reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

co do szuflad i szafek to czesc uchwytow mamy powykręcanych-w jednym pokoju
gdzie są lekkie meble, więc tych nie powinna otworzyc
zrobilismy tak bo już się do nich jakiś czas temu dobierała,i ogarnął mnie strach że szafa może na nią spaść
a słyszałam o 3 letniej dziewczynce na która spadł telewizor -własnie z takiej lekkiej szafy.....
natomiast Karola jeszcze nie odkryla kuchennych szufladek-bo w kuchni zawsze siedzi w krzesełku i inne rzeczy wówczas ja tam interesują a tam są nadal uchwyty i raczej będą


 
reklama
MagW - ciekawa jestem jaka to piosenka. Niestety nic takiego sobie nie kojarzę.

Easy - prezent na Dzień Mamy rewelacyjny! Ale musiałaś być szczęśliwa i zaskoczona. Twój mąż bardzo pomysłowy, mój by nigdy na to nie wpadł.

A ja składam życzenia Teściówce. Super z niej kobieta i zawsze bierze moją stronę, choć jej synuś jest jedynakiem. Pewnie jest taka świetnia bo mieszkamy daleko od siebie i widujemy się naprawdę rzadko. Choć kiedyś było innaczej.
A po drugie to dla mnie mama, taka w zastępstwie.
 
Easy, no jestem pod wrażeniem pomysłowości Taty :) (kto wie czy nie wykorzystam tego patentu kiedyś w przedszkolu :)) Prosty, a fajny kwiatuszek.

MagW, oj to jakbym jeszcze miała dla teściowej kwiatki kupować... Szkoda gadać... Wystarczy, że poszedł i trzy godziny go nie było... Wersja oficjalna jest taka, że prawie godzinę stał w kwiaciarni... Ale w efekcie dostałam od niego różę i od Synka małe białe kwiatuszki :) No i po raz kolejny usłyszałam o szufladach... Chyba się płyta zacięła... Uhhh... CIeszę się, że CI się Tymoteusz podoba. Podobny do mamusi, oczywiście :)

Colletta, no ja też już parę razy usłyszałam o tym, że szafa może na niego spaść. No i co? Mam go do pokoju nie wpuszczać, cały czas za rękę trzymać? Jakoś w takich sprawach jestem dość spokojna, żeby nie powiedzieć beztroska. Może to przez mój zawód... Na ogół dość spokojnie patrzę, jak dzieci ryzykują, bo każde z nich robi najczęściej tyle, ile potrafi. Krzyczę natomiast, bardzo krzyczę, i bez najmniejszych wyrzutów, jak dzieciaki jakieś numery przy przechodzeniu przez ulicę urządzają. Tam czuję zagrożenie...

Natka, to fajnie, że masz dobrą teściową, szczególnie że mama już po drugiej stronie życia.


 
Mondzi - smutno mi ale czasami tak bywa. Pięknie to ujęłaś.
A Ty pracujesz w przedszkolu? Podziwiam Cię, bo ja bym nie miała cierpliwości do tylu małych dzieciaczków (tak mi się wydaje). Moja siostra jest polonistką i usilnie mnie namawia na zmianę mojej obecnej pracy. Tyle wolnego (wakacje, ferie, święta) praca kilka godzin dziennie plus praca domowa (przygotowanie się na następny dzień, klasówki), to zawsze wychodzi mniej godzin niż obecnie pracuję. Czasami żałuję, że się wcześniej nie zdecydowałam bo teraz to chyba już za późno. Tak gdybam bo żadbej decyzji nie podjęłam
 
Mondzi, natka, dzięki w imieniu męza ;D Dodam tylko, że kwaiatek na tyle solidnie jest zrobiony, że przy wręczaniu nic mu nie odpadło... a nie musze chyba dodawać, że zanim trafił w moje ręce znajdował się w rączce Mary, która machała nim z małym wyczuciem raczej :)
 
hmm,a ja znowu o szafach :laugh: :laugh: ;)
My w jednym pokoju mamy dość lekkie te szafy,np komoda ma 6 szufladek,kolezanki 10letnia córka zahaczyla się o jeden z uchwytów szuflada się otworzyła i leciała szuflada razem z komodą za ta dziewczynką ,gdybym nie złapała to pewnie by na nią spadła.
Karolinka łapiac za uchwyty szafek i szuflad podciaga sie na nich,a ze sa lekkie to sa niebezpieczne,wiec te uchwyty powykrecalismy.
Przy innych cięższych meblach(kuchennych oraz z drugiego pokoju) tego nie zrobilismy,bo raczej sa o wiele stabilniejsze.

W zasadzie trochę niebezpieczeństw na dziecko czyha właśnie w domu:
środki czyszczące-jeśli sa nisko postawione w zasięgu ręki dziecka np na podłodze w łazience-może sobie otworzyć i się napić
w piwnicach bloków i wieżowców: rozłożona po korytarzach trutka na szczury-wyglądające sympatycznie różowe granulki
tabletki,pieniądze-monety,gwoździe,szpilki-te rzeczy też dzieci lubią połykać

A co do patrzenia na to jak moje dziecko ryzykuje ,to ja dopiero uczę się zachować spokój,wychowywanie Karoli to mój debiut.Przypuszczam że mając na codzień gromadkę dzieci łatwiej jest dostrzegać prawdziwe zagrożenie i bagatelizować bzdurki.Więc Mondzi jesteś o wiele (wiele wiele)badziej ode mnie doświadczona na tym  :) polu.

 
Colletta, zagrożenia są i będą, choćby nie wiem jak dom dostosować do obecności dziecka. Tymek siedział w kuchni, na krzesełku przysuniętym do stołu, na chwilę się odwróciłam, patrzę a on trzyma w ręce nóż, taki nie do krojenia tylko do smarowania raczej, ale jednak nóż. Obok leżał taki zwykły ::) Zrezygnowałam ze zbędnych obrusów, żeby Tymek nie ściągnął czegoś na siebie, zamykam drzwi wychodząc na klatkę schodową, nie zamykam za sobą drzwi łazienkowych, jeżeli jestem sama, ale wszystkiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Mam nadzieję, że Tymkowy anioł stróż pilnuje go lepiej niż ja. To też zależy od dziecka, Tymek nie jest jakiś szczególnie nadpobudliwy, jestem w stanie przewidzieć wiele jego zachowań, ale po tym co napisałaś o tych szafach, to chyba będę mniej spokojna. My mamy w salonie wysokie wąskie szafy, ze szklanymi drzwiami i ich się boję, nie pozwalam Tymkowi do nich podchodzić. No i nie da się ukryć, że do swojego dziecka podchodzi się inaczej, niz do dzieci przedszkolnych. Przez tych parę ładnych lat pracy (już 8) zdarzył mi się klocek w nosie (w czasie ciszy poobiedniej, mały lego, jaki nie powinien być u dzieci 4-letnich, to był mój drugi rok pracy) i oparzenie mlekiem (pozwoliłam dziecku wrócić z łazienki do półki na korytarzu i wybiegł prosto na woźną niosącą gorące mleko). Są to nieprzyjemne sytuacje, z których zawsze wynikają kolejne środki ostrożności, kolejne odgórne zarządzenia dotyczące organizacji pracy w przedszkolu, ale mam wrażenie, że nie da uniknąć tego typu sytuacji.
 
Natka, nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam Twój post - przepraszam. Ja tam lubię moje przedszkole, dzieciaki są niezwykle wdzięczne, te wyznania miłości od kilkulatków, no bajka. Ale prawda jest też taka, że jednak wraca się bardzo zmęczonym psychicznie, bo jest dość głośno. Szkoła pewnie lepsza, może trochę prościej w tych młodszych klasach, nawet rozważałam teraz zmianę pracy, bo będzie chyba trochę etatów w związku z wcześniejszymi emeryturami, ale co tu dużo mówić - dobrze mi w tym przedszkolu, mam ustaloną pozycję, opinię na której mogę swobodnie jechać przez kilka lat wychowując TYmka i jemu się poświęcając, no i 5 minut do pracy. A gdzie Ty teraz pracujesz? Co robisz?
 
Witam wieczorkiem :D

A WIĘC CIOTECZKI,MOJA WIKI ZACZEŁA REWELACYJNIE CHODZIĆ ZA JEDNĄ RĄCZKE :D
A GDY JEJ SIE ZAPOMNIE TO POTRAFI STAĆ OKOŁO 2 MIN BEZ TRZYMANKI NA WŁASNYCH NÓŻKACH :D JUUUUPI!!!! JESTEM Z NIEJ TAAAAKA DUMNA :D
 
reklama
Easy ale masz pomysłowego męża! mój nie pamietał o święcie ale to pewnie dlatego, że w Anglii nie obchodza.

Magdalenka dzisiaj mega maruda - to pewnie prezent na dzien Matki ::)  w ogóle nie może spać a jak zaśnie to co jakis czas budzi sie z płaczem. Rano juz tak byłam tym zmęczona, że zaczęłam z Nią płakać :-[ Dobrze, że rodzice przyszli bo zapłakałybyśmy się obie.
Jakoś mi źle dzisiaj...wiecie co, że przez to mój mąż wyjechał czuje sie opuszczona i to nie tylko w sensie przez małża ale tak ogólnie. Może to tez moja wina bo nie chce nikomu smęcić a czasami po prostu trudno udawac że wszystko jest super.
A poza tym moje dziecko w domu wśród swoich jest wesołe, gadatliwe, bardzo szybkie, pokazuje sroczkę i wiele innych postępów a jak idziemy z wizytą np.dziasiaj do prababci małej to ZUPEŁNIE inne dziecko. Bardzo spokojne, nie gada, nie śmieje się. Teraz pewnie moja babcia żyć mi nie da że takie spokojne , a czego nie gada, a czego nie chodzi (bo nie chodzi jeszcze ale do licha ona ma 11 mies.) . Zawsze po wizytach takich można odnieść wrażenie, że mała nic nie robi tylko kwęka, płacze i jest bardzo poważną osóbką. A to nieprawda. Owszem miewa lepsze i gorsze dni (jak dzisiejszy ale nawaisem mówiąć wychodzą jej trzonowce) ale to przecież normalne. Mam wrażenie, że ludzie tego nie rozumieją i oczekują od dziecka, że non stop bedzie się śmiało od ucha do ucha.
Generalnie Magdusia jest pogodnym , uwielbiającym sie wygłupiać dzieckiem ale zauważyłam, że w domu u znajomych czy rodziny, u której rzadko bywa musi sie oswoić. Jak wychodziliśmy od babci to dopiero zaczeła sie zachowywać jak u siebie w domu. Może jednym dzieciom potrzeba mniej czasu żeby sie zaklimatyzować a innym troszkę wiecej. W końcu każde dziecko jest inne! no nie???
Jak nic sama próbuje to sobie wytłumaczyć, źle ze mną ;)

Sorry za smęcenie ale chyba złapałam jakiegoś doła :( a Wy jesteście pod ręką ;)
 
Do góry