Agast, nasz spacer kończy się po hm... może pięciu minutach... Ale skoro WY niedawno zaczęłyście, to ja chyba narazie dam sobie spokój.
Martynko, czy wymagam za dużo? Nie wiem, na pewno wymagam dużo. Ale sprawiedliwie od wszystkich, czyli najpierw od siebie, potem od męża, a teraz od Tymka
I to mi pewnie zostanie. No i jestem na etapie leczenia się z myśli, że coś nie będzie trwało wiecznie. Więc już założyłam, że popychanie zupki chrupkami, to okres przejściowy. No i teraz już wiem, że to że Tymek teraz siada na ulicy wcale nie musi oznaczać, że będzie jeździł w wózku jako trzylatek (bo tego bym nie zniosła).
Easy, no to miłego urlopu! I szybkich popołudniówek
Cola, Tymek też w sobotę walnął porządnie głową o płytki w kuchni, bo sobie ślizgawkę urządził - mamy taki lekki skos. Popłakał, więc chyba było mocno. Mam wrażenie, że bez takich wydarzeń nie da się przeżyć tego okresu. Karola pewnie jeszcze sprawdza równowagę, no i raz się uda, a raz nie. Nic się nie przejmuj! A Tymek już raczej nie wkłada do buzi, a jeżeli już, to na tyle rzadko, że tego nie zauważam. Za to piasek który ma na rączkach wyciera we włoski ;D
Ifa, remonty wszelkie to nasza specjalność. Tymek przeżywa drugie lata i znów huk nieziemski tylko piętro niżej. A przy malowaniu jest cichutko, aczkolwiek brudno, więc nie zazdroszczę.
Evik, no to 300 m w godzinę, to cierpliwa jesteś. Zresztą pewnie wtedy Ci się nie spieszy, więc Hanka może kombinować. A co do prowadzenia za dwie rączki, na pewno dzieci czują się tak bezpiecznie i fajnie, ale dla kręgosłupa na pewno obojętne to nie jest.
A u nas dziś pierwsza lekcja rysowania pastelami
Tak trochę z konieczności, a trochę... już dawno miałam to zrobić, tylko ciągle mi się nie chciało krzesełka przekładać do innej wersji