujące, bo np. jak do mnie przyjeżdżali to np 2-3 osoby, bo każdy wiadomo sam nie będzie jechał 50km, i reszta musiała czekać przy wejściu na oddział...a teraz np. mąż z Filipem nie będzie mógł przyjechać - bo 2 osoby to za dużo...
Mysia, dziękuję :) Myślę, ze każda z nas wytrzymałaby tyle ile trzeba, wiedząc, że chodzi o zdrowie jej dziecka... Niemniej ejdnak wiele razy padało z moich ust, ze dłużej tego nie wytrzymam... Wiesz, tutaj też są sale 2, 3 osobowe z łazienkami, ja niestety miałam pecha i trafiłam na jedyną (chyba) 4 osobową bez łazienki, potem przeniosłam się na trójkę, ale też bez łazienki niestety... ale najwazniejsze było dla mnie, ze miałam okno ;)
Co do odwiedzających, to rozmawiałam z położnymi o tym jak to jest, bo niby dzieci nie mogą wchodzic, a ciągle jakies dzieciaki latały (nawet 2-3 letnie), no i pytałam o ograniczenia co do liczny gości... Usłyszałam, ze one przestały się wtrącać, bo każde zwrócenie uwagi pacjentce ończyło się awanturą, czy skargą do dyrektora i potem same miały problemy, bo trzeba było się tłumaczyć, więc odpuściły zupełnie.. Mówią tylko, że szkoda, że młode mamy są tak nieodpowiedzialne, okna nie otworzą, żeby przewietrzyć, a dzieciaki roznoszące rózne choróbska zapraszają... Coś w tym jest niestety...

Cinamon, dzięki :) Pytałam po cc, czy po otwarciu brzucha można było stwierdzić przyczynę spadków (podejrzewali, ze może młody przygniata co jakiś czas pępowinę, bo potem zawsze zapisy wracały do normy), ale okazało się, że to nie było to. Ordynatorka mówiła mi, że to najprawdopodobniej wina łożyska, bo było dziwnie małe (to samo mówił lekarz na usg, ale mówił, ze przepływy ok). Więc tak naprawdę to jedno wielkie gdybanie...





 
reklama
Witam się ponownie :-)
Dzieki Silva za przekazanie wiadomości :-)
Jutro mam cc, cieszę się ze w końcu coś wiadomo bo miałam już szczerze dość tego czekania na rozwiniecie akcji porodowej.
Proszę Was o trzymanie jutro kciuków :-)
 
Do góry