reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2011

zolza ja trzymam kciuki, żebyś już nie wracałam do nałogu...wiem, ze jak ktoś bardzo chce to moze rzucić, po wielu latach...moja mama próbowałam i udało się...ale towarzystwo w jakim się obraca i rodzinka z którą najczęściej moi rodzice bywają palą i ona czuła się nieswojo i dlatego zaczęła palić (dla kaprysu po 2 latach przerwy)och jaka byłam na nią wściekła :wściekła/y:
Mysiu, nie ma co być wściekłą - jest dorosła i to jej wybór... Ale co do wracania dla kaprysu, to największa, z całym szacunkiem, według mnie głupota. Koleżanka z pracy tak wróciła. Rzuciła w ciąży, a wróciła, kiedy synek miał 2 lata, bo... chciała z nami wychodzić na fajki w czasie pracy... :/
 
reklama
Iza no właśnie tak się zastanawiałam z moim M. ostatnio nad tym wiekiem dzieci, bo tak sobie pomyślałam, że ja jak miałam 6 lat to biegałam sama po osiedlu z dziećmi w moim wieku, a w wieku 7 lat sama dojeżdżałam autobusem do pierwszej klasy - szkołę miałam w centrum. Po szkle wracałam z kluczem na szyi, otwierałam sobie drzwi i czekałam na rodziców. I wszystkie dzieci dookoła miały tak samo jak ja, mój M też. A teraz?? Nie wyobrażam sobie puścić samego 7 latka nawet na podwórko pod oknem... ciekawe skąd taka zmiana?

edit: Zołza ja zawsze wychodziłam ze znajomymi na fajki i nigdy nie paliłam:) Jadłam z nimi paluszki hehe:)
 
Iza, mi tez się mama zapowiedziała z wizytą, ale ja się cieszę, po porodzie mogę być padnięta i każda pomoc się przyda. Nie wiem, czy mąż dostanie urlop, a nawet jeśli, to nie za długi. Teściowie pracują i cały dzień ich w domu nie ma. Już teraz sama świruję w domu, nie wiem, co będzie jak do tego wszystkiego będę jeszcze przemęczona a mała będzie płakać. Babcia zawsze może pokołysać i przytulić albo przynajmniej mamusi kanapkę zrobić ;)

Co do palących mamuś to aż mnie skręca jak taką widzę. Moja tez paliła i pali, nie pomagało nic, dziurawiłam jej papierosy szpilką, wkładałam do środka małą petardę albo kruszyłam kredę, wyrzucałam zapalniczki. Teraz jak tylko wyczuje dym papierosowy od razu mnie zatyka. Kto wie, może od tego mam problemy z krążeniem? Na szczęście odkąd się siostrzeniec urodził nie pala przy dziecku :) jak byłam ostatnio u nich tez wychodzili do łazienki albo na klatkę schodową, a jak do mnie przyjeżdżają, to już maja zakodowane, że się nie pali. Jeśli mają chęć na dymka to do kotłowni ich wyganiam albo na podwórko :) Zawsze mi powtarzali, że jak będę u siebie to będę decydować i z tego korzystam :D

Zgadzam się :-). Moja mama pomagała mi przy Igorze. W dzień coś porobiła, obiadek uszykowała, kazała się położyć i przespać. Wiem jak można być zmęczoną. W nocy to już tylko mama wstanie, bo tata to może tylko mamusi podać do karmienia i tyle.. o ile się obudzi rzecz jasna :-D. My nie mamy pod ręką ani rodziców, ani teściów, więc ciesze się, że jak jest potrzeba, bo moja mama nigdy nie odmówiła i na pewno nie odmówi. Bardzo się cieszy, że będzie wnusia :-)
U nas w domu też się nie pali. MY nie palimy i na pewno nikomu byśmy nie pozwolili zatruwać naszego zdrowia :-)

Katamisz - jestem za wyśrodkowaniem wirtualnej imprezki :-)
 
Dziś w trakcie odpisywania przybyły 3 strony:)

hehe no to niezle:-p

Iza mój synek w styczniu skończył 7 lat a ani przez myśl mi nie przeszło żeby go puścić na dwór samego!!Na podwórku mamy parking i wiecznie zapełniony a mi włącza się schizo ,że mógłby go ktoś potrącić albo nie daj Boże coś innego się może wydarzyć...z resztą zastanawiam się czy kiedykolwiek będę spokojna puszczając go samego teraz na plac zabaw a za kilka lat na dyskotekę??Zwariuję wtedy!!!!!!!!!!!!!
 
Iza no właśnie tak się zastanawiałam z moim M. ostatnio nad tym wiekiem dzieci, bo tak sobie pomyślałam, że ja jak miałam 6 lat to biegałam sama po osiedlu z dziećmi w moim wieku, a w wieku 7 lat sama dojeżdżałam autobusem do pierwszej klasy - szkołę miałam w centrum. Po szkle wracałam z kluczem na szyi, otwierałam sobie drzwi i czekałam na rodziców. I wszystkie dzieci dookoła miały tak samo jak ja, mój M też. A teraz?? Nie wyobrażam sobie puścić samego 7 latka nawet na podwórko pod oknem... ciekawe skąd taka zmiana?

Myślę, że społeczeństwo się zmieniło. Dużo rodziców "wiecznie" pracuje i dzieci biegają samopas - nikt ich nie pilnuje, nikt nie zwróci uwagi, czują się bezkarne. My z mężem siadamy na ławce na placu, dziecko idzie się bawic i można powiedzieć, że nie zwracamy na niego uwagi - ja zerkam co jakiś czas, obserwuję czy wszystko jest ok, czy mój Igor np komuś piachu nie sypie itp. Kiedyś trafiliśmy na dwóch chłopców - jeden próbował być "szefem mafii" a drugi mu przytakiwał. Mój Igor nie jest agresywny, podchodzi do dzieci, pyta jak mają na imię, jeśli ich nie zna i próbuje się z nimi bawić. Jeden z tych chłopców non stop sypał jakimiś grypsami do Igora próbując do nastraszyć... Puknęłam mojego zaczytanego męża i poprosiłam, żeby ze mną obserwował co się dzieje. Po paru minutach musieliśmy interweniować... Tak więc ja dla swojego spokoju, wolę iść na podwórko z dzieckiem i wiedzieć, że wszystko jest ok :-)
 
Katamisz - no właśnie... Z jednej strony się pocieszam, że w tym roku to my z wózeczkami będziemy chodziły i na podwórko z dzieckiem spokojnie można wyjść i przypilnować :-)
 
Mąż miał wyciągnąć rano kartę do lekarza dla dziecka na popołudnie i się wcale nie odzywa... Nie wiem, czy w końcu wyciągnął kartę i na którą :-/
 
reklama
Hej kochane:)
Ja własnie wróciłam z seminarium magisterskiego trochę podłamana, ale co tam, damy radę:))

Co do wizyt mamuś, bo widzę, ze o tym rano była mowa- moja się nastawia, ale jej powiem, żeby przyjechała na kilka dni dopiero jak M. się skończy urlop a wczesniej mogą wpaść z tatą i bratem zobaczyć malucha i z powrotem;))) Na pewno w lipcu wybiorę się do nich na jakiś tydzień żeby prababcia i pradziadek też się nacieszyli małym.
Co do teściów - jeszcze nigdy nas nie odwiedzili, wiec mam nadzieję, że i teraz im się nie zachce. Ja u nich też nie zamierzam się za często pojawiać... Póki co teściowa bombarduje telefonami, ale nie mnie tylko M. (mnie sie chyba trochę boi)
 
Do góry