reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwiec 2011

reklama
Dagamit, jak dobrze Cię rozumiem, ja też przeszłam przez piekło, bo już byłam w 12 tyg. Cieszyłam się ,że najgorsze minęło, że trudne początki, ale teraz to już z górki, pewna, że urodzę w listopadzie zakupiłam pierwsze zimowe ciuszki dla mojego szkraba... właśnie wtedy dowiedziałam się, że w 11 tyg. ciąża obumarła.
Moja pierwsza ciąża- zapalenie oskrzeli, podejrzenie astmy, 2 razy antybiotyki i 3 razy zapalenie gardła, w 9 tyg plamienia i pobyt w szpitalu. Ale serduszko biło jak dzwon, maluch machał już nóżkami. A ja? Spokojna, pełna optymizmu i wiary, że maluch jest silny, że wszystko będzie ok. Ani razu nie pomyślałam, że może mnie spotkać poronienie.
Teraz, moja druga ciąża- wszystko niby ok, książkowe objawy, zero chorób, leków, plamień, a ja - w wiecznym lęku, strachu, z ciągłym przeczuciem, że coś jest nie tak, że nigdy nie urodzę dziecka... w mojej ciążowej książce ktoś mądry napisał,że jak kobieta choć raz poroniła, to już nigdy dla niej ciąża nie jest równoznaczna z urodzeniem dziecka. I że lęki, niepokoje są jak najbardziej naturalne, nie da się ich tak po prostu wyłączyć, choć można się starać je minimalizować.
Dagamit, musimy się trzymać, mój lekarz powiedział, że mogę być spokojna, bo już statystyka raz mnie dopadła i teraz będzie ok. Poza tym pamiętaj, że 95 % ciąż potwierdzonych przez ginekologa kończy się dobrze i to niemożliwe żebyśmy ciągle były w tych 5 %!! no i ja cały czas powtarzam jak mantrę to co napisała Shalimar "teraz jestem w ciąży i teraz jestem szczęśliwa". A co będzie ,to będzie - i tak przed tym nie ucieknę...
Ja też mam wizytę 2 listopada:)

Dzastina- ale nowina!! Pewnie jesteś jeszcze w szoku? trzymam za Ciebie podwójne kciuki:)

Lucky- jak dobrze , że się odezwałaś, bałam się już, że na tej wizycie nie zabiło serduszko. ..Ale bije i wszystko będzie dobrze, słyszałam, że w większości przypadków ładnie się przykleja i wszystko kończy się dobrze! Więc wypoczywaj i bądź dobrej myśli kochana:)
 
Ostatnia edycja:
asetmina jakie obce jest dla mnie to co piszesz... wspolczuje przezyc.... 3maj sie kochana i nie daj , trzymaj!
wogole duzo tu dziewczyn z podobnymi przezyciami..... MYSLCIE POZYTYWNIE, ja wiem ze latwo mi pisac, ale chociaz sprobujcie ....
 
hejka;)

maz jednak zapomnial o Rocznicy:(:(

nawet mama dziwonila z zyczeniami::) a ON NIC!!:(:(

od rana wymiotuje/....bleeee fujjj mam dosc...:wściekła/y::zawstydzona/y:

dziewcyzny z wiadmosci na PW zapiszuje do watku Tajnego;)

PrettyWoman wiesz jacy są mężczyźni, rzadko, który pamięta o każdej rocznicy. Wydaje mi się, że powinnaś cierpliwie zaczekać. Na pewno zmieni swoje podejście jak już Dzidziuś będzie z Wami. Mój Szwagier z pierwszego dziecka też nie cieszył się tak jak powinien, ale jak tylko zobaczył 1 raz Syna płakał jak dziecko... Dla naszych mężczyzn to też trudna sytuacja, też muszą się z tym uporać i dojrzeć do tej wiadomości. Głowa do góry!!! Będzie dobrze!!!
 
Dagamit, jak dobrze Cię rozumiem, ja też przeszłam przez piekło, bo już byłam w 12 tyg. Cieszyłam się ,że najgorsze minęło, że trudne początki, ale teraz to już z górki, pewna, że urodzę w listopadzie zakupiłam pierwsze zimowe ciuszki dla mojego szkraba... właśnie wtedy dowiedziałam się, że w 11 tyg. ciąża obumarła.
Ja też mam wizytę 2 listopada:)

Tak sobie myślę, że znacznie łatwiej i przyjemniej znosi się ciążę, bez takich obciążeń jak nasze. O swoich traumatycznych przeżyciach, latach starań, klinikach, lekarzach, nieudanych inseminacjach, zawiedzionych nadziejach, kłopotach małżeńskich z tym związanych mogłabym opowiadać naprawdę długo. Ale już nie chcę, chcę odciąć grubą kreską wszystko, co było i mam nadzieję, że tym razem szczęśliwię uścisnę swoje upragnione maleństwo. Ty także! Zasłużyłyśmy na to! :-)
No to czekamy na 2 listopada!! :-)
 
Witam was dziewczynki!
Strasznie dużo natworzyłyście, czytałam z około 2 godzin.
PrettyWoman tulę mocno. Nie wiem co zrobiłabym w Twojej sytuacji, jedynie mogę pocieszyć. Trzeba wierzyć, że Twój ukochany przejrzy na oczy i uświadomi sobie, co to znaczy doświadczyć ojcostwa. A jeśli chodzi o waszą rocznicę, to ja na Twoim miejscu powiedziałabym mu prosto w twarz, że chyba o czymś zapomniał. Bo moim zdaniem można zapomnieć o urodzinach swojej mamy ale nie o tak ważnym wydarzeniu.
Dżastina gratulacje ogromne, cóż za wiadomość. Cieszysz się? Ja to bym się chyba srała po gaciach (w dobrym słowa tego znaczeniu).
Małgosia 37 trzymaj się i dalej się staraj. Nowy cykl, nowa nadzieja - buziaki dla Ciebie.
A tak po krótce co u mnie. Długo się nie odzywałam, ale dopadły mnie okropne dolegliwości. W środę rano zaliczyłam zgona pod prysznicem (zemdlałam) przed wyjściem do pracy. Więc szybciutko do lekarza - dostała L4 do końca tego tygodnia. Ale samopoczucie nie najlepiej, wymiotów jak na razie brak, ale zgaga 24h na dobę no i mdłości przy czym okropne napady głodu.
Jak tak was czytam zaczynam się zamartwiać to moja pierwsza ciąża, a o tylu rzeczach powinnam wiedzieć. POMOCY!
Za tydzień w piątek mam USG i już mam koszmary nocne, że serducho nie bije, że coś jest nie tak.
A tak wogóle to bardzo chcę iść z moim Ł. Zresztą to on wymusza na mnie tą wizytę, bo bardzo chce zobaczyć swojego małego śmierdziela (tak go przezywamy). Myślicie, że lekarz nie będzie robił problemów?
Buziaczki dla was wszystkich!
 
na pewno nie teraz to standard, że oboje rodziców przychodzi do lekarza

dziewczyny współczuję Wam takich przykrych przeżyć...

ja mam stresa bo 26.09. miałam wymioty i lekką biegunkę (pewno wirusowe) i zażyłam stoperan a 27.09 zrobiłam test i II krechy. Lekarz powiedział, że lek mógł nie wpłynąć negatywnie na płód ale gorzej z wirusem. Muszę czekać do 12-go tyg by to sprawdzić i boję się, że coś nie tak...
 
na pewno nie teraz to standard, że oboje rodziców przychodzi do lekarza

dziewczyny współczuję Wam takich przykrych przeżyć...

ja mam stresa bo 26.09. miałam wymioty i lekką biegunkę (pewno wirusowe) i zażyłam stoperan a 27.09 zrobiłam test i II krechy. Lekarz powiedział, że lek mógł nie wpłynąć negatywnie na płód ale gorzej z wirusem. Muszę czekać do 12-go tyg by to sprawdzić i boję się, że coś nie tak...

ale co z wirusem? ja mialam takie przeboje zaraz po zaplodnieniu, podlapalam od mojej Milusinskiej. wiec jakie to moze miec znaczenie co powiedzial ci doc?
 
reklama
ja mam stresa bo 26.09. miałam wymioty i lekką biegunkę (pewno wirusowe) i zażyłam stoperan a 27.09 zrobiłam test i II krechy. Lekarz powiedział, że lek mógł nie wpłynąć negatywnie na płód ale gorzej z wirusem. Muszę czekać do 12-go tyg by to sprawdzić i boję się, że coś nie tak...

Oj, ten magiczny 12 tydzień...wszystkie na niego czekamy! Nie martw się na zapas, nie zakładaj najgorszego. Wiem, że niepewność jest koszmarna, ale na zmartwienia zawsze będzie czas - teraz myśl pozytywnie o dzidzi, bo ona tego potrzebuje!!
 
Do góry