No ja już po wizycie:-)
Dzisiaj się nasiedzieliśmy - ponad 45 minut
Ale było duuuzo spraw do obgadania. Jesli chodzi o małą to w sumie dzisiaj jej nie badał, bo mieliśmy dopiero co USG robione, więc stwierdził że nie ma potrzeby. Natomiast przewałkowaliśmy go z małżem w sprawie porodu i już wiem chyba wszystko.
No i tak - są plusy i minusy jak to zwykle bywa.
Z fajnych rzeczy to to że poród rodzinny jest bezpłatny, odbywa się w jednoosobowym pokoju porodowym wyposażonym we wszelką aparaturę oraz rózne tam piłki, siedziska, drabinki i inne takie sprzęty pomocne przy porodzie. Oczywiście fotel wielopozycyjny zatem poród w różnych pozycjach jak najbardziej możliwy. Po porodzie trafimy do jednoosobowego pokoju poporodowego z łazienką na wyłączność. Oczywiście bobek będzie tam razem ze mną miał swoje łóżeczko. Wszystkie sale i pokoje są klimatyzowane co w przypadku ewentualnego upału czerwcowego tez może być nie bez znaczenia.
Będziemy tez mieli do dyspozycji pielęgniarkę noworodkową, która ma za zadanie opiekowac się maleństwem, uczyć mnie karmienia i innych takich i pomagac przy prawidłowym przystawianiu do piersi, zwalczaniu wszelkich moich bóli poporodowych itp. (Tak, tak, to wszystko na NFZ
)
Położnej oficjalnie nie można wykupić na czas porodu, ale nieoficjalnie jak najbardziej i w tym celu własnie wybieramy się do przyszpitalnej szkoły rodzenia, prowadzonej właśnie przez te oddziałowe położne - zawsze to fajniej jakieś znajome twarze ujrzec przy porodzie;-)a i jako ich "uczennica" mam nadzieję być lepiej traktowana. Łatwiej tez będzie mi się z którąś dogadać na asystowanie porodowe.
Natomiast jeśli chodzi o minusy to jest jeden ale zasadniczy - nie ma możliwości zastosowania żadnego znieczulenia przy porodzie SN, bo ponoć anestezjolodzy wymawiają się nadmiarem pracy i po prostu nie znieczulają naturalnych porodów
Sama nie wiem co o tym mysleć...myslałam że to taki standard, a tu takie zaskoczenie. A ponoć znieczulenie zewnątrzoponowe potrafi być nieocenione...no mi i tak nie będzie dane się o tym przekonać :-
-
-(
Może któraś z Was już korzystała i ma porównanie jak sie rodzi ze znieczuleniem a jak bez? Czy róznica jest wymierna?? Czy może to przereklamowana sprawa??
Jesli natomiast chodzi o moje E. coli to nieco jest ich już mniej (10 do 5 zamiast 10 do 6) i narazie mam brac tylko żurawinę bez mocniejszych leków. Ale za dwa tygodnie znów powtórka posiewu. Teraz to już chyba tak do końca...
Przyszły tez ciuszki - mam ich już caaały wielki karton a to jeszcze nie wszystkie, naprawdę ogrom
Oczywiście jak na złośc połowa różowa, więc jak naszej Jaguli przyleci ptaszek to ja chyba oszaleję, albo sama sie w te różowiutkie body będę wciskac
Czytałam tez o tych pieluszkach wielorazowych. No w sumie pomysł fajowy musze przyznac, tylko trafiłam na stronę z poradami pieluszkowymi i tam było napisane że zwłaszcza na poczatek to trzeba liczyć conajmniej 10 takich pieluszek na dzień, więc jesli chce się prać je raz na trzy dni co ponoć jest najrozsądniejsze, to trzeba ich miec około 30, a to już niebagatelny wydatek ok.1000zł. Niby tak czy siak się opłaca, ale ta kwota jednorazowo chyba mnie troche przeraża....jeszcze musze to dobrze przemyślec, ale zairenko z pomysłem już zasiane :-):-)
wiolunka - witam Cię serdecznie. Pytałaś o chustowanie. Ja chuste już mam i jak najbardziej planuje z niej korzystac bo duzo dobrego słyszałam o korzystaniu z nich. Narazie na początek mam kółkową - jest łatwiejsza w obsłudze i dopóki maleństwo nie jest cięzkie to ponoć jest najwygodniejsza. Te długie, klasyczne to może na jakiś późniejszy okres sobie zostawię, jak juz bobek nie będzie taki wiotki, bo wiązanie ich wydaje mi isę jakies takie strasznie skomplikowane no i wymagające dwóch rąk, a o to ciężko jesli jedną ręką musisz stale główkę podtrzymywać. No w każdym razie chusty, jak najbardziej tak jak dla mnie:-)
sochi - witaj również!