Piszecie o potrawach wigilijnych i ślinka mi już cieknie...Aaaale się najem
Przechlapane mają mamuśki lipcowe i sierpniowe, bo u nich pewnie mdłości w okolicy świąt będą szaleć...Mi na szczęście przezły na tyle że zaczynam normalnie jeść. Nie przuytyłam jeszcze ani grama...
Co do jedzonka, to u nas zaczyna się barszczem z uszkami
mniammmm
Potem obowiązkowo pierogi z kapustką i grzybkami (w tym roku to mnie kopnął zaszczyt ich lepienia
), rybka smażona, rybka po grecku, sledzie w sosie kperkowo- czosnkowym, śledzie marynowane, grzybki smażone i kluski z makiem, kompot z suszu (bleeee..., tradycyjna sałatka jarzynowa. Na drugi dzień wjeżdża jeszcze bigos (pyyychaaaaa)i pieczone mięska
Już się nie mogę normalnie doczekać. Z ciast zawsze się pojawia sernik, makowiec i piernik
I jak tu nie zgłodnieć?
Ja zakończyłam już zabawę w mikołaja. Wszystkie prezenty popakowałam. Sprzątanie- w trakcie
Choinka kupiona czeka na balkonie (wielgachna i pachnąca- nie mogę od niej psiska naszego pogonić)Nie lubie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Potem się zacznie wielkie gotowanie. U mnie w tym roku duża wigilia, więc i żarełka trzeba sporo naszykować. A jak tam Wasze plany na wigilijny wieczór?