reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2011

reklama
aaaa.. przypomniałam sobie. Mam fajną propozycje do Warszawianek - moja kolezanka robi - moim zdaniem - bardzofajne warsztaty 9-10.04 w klubiemam na Mokotowie. Skierowane do ciężarówek właśnie. bardzo bardzo polecam :
9 i 10.04 - Warsztaty z zarządzania sobą w czasie dla kobiet w ciąży

Dziewczyny, wybiera się któraś? Bo ja to bym chyba poszła, tylko samej mi się nie bardzo chce...

Zołza, mój nawet nie chciał oglądać filmu i doszedł do wniosku, że na rodzinny poród to on się nie nadaje, bo zemdleje i trzeba będzie reanimować ;) Zresztą ja bym nie chciała chyba, żeby mnie w takim stanie widział :)

Ja bym bardzo chciała, żeby K. mi towarzyszył na początku, bo jego obecność zawsze mnie uspokaja, wycisza i działa kojąco, więc chciałabym go mieć przy sobie, ale, jak wspominałam, do pewnego momentu.

Zołza, Agabre ale nasi mężczyźni przy porodzie przecież też tego nie widzą:) Stoją za nami albo obok głowy i widzą to co my więc takiego dramatu nie będzie.

Uwierz mi, że różnie to bywa ;-) No i sama końcówka różnie wygląda - ja wolę mojemu tego oszczędzić.

no i chyba bym wolała mieć nacięte krocze niż pęknąć sobie nie wiadomo jak daleko i w którą stronę.

Rozmawiałam ostatnio z mamą - kiedy mnie rodziła, nie nacinali jej i popękała szpetnie, długo się goiło i czuła spory dyskomfort. No ale w końcu się zagoiła i urodziła jeszcze moje dwie siostry - twardzielka moja :-)

A ja po spacerze z psem - zimny wiatr, uszy mi przewiał, więc spacer trwał niecałe pół godzinki tylko.
Idę coś skonsumować, o mnie ssie dziś cały dzień :-p
 
Zołza, Agabre ale nasi mężczyźni przy porodzie przecież też tego nie widzą:) Stoją za nami albo obok głowy i widzą to co my więc takiego dramatu nie będzie.

Hę.....nie koniecznie.Nie chce się wymądrzać ale oglądałam jakiś wywiad z jednym z reporterów naszych polskich który opowiadał że z żoną nie rodził ale jego kolega tak.Więc był zapewniany przez żonę i lekarza prowadzącego że polega to na staniu przy żonie i wspieraniu ja poprzez głaskanie po głowie czy trzymaniu za rękę.Rzeczywistośc okazała sie inna mało było miejsca i na początku niby stał przy żonie prawidłowo ale później okazało sie że musiał sie przesunąc i wtym zamieszniu znalazł sie nie z tej strony ,w rezultanie trzymał ją za stopę i głaskał po kolanie.......jak to określił dostał miejsce w pierwszym rzędzie:-):-):-)
Są pewnie różne sytuacje których się nie przewidzi,i pewnie jeśli mąż mój sie zgodzi wogóle uczestniczyć w porodzi to będzie ze mną do pewnego etapu a później poprostu zaoszczędzę mu reszty.
 
cinamonku witamy w raju bez teściowych i innych roboli ;) Super że udalo się meża wyrwać... :) trzeba było jeszcze na odchodne muchozolem popsikać co by nie poleciała za wami :-)


ja czekam na męzusia dziś oblklejamy pokoj tasmami i folia a jutro M maluje beniowi pokoik :-) Ale super w niedziele wszystko będzie gotowe to napstrykam fotek :)
 
ale mnie wzięło to choróbsko:-(w ciągu paru godzin do łóżka położyło...nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale pewnie ze 3 godz spałam...czuję się fatalnie, boli mnie gardło i z nosa na zielono cieknie...weekend do d...pewnie się mało będę udzielać jak tyle będę spać...
jem czosnek, piję sok malinowy i syrop z cebuli. Co ja jeszcze mam zrobić, żeby mi szybko przeszło???Ratujcie bo cholery dostaję, raz na miesiąc średnio chora jestem...wrrrrrrrrr
 
A tak w ogóle myślę, że nie ma sensu wchodzić w dyskusję na ten temat, bo to kolejny temat rzeka... i zdania bardzo podzielone:)

Dokładnie! Tak jak wspomniałam wcześniej, dobrze że zaistniała możliwość świadomego wyboru dla zainteresowanych:)

Tusen, Zołza no faktycznie nie wiadomo jak to w praniu wyjdzie... ja też liczę na pomoc męża w pierwszej fazie, kiedy wystarczy podać wodę do picia i dopingować żonę:) Szczerze powiedziawszy przy parciu już mi niespecjalnie zależy, tym bardziej że wiem że on pępowiny nie przetnie:) My ostatnio zwiedzaliśmy porodówkę i położna nam dokłądnie pokazywała w którym miejscu ma stać M, ale jak tak piszecie to widzę że tam rzeczywiście mało miejsca jest i w zamieszaniu może "przeszkadzać".

mrsmoon oj rozumiem cię tu jak mało kto! Ja ci kochana nic nie doradzę, bo na mnie nic nie działa i jestem wciąż chora od listopada. Wszystko pomaga na chwilę i znowu dupa. Trzymaj się i walcz, domowe sposoby na pewno najlepsze i na większość z nas tu podziałały. A gorączki nie masz? Powyżej 38 nie zadręczaj się i weź paracetamol.
 
gorączki na szczęście nie mam, wstrzymam się do jutra albo nawet niedzieli z tym lekarzem - spróbuję sama się wyleczyć...

jeszcze jedna rzecz mi się ze szkoły rodzenia przypomniała: jak mija termin porodu, to czasem pomagają przytulańce z mężem, bo nasienie zawiera prostaglandyny. Ale o wszystkie wiemy. A co robią na wywołanie porodu w szpitalu? Smarują szyjkę żelem, który też zawiera prostaglandyny, ale z nasienia ŁOSIA!!!! osobiście wolę z mężem się poprzytulać;-)
 
jeszcze jedna rzecz mi się ze szkoły rodzenia przypomniała: jak mija termin porodu, to czasem pomagają przytulańce z mężem, bo nasienie zawiera prostaglandyny. Ale o wszystkie wiemy. A co robią na wywołanie porodu w szpitalu? Smarują szyjkę żelem, który też zawiera prostaglandyny, ale z nasienia ŁOSIA!!!! osobiście wolę z mężem się poprzytulać;-)

:szok::szok::szok:
 
reklama
jeszcze jedna rzecz mi się ze szkoły rodzenia przypomniała: jak mija termin porodu, to czasem pomagają przytulańce z mężem, bo nasienie zawiera prostaglandyny. Ale o wszystkie wiemy. A co robią na wywołanie porodu w szpitalu? Smarują szyjkę żelem, który też zawiera prostaglandyny, ale z nasienia ŁOSIA!!!! osobiście wolę z mężem się poprzytulać;-)

o fuuuuuuu, z łosia? to mi wieje zoofilią;)))
 
Do góry