reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

A co do rozwoju ruchowego Szymka to jak wiesz Mateusz też sie zbytnio z tym nie śpieszy.
Bedąc na tej pomocy doraźnej bardzo ale to bardzo się uspokoiłam a juz Ci piszę dlaczego.
Spotkaliśmy tam znajomego Piotra z dzieciństwa, który był również z dzieckim i żoną u lekarza. Mają 13-miesieczna córkę o której rozwój ruchowy oczywiście BARDZO dokładnie sie wypytałam. Myślałam, że skoro jest dziewczynką to wszystko  zaczęła robić znacznie wcześniej. Owszem usiadła  mając pół roczku ale raczkować zaczęła majac 9 miesięcy a chodzic gdy miała 11. Teraz śmiga na tych swoich nóżkach jak taki perszing jeden. Jak widać od raczkowania do chodzenia mały krok ;D
Jednym słowem przestań sie przejmować. Ja też sie swgo czasu smuciłam ale czy to ma jakiś sens? I tak nic z tym nie zrobimy!Taki urok naszych dzieci. Zobaczysz jeszcze sie za nimi nalatmy i będziemy miały wszystkiego po dziurki w nosie i bedziemy chciały by wróciły stare dobre czasy kiedy to nasze Szkraby spokojnie leżały sobie na brzuszku i zbytnio sie z miejsca nie ruszały.
Prawda jest też taka, że bardziej cieszy to na co sie długo czekało ;D
 
reklama
Mad filmików do samodzielnego siadania jeszcze nie mam, ale owszem jest ćwiczenie  ;D
- kładziesz maluszka na boczku tak by rączka bliżej podłoża była wyciągnięta prosto ponad główkę, chwytasz za drugą rączkę i delikatnie podciągasz ustawiając rączkę tak by maluch się podpierał i tak coraz wyżej aż do pełnago siadu z boczku.
- inne ćwiczonko to brzuszki z pomocą czyli maluch leży na plecach, a Ty podajesz mu ręce i maluszek podciąga się do siadu za Twoje ręce
Jest jeszcze siad z pozycji czworaczej, ale nie bardzo wiem jak to stumulować, raczej maluch sam dochodzi do tego, że jak da rączki coraz bliżej ciała to pupa klapnie na podłogę i trzeba wyciągnąć z pod siebie nóżki.
Gratuluję wagi Oli.
Szczepieni na pneumokoki nie byliśmy i nie mamy w planie być.

Evik, Beatko o tak! zapomniałam o ustawianiu wieżyczek z czegokolwiek(klocki, kółka, zabawka na zabawce). Szymek uwielbia burzyć  ;)
Szymek klocki też traktuje jak instrumenty- stuka nimi, albo o podłoże, albo jednym o drugi i się cieszy jak się tłuką. Im więcej hałasu tym lepiej.

Beatko to fakt, smuceniem się nic nie zmienię. Ja wiem, że jest ok, ale Szymek większość rzeczy zaczyna robić na dolnej czasowej granicy normy. Na przykład utrzymywać się w siadzie zaczął od kilku dni dopiero, a ma 8 miesięcy czyli książkowo powinien już pewnie siedzieć.
Też rehabilitantka nie pociesza bo niby super, wszystko normalnie, ale te normy czasowe jakoś bardzo ważne się lekarzom wydają i to oni sieją we mnie niepokój. Niby każde dziecko ma swoje tempo, ale zawsze jest jakieś "ale" i na wszelki wypadek karzą jeszcze rehabilitować. To mnie martwi. Skoro jest ok to po co ta rehabilitacja?
Co do rozwoju to ja siadłam mając niewiele ponad 5 miesięcy, raczkować gdy miałam 9, a chodzić powyżej roczku dopiero(jak rozwaliłam chodzik, w który moi rodzice mnie wkładali, w ciągu 2 dni zaczełam sama chodzić), genarelnie wolałam raczkować. Mój mąż w ogóle nie raczkował, siadł mając 8, w wieku 11 miesięcy zaczął wstawać, a tuż koło roczku chodzić. Żadne z nas nie chodziło na rehabilitację.
Na pewno się ucieszę jak Szymek poczyni jakiś ruchowy postęp. Bez dwóch zdań!
 
A u nas Wojtek tak się poczuł zaszczycony przyjęciem do Klubu Żółwika, że odmówił współpracy z ćwiczeniem kompletnie. Leży na brzuchu, wyciąga rękę po koparę i to tyle...

My się bawimy róznie, ale głównie zabawkami albo... Totulkiem ;) Tzn zabawkami głównie pirzgamy o podłogę ;) albo burzymy wieżę z klocków (ale bez takich podchodów jak Hania, niestety), ale też bijemy gąsienicę, która się ugina, namiętnie zjadamy gumowe ksiązeczki i mamy takie coś w stylu garnuszka na klocuszek, do którego się wrzuca piłki i to cudo gra po naciśnięciu przycisku - Wojtuś trenuje naciskanie ;) Gadam do niego bez przerwy, bo tez gaduła jestem, bawię się nim, tzn turlam, podrzucam, huśtam itp, albo sobie rozmawiamy, tzn Wojtek siedzi/leżi i woła agagagagaga bleeee i takie tam, a ja mu odpowiadam. No i ostatnio fajne jest maltretowanie mamy - kładę się z nim na łóżku a Totulek próbuje po mnie wstać, wdrapuje się na mnie, całuje (czytaj obślinia) i takie tam :) A z takich polecanych zabaw to tylko robimy a ku ku (uwielbia! albo Totulek zakryty albo ja, zawsze wybuch śmiechu) i idzie rak nieborak. Czasem własna wersja sroczki, bo nigdy nie pamietam tego wierszyka. A jak mi się uda coś zrobić innego niż zająz się dzieckiem, tzn np ugotować czy powycierać kurze, to sadzam go wtedy w foteliku i daję taką rozkładaną książeczkę do obgryzania. No i gadam.

Kurczę, ale epistoła. Idę sobie, ile można gadać o dziecku ;)
 
Właśnie wczoraj miałam wizytę i dłuższe usg z pomiarami. Nareszcie nasz Maluch pokazał swoje "oblicze", które potwierdza przeczucia nasze, rodziny i znajomych.
Będziemy mieli Synka - pokazał się w całej okazałości!!!
Waży juz 1420g - gigant  ;)
Poza tym wszystko ok, mam jednak nie szaleć z przygotowaniami i uważać na siebie, żeby Mały posiedział w środku jak najdłużej :)
 
Juciu, to kolejny facecik w tym szacownym gronie! Gratulacje! ;D

Beatusku, co do strajków jedzeniowych, to Wojtek ewidentnie bojkotuje obiadki (karmienie go może trwać nawet godzinę! ::)), najchętniej żywiłby sie samymi deserkami i kaszką, którą dostaje na noc na gęsto. Żeby tego deserku pojadł troche więcej, to dodaję do niego troszkę mleczka i zagęszczam kleikiem kukurydzianym albo ryżowym. Cóż, moja mama mówi, ze wie, co dobre. ;) A mnie kręgosłup boli i ręka od tego siedzenia przed nimz wyciągniętą łyżeczką. ::)

Paula, Szymek rozwija sie pieknie i proszę się tego trzymać! :D Wojtus się wprawdzie turla po pokoju, ale za to z gadaniem jest na bakier. A ja podobno wcale nie raczkowałam, tylko od razu zaczęłam chodzić- może Szymek tez ma takie plany? ;)

Lila, ja nie dostaję takich maili. A co do pracy mag., to niestety, zupełnie nie moja działka, nie pomogę. :(
 
Juciu, gratuluję chłopaka!!! Jak będzie miał na imie?
Co do zabaw z dzieckiem, to... chyba wychodzę na złą matkę  :( Bo Agnieszka najlepiej bawi się SAMA, jak mnie nie widzi albo nie zwraca uwagi - więc ja siedzę cicho. Potrafi nawet pół godziny sama sobą się zająć - np. dziś rano. Wyrzuciła prawie wszystkie majtki i staniki z mojej szuflady ale Mama trochę jeszcze dospała  ;D Jeśli się z nią trochę bawię, to potem nie mogę jej często odłożyć i nic zrobić, bo jęczy, mama bawimy się dalej, no ale mimo wszystko trochę się bawimy. Jeśli zaczęłabym do niej gadać np. pisząc do Was, to zaraz bym ją miała przy krześle, a ono obrotowe więc jak przy nim staje to boję się że zaraz sie bujnie i rąbnie o podłogę (Aga, rzecz jasna :D) Czyli gadam do niej i śpiewam właściwie tylko z nią na kolanach czy na rękach, albo wtedy, gdy jej 'atak' ;) na moją osobę mi nie przeszkadza. A już na pewno nie przy komputerze.Zabawy mamy podobne, do tego dochodzi jeszcze oglądanie akwarium - to taka jej telewizja  ;D Potrafi wpatrywać się godzinami  ;D No i czasem raczkuję z nią po mieszkaniu  :-[ - ona mnie goni  ;D I turlam po łóżku - Gusia składa rączki na piersi i wtedy ją turlam z jednego końca na drugi.
 
Mad, gratuluję dobrego przyrostu wagi u Olki! U nas ostatnio było 400gr przez ponad miesiąc. Ale nikt larum nie wołał więc się nie martwię.
 
Hej! Przeczytałam wszystko, ale nie będę pisać wiele, bo zwyczajnie nie mam nastroju. Tymek znów ma katar, a ja mam dość. Dobija mnie to okropnie. Dałam wapno, maść majerankową, nasivin, na noc posmaruję pulmexem. Poza tym pije herbatkę z lipy. Co jeszcze mogę mu dać, żeby nie poszło na oskrzela, no i oczywiście przeszło jak najszybciej.
A tak wogóle, to cały tydzień TYmek dawał nieźle w kość - na krok go nie mogę zostawić, bo krzyczy. Bawi się sam, ale ja muszę być w pobliżu. Jak go tego oduczyć? Przecież nie będę czekać aż mu przejdzie albo zacznie chodzić za mną. Narazie przyszło mi do głowy, żeby skorzystać z pomysłu Aletki i bawić się z nim w chowanego, najpierw w obecności Michała, żeby ktoś przy nim był, a potem jak będziemy sami, żeby wiedział, że nawet jak mamy nie widać, to ona jest. Co jeszcze mogę zrobić, bo zwariuję?

Napiszę tylko, że u nas ostatnio zabawa w podawanie jest ok. Leżymy na łóżku i przekładam "coś" (pilot, komórka, budzik :)) daleko od niego, on wtedy po to idzie i mi przynosi. Ja mówię "dziekuję" i od nowa.

A co do zębów, to mi lekarka mówiła, że żele spływają ze śliną, że lepiej dawać zimne gryzaki. No i my dawaliśmy Vibrucol, ale czy to zębowe problemy były, to ja nie wiem.

Przepraszam, że nie napiszę więcej, ale zwyczajnie nie mogę się skupić.

Aha, chyba Mad pytała o szczepionkę pneumokokową. My chyba zaszczepimy, ale dopiero po roku, żeby ograniczyć koszty. Narazie i tak kasy brak :( Ale myślę o tym bardzo często i myślę, że trzeba będzie.
 
reklama
wio pisze:
Juciu, gratuluję chłopaka!!! Jak będzie miał na imie?

Najprawdopodobniej będzie to psotny facet o imieniu - Julek.
Dziewczynka miała mieć na imię Maria po mojej mamie i także dlatego, że bardzo lubie to imię.
 
Do góry