No, ja na chwilę znów, mały zasnął. Rany, jakie to dziecko potrafi być marudne
Wiolinko, tak, my mamy cudowną panią doktor, która na dzień dobry mówi: no to proszę mi opowiedzieć co nowego się wydarzyło, jak ze spaniem, dużo płacze? Jak się bawicie itp. Ja jej zaczynam opowiadać a ona po kolei się wtrąca i poprawia albo wyjaśnia. A potem kładzie Wojtka na kozetce i gada z nim: no, opowiedz coś. No to Wojtek: agu gu gu eee i takie tam. To ona pełen uśmiech i dalej. Potrafią tak parę minut. Ostatnio przeprowadzili poważną dyskusję:
Lekarz: nie lubisz kaszki?
Wojtek: a łee głee
Lekarz: Niedobra jest?
Wojtek: bleeee
Lekarz: Plujesz?
Wojtek: a głeeee prrr
Lekarz: a może zjesz kukurydzianą?
Wojtek: buueee
Nie ręczę za dokładność, bo myślałam, ze umrę z powstrzymywanego śmiechu
I ona właśnie nam poradziła, żeby mu kupić zawieszkę na łóżeczko, żeby chciał się na boczki przewracać, i taki grający i świecący stolik. Tylko tego tyle niby a jak idę do sklepu, to nic fajnego nie ma
A to droga impreza i boję się kupić bubel
Semi, gratulacje ząbka
Paula, no właśnie, my mamy zagęszczać deserki kaszką kukurydzianą a Wojtek ma jeść flipsy. Kupiłam dzisiaj, wiecie, jak fajnie pluł?
Ale nie z obrzydlistwa tylko ze zdziwienia
Agast, kurczę, Twoja Hania jest niesamowita
Mad, zdjęcia super, ale to pierwsze jest naj