Cześć, dziewczyny, ależ tych postów, głowa mała!

Witam nowe czerwcówki, fajnie, że nas sporo.
Nie pamiętam wszystkich pytań i wątków, ale tak... jestem tu jedną z młodszych, jak widzę (ale nie najmdłodszą ;-) ) - mam 22 lata.
Do lekarza chodzę na NFZ i na dodatek będę do niego dojeżdżać 80 km... Dlaczego? Otóż zaszłam dzięki niemu w ciążę - robił mi w zeszłym miesiącu laparoskopię (mam pco i endometriozę, jak się okazało), jest świetnym fachowcem i mu ufam. Owszem, przyjmuje w tym samym gabinecie prywatnie, ale... ciągle się zastanawiam, czy jest sens tego dodatkowego płacenia. Zawsze u niego w poczekalni tyle ciężarnych i jakoś świetnie wyglądają, chodząc do niego na kasę chorych. Nie chodzi o to, że żałuję pieniędzy na bobasa (broń Boże!), tylko denerwuje mnie ten chory system, który zakłada, że jak chcesz być lepiej obsłużonym, to płać. Wizyty są cholernie drogie, sądzę, że "koszt" ciąży idzie w tysiące. Ginekolog jest dobry i ma renomę, więc pewnie na NFZ też rzetelnie prowadzi ciąże - a więc wolę wydać tę kasę na przygotowania do powitania maluszka... ech, ale dylemat jest...
Kurczę, ja mam jeszcze równy tydzień do pierwszej wizyty... Jak to jest z serduszkiem - będzie już biło? Dla informacji podam, że USG będzie ok. 30 dni po zapłodnieniu.
Nie mogę się doczekać tej wizyty i przez to mam okropne sny o tym USG (psychika pracuje :-( )! Trzymam kciuki za dziewczyny, które już lada chwila mają wizyty
