reklama
czarnulka22
mamusia Kiki i Emi
dziewczyny mam do was pytanko
Za nim Wiki sie urodziła,wybraliśmy imię dla chłopca Tyberian a dla dziewczynki Wiktoria
Naszym znajomym Wiki imię sie podobało a dla chłopca nie.Bo powiedzieli że puzniej dzieci w szkole by sie nabijali z jego imienia.
Teraz myślimy nad imieniem dla drugiego szkraba i dziewczynka będzie miała na imię Wanessa lub Weronika a chłopiec nie wiemy,ale nam sie podoba to Tyberian
Jakie jest wasze zdanie na temat tego imienia? Tylko proszę,napiszcie szczeże.Bo zdrobnienie to chyba Tybuś Tak wszyscy mówią i że to jest śmieszne.
Za nim Wiki sie urodziła,wybraliśmy imię dla chłopca Tyberian a dla dziewczynki Wiktoria
Naszym znajomym Wiki imię sie podobało a dla chłopca nie.Bo powiedzieli że puzniej dzieci w szkole by sie nabijali z jego imienia.
Teraz myślimy nad imieniem dla drugiego szkraba i dziewczynka będzie miała na imię Wanessa lub Weronika a chłopiec nie wiemy,ale nam sie podoba to Tyberian
Jakie jest wasze zdanie na temat tego imienia? Tylko proszę,napiszcie szczeże.Bo zdrobnienie to chyba Tybuś Tak wszyscy mówią i że to jest śmieszne.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję Jesteście strasznie kochane i nie macie pojęcia, jakie to fantastyczne uczucie wiedzieć, że ktoś się razem ze mną cieszy i móc się podzielić tą ogromniastą radością Zwłaszcza, że to poniekąd Wasza zasługa, tak żeście mi dobrze życzyły, kiedy narzekałam, że zazdroszczę Szkrabikowi
Juciu, Asiu, widzę że wieści szybko się rozchodzą
No i poza tym doszłam do wniosku po konsultacjach z Mężem i z Aletką (za co Aletce serdecznie dziękuję), że powiemy rodzinie dopiero po pierwszym USG, na które się wybiorę za dwa tygodnie, tak jak kazał Pan Doktor A że nie jestem stworzona do sekretów, to bardzo się cieszę, że chociaż Wam mogę się wygadać
Cały czas się boję, ale nie mogłam nie zrobić suwaczka
Mad ha, ja te filozje przerabiałam w pierwszej ciąży, kiedy zastanawiałam się, czy będzie trudno jednocześnie dbać o małżeństwo i o niemowlaka, zwłaszcza w kontekście wszechobecnych ostrzeżeń, jak to mężowie czują się odrzuceni przez zaaferowane potomstwem żony. I wtedy właśnie moja Mama mi powtarzała, że mąż jest ważniejszy niż dziecko, dodając do tego - jako osoba głęboko wierząca - wymiar również religijny. Myślę sobie, że to nie tak, że męża trzeba bardziej kochać i bardziej się o niego troszczyć, bo to byłby przecież absurd. Wydaje mi się natomiast, że takie spojrzenie przywraca trochę równowagi w momencie, kiedy wydaje się, że dziecko jest najważniejsze na świecie, że "teraz mam dziecko, więc już nigdy nie będę sama" - a moim zdaniem o taki moment bardzo łatwo. Zapewne cały trik polega nie na tym, żeby przedkładać dobro jednego nad drugiego, tylko żeby zawsze brać pod uwagę obydwoje. Niby truizm i banał, ale weź to teraz wykonaj Zresztą, któż to wie. Pewnie dopiero za lat trzydzieści będziemy mogły coś mądrze na ten temat powiedzieć
Juciu, Asiu, widzę że wieści szybko się rozchodzą
No i poza tym doszłam do wniosku po konsultacjach z Mężem i z Aletką (za co Aletce serdecznie dziękuję), że powiemy rodzinie dopiero po pierwszym USG, na które się wybiorę za dwa tygodnie, tak jak kazał Pan Doktor A że nie jestem stworzona do sekretów, to bardzo się cieszę, że chociaż Wam mogę się wygadać
Cały czas się boję, ale nie mogłam nie zrobić suwaczka
Mad ha, ja te filozje przerabiałam w pierwszej ciąży, kiedy zastanawiałam się, czy będzie trudno jednocześnie dbać o małżeństwo i o niemowlaka, zwłaszcza w kontekście wszechobecnych ostrzeżeń, jak to mężowie czują się odrzuceni przez zaaferowane potomstwem żony. I wtedy właśnie moja Mama mi powtarzała, że mąż jest ważniejszy niż dziecko, dodając do tego - jako osoba głęboko wierząca - wymiar również religijny. Myślę sobie, że to nie tak, że męża trzeba bardziej kochać i bardziej się o niego troszczyć, bo to byłby przecież absurd. Wydaje mi się natomiast, że takie spojrzenie przywraca trochę równowagi w momencie, kiedy wydaje się, że dziecko jest najważniejsze na świecie, że "teraz mam dziecko, więc już nigdy nie będę sama" - a moim zdaniem o taki moment bardzo łatwo. Zapewne cały trik polega nie na tym, żeby przedkładać dobro jednego nad drugiego, tylko żeby zawsze brać pod uwagę obydwoje. Niby truizm i banał, ale weź to teraz wykonaj Zresztą, któż to wie. Pewnie dopiero za lat trzydzieści będziemy mogły coś mądrze na ten temat powiedzieć
Czarnulko ja myślałam, czy by dziewczynce nie dać na imię Salomea (po prababci mojej prababci, która była niezwykłą osobą) - to też niepopularne imię, podobnie jak Tyberian i zastanawiałam się, czy nie będzie przez to miała potem nieprzyjemności w szkole czy na podwórku. Ostatecznie przyszło mi do głowy, żeby dać jej pierwsze imię proste, a Salomea na drugie: w ten sposób my moglibyśmy ją nazywać Salusią, ale gdyby jej się to nie podobało, to zostałaby przy pierwszym imieniu bez problemu. Zresztą wielu dorosłych ludzi używa drugiego imienia, które bardziej im się podoba. Myśleliście o takim rozwiązaniu?
Shirleyka pisze:Juciu, Asiu, widzę że wieści szybko się rozchodzą
O ile mnie pamięć nie myli, to ktoś tu udawał Matę Hari na noworodkowym wątku "najlepszy na..." i tym kimś była...Shirleyka. Przed Tobą też trudno się było ukryć
Ja się ukrywałam przed wszystkim i wszystkimi. Wysypałam się tam około 9 tygodnia, będąc już po pierwszej wizycie i pierwszym usg. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
Jeszcze raz trzymam kciuki za Ciebie i Malucha!
Rety, Shirleyko, zmusiłaś mnie do odezwania się ;D GRATULUJĘ!!! I zazdroszczę... No ale o czym ja mówię, @ jeszcze nie było :
Czarnulko, a mi Tyberian okropnie się nie podoba, nie nazwałabym tak swojego dziecka, tak jak i Wanessa, bo kojarzy mi się z tą komercyjną skrzypaczką. Za to Weronika baaaaaaardzo mi się podoba - chciałam tak nazwać Agusię ale mąż nie dał się przekonać i tak Gusia ma tak na drugie imię Ja jestem z tych, co wolą 'zwykłe' imiona - Jaś, Kubuś, Ania, Kasia... Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale prosiłaś o szczerą wypowiedź.
Nie odzywałam się wcale, bo po pierwsze 2 tyg. byłam u rodziców gdzie zaglądałam do netu tylko raz dziennie w celu przejrzenia poczty a poza tym uczyliśmy się z mężem do egzaminu, którego jeszcze przed ciążą a potem 2 razy w ciąży próbowałam zdać i się nie udało A teraz tak!!!! Mam wreszcie absolutorium i jeszcze 'tylko' obrona pracy mag. została Naprodukowałyście tyle stron, że nie dam rady nadrobić i jakoś może po woli się wdrożę... Coś mi tylko mignęło o wątrobie Totulka? Co się dzieje? A i Lileczce współczuję tej rwy Mam nadzieję, że wreszcie będzie z tym porządek.
I jeszcze jedno pytanie do mam dzieci, które już wstają. Ile razy dziennie wasza pociecha wywala się z wielkim hukiem do tyłu na głowę :-[ ????? Niby jej jakoś pilnuję, ale nie zawsze ją widzę i np. dziś poszłam na chwilę do łazienki, Gusia w tym czasie wstała przy drzwiach no i zanim wróciłam to usłyszałam z pokoju wielki łomot... Próbuję ją uczyć że jak leci do tyłu to ma wystawiać pupę ale to coś opornie idzie... Natomiast umie sobie siąść/klęknąć, w skrócie zejść do parteru jeśli stoi przy czymś, czego może się chwycić, a nie tylko oprzeć. Ale i tak nie zawsze to wychodzi...
Czarnulko, a mi Tyberian okropnie się nie podoba, nie nazwałabym tak swojego dziecka, tak jak i Wanessa, bo kojarzy mi się z tą komercyjną skrzypaczką. Za to Weronika baaaaaaardzo mi się podoba - chciałam tak nazwać Agusię ale mąż nie dał się przekonać i tak Gusia ma tak na drugie imię Ja jestem z tych, co wolą 'zwykłe' imiona - Jaś, Kubuś, Ania, Kasia... Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale prosiłaś o szczerą wypowiedź.
Nie odzywałam się wcale, bo po pierwsze 2 tyg. byłam u rodziców gdzie zaglądałam do netu tylko raz dziennie w celu przejrzenia poczty a poza tym uczyliśmy się z mężem do egzaminu, którego jeszcze przed ciążą a potem 2 razy w ciąży próbowałam zdać i się nie udało A teraz tak!!!! Mam wreszcie absolutorium i jeszcze 'tylko' obrona pracy mag. została Naprodukowałyście tyle stron, że nie dam rady nadrobić i jakoś może po woli się wdrożę... Coś mi tylko mignęło o wątrobie Totulka? Co się dzieje? A i Lileczce współczuję tej rwy Mam nadzieję, że wreszcie będzie z tym porządek.
I jeszcze jedno pytanie do mam dzieci, które już wstają. Ile razy dziennie wasza pociecha wywala się z wielkim hukiem do tyłu na głowę :-[ ????? Niby jej jakoś pilnuję, ale nie zawsze ją widzę i np. dziś poszłam na chwilę do łazienki, Gusia w tym czasie wstała przy drzwiach no i zanim wróciłam to usłyszałam z pokoju wielki łomot... Próbuję ją uczyć że jak leci do tyłu to ma wystawiać pupę ale to coś opornie idzie... Natomiast umie sobie siąść/klęknąć, w skrócie zejść do parteru jeśli stoi przy czymś, czego może się chwycić, a nie tylko oprzeć. Ale i tak nie zawsze to wychodzi...
anka, bidaku, uzbrój się w cierpliwość i zapas środków przeciwbólowych - na jakiś tydzień.
shirleyko, rozumiem, że motto "mąż ważniejszy" traktujemy jak "klina", co by wybijać sobie z głowy, że "teraz liczy się tylko dziecko". każdy sposób jest dobry w tym niełatwym, jak sama mówisz, położeniu.
co do niekonwencjonalnych imion - uważam, że świetny pomysł, by dawać jako drugie.
shirleyko, rozumiem, że motto "mąż ważniejszy" traktujemy jak "klina", co by wybijać sobie z głowy, że "teraz liczy się tylko dziecko". każdy sposób jest dobry w tym niełatwym, jak sama mówisz, położeniu.
co do niekonwencjonalnych imion - uważam, że świetny pomysł, by dawać jako drugie.
Juciu no widzisz, ja też się cała trzęsę ze strachu, ale i tak nie potrafię trzymać języka za zębami :-[ A Wy nie dałyście mi wyboru - musiałam się wcielić w Matę Hari, bo inaczej nigdy byście nam nie powiedziały
Mad czy ja wiem - kto chce, może brać sprawę dosłownie i Męża też przewijać, żeby się nie czuł pokrzywdzony Czas pokaże, który sposób był najlepszy ;D A moja Mama mówiła z pozycji rozwódki, żeby nei było niedomówień :
Mad czy ja wiem - kto chce, może brać sprawę dosłownie i Męża też przewijać, żeby się nie czuł pokrzywdzony Czas pokaże, który sposób był najlepszy ;D A moja Mama mówiła z pozycji rozwódki, żeby nei było niedomówień :
Shirleyka pisze:Mad czy ja wiem - kto chce, może brać sprawę dosłownie i Męża też przewijać, żeby się nie czuł pokrzywdzony
każdemu według potrzeb.
;D
reklama
Shirleyko GRATULACJE!!!!
Mondzi dla mnie mąż nie będzie ważniejszy od dziecka dopóki moje dziecko się nie usamodzielni i będę mu niezbędna.
Nie wydaje mi się bym zaniedbywała Tomka i każde z nas wie, ile pracy, czasu i energii wymaga opieka nad Szymkiem i potrafimy się dogadać i on to akurat rozumie za co bardzo, ale to bardzo go cenię.
Przyznam się też bez bicia, że takie stwierdzenie bardzo mi się nie podoba. Dzieci ma się swoje, a męża można zmienić(czego nie planuję, ale po prostu wkurzają mnie takie mądre zdania). Nie czepiam się, ale chyba feminizm przeze mnie przemawia
Staram się znaleść czas tylko dla niego kiedy Szymek śpi, rozmawiać jak najwięcej i to chyba jest klucz do porozumienia. U nas niełatwo znaleść czas bo mąż w pracy prawie zawsze i często
mąż jest ważniejszy od senności i zmęcznia, ale od dziecka nigdy.
Co do wizyt znajomych z niegrzecznymi dziećmi to pamiętam dokładnie jak byłam chyba tydzień przed porodem, były upały i źle się czułam, a przyjechała do mnie znajoma z dwoma synkami(4 latka i 1,5 roczku). Siadła zrezygnowana na fotelu, a ja biegałam od jednago do drugiego przeszkadzając w odkręcaniu gazu w kuchence, łapiąc telewizor i zabierając miotłę, która prawie rozbiła lampę. :
W końcu kucnełam przed młodszym (1,5 roczku) i powiedziałam, że bardzo mi się to nie podoba, że próbuje rozwalić mi szafę i się będę gniewać jak nie przestanie.
Ale jak mama pozwala to moje zdanie się nie liczyło. Dlatego jak najszybciej poszłyśmy na plac zabaw i była to chyba najbardziej męcząca wizyta w moim życiu.
Widziałam jak moja koleżanka jest zdominowana przez własne dzieci, wiem też że brakowało tam ojca, który okiełznał by tych małych rozrabiaków gdy mama opada z sił, ale maluchy nie mają taty.
Basen w Krakowie- o ile wiem to są 3 albo 4 baseny dla maluchów. Jeden w Aqua Parku, drugi przy szpitalu Rydygiera, trzeci chyba na ul. Królowej Jadwigi, a czwarty na jakiejś ulicy na W ale nie pamiętam na jakiej.
Aletko zgadzam się w 100%, że bardzo dużo zależy od podejścia męża. Jak nie będzie chciał zrozumieć pragnień, potrzeb i uczuć własnej żony to ich nie zrozumie dlatego uważam, że trzeba jak najwięcej rozmawiać, mówić o swoich uczuciach, nie kryć się z nimi.
Jesteśmy tylko ludźmi. Mamy lepsze i gorsze dni i trzeba to uszanować i nawzajem się wspierać.
MamoGosi ja o sadzaniu na nocnik pomyślę, jak Szymek będzie w stanie samodzielnie do niego dojść, oswajać będę go wcześniej, ale nic na siłę. Na razie moim zdaniem na takie próby jest o wiele za wcześnie i nie widzę w tym żadnego celu. Przecież i tak nadal musiałabym używać pieluszek, Szymek nie robi kupki o określonych porach, nie siedzi sam...więc po co?
Lila współczuję tej rwy. Matko! Niech Cię wreszcie przestanie boleć bo jak to czytam to aż mnie ciarki przechodzą.
Anka współczuję przeżycia z zębem. Ja miałam podobny zabieg i szwy, ale wolę to niż rodzić
Mam nadzieję, że już się lepiej czujesz.
Beatko jeszcze raz zdrówka bo tego nigdy za wiele!
Minko zdjątko w podpisie słodkie.
Czarnulko będę całkowicie szczera- ja bym nie dała tak na imię synkowi, ale ja mam przecież prawo mieć inny gust niż Wy. Dlatego jeśli Wam się podoba to dlaczego nie?
Ja lubię imiona oryginalne, ale nie jakieś super rzadkie. A moda na imiona stale się znienia.
20 parę lat temu moje imię było rzadkie, teraz jest bardzo popularne. Moja siostra ma na imię Dagmara i oprucz niej znam tylko jedną Dagmarę, a moich imienniczek conajmniej kilka.
Easy śliczne zdjątko w podpisie.
Wiolinko gratuluję zdanego egzaminu!
Wpadłam w wir sprzątania zupełnie jakby miała przyjść wiosna. Piorę, myję, szoruję, pucuję :
Normalnie coś mi odbiło. Nie żebym na codzień nie sprzątała, ale generalnych porządków nie robię codziennie. :
Mam już dość zimy i chyba dlatego chcę wprowadzić trochę świeżości do naszego mieszkania.
Mondzi dla mnie mąż nie będzie ważniejszy od dziecka dopóki moje dziecko się nie usamodzielni i będę mu niezbędna.
Nie wydaje mi się bym zaniedbywała Tomka i każde z nas wie, ile pracy, czasu i energii wymaga opieka nad Szymkiem i potrafimy się dogadać i on to akurat rozumie za co bardzo, ale to bardzo go cenię.
Przyznam się też bez bicia, że takie stwierdzenie bardzo mi się nie podoba. Dzieci ma się swoje, a męża można zmienić(czego nie planuję, ale po prostu wkurzają mnie takie mądre zdania). Nie czepiam się, ale chyba feminizm przeze mnie przemawia
Staram się znaleść czas tylko dla niego kiedy Szymek śpi, rozmawiać jak najwięcej i to chyba jest klucz do porozumienia. U nas niełatwo znaleść czas bo mąż w pracy prawie zawsze i często
mąż jest ważniejszy od senności i zmęcznia, ale od dziecka nigdy.
Co do wizyt znajomych z niegrzecznymi dziećmi to pamiętam dokładnie jak byłam chyba tydzień przed porodem, były upały i źle się czułam, a przyjechała do mnie znajoma z dwoma synkami(4 latka i 1,5 roczku). Siadła zrezygnowana na fotelu, a ja biegałam od jednago do drugiego przeszkadzając w odkręcaniu gazu w kuchence, łapiąc telewizor i zabierając miotłę, która prawie rozbiła lampę. :
W końcu kucnełam przed młodszym (1,5 roczku) i powiedziałam, że bardzo mi się to nie podoba, że próbuje rozwalić mi szafę i się będę gniewać jak nie przestanie.
Ale jak mama pozwala to moje zdanie się nie liczyło. Dlatego jak najszybciej poszłyśmy na plac zabaw i była to chyba najbardziej męcząca wizyta w moim życiu.
Widziałam jak moja koleżanka jest zdominowana przez własne dzieci, wiem też że brakowało tam ojca, który okiełznał by tych małych rozrabiaków gdy mama opada z sił, ale maluchy nie mają taty.
Basen w Krakowie- o ile wiem to są 3 albo 4 baseny dla maluchów. Jeden w Aqua Parku, drugi przy szpitalu Rydygiera, trzeci chyba na ul. Królowej Jadwigi, a czwarty na jakiejś ulicy na W ale nie pamiętam na jakiej.
Aletko zgadzam się w 100%, że bardzo dużo zależy od podejścia męża. Jak nie będzie chciał zrozumieć pragnień, potrzeb i uczuć własnej żony to ich nie zrozumie dlatego uważam, że trzeba jak najwięcej rozmawiać, mówić o swoich uczuciach, nie kryć się z nimi.
Jesteśmy tylko ludźmi. Mamy lepsze i gorsze dni i trzeba to uszanować i nawzajem się wspierać.
MamoGosi ja o sadzaniu na nocnik pomyślę, jak Szymek będzie w stanie samodzielnie do niego dojść, oswajać będę go wcześniej, ale nic na siłę. Na razie moim zdaniem na takie próby jest o wiele za wcześnie i nie widzę w tym żadnego celu. Przecież i tak nadal musiałabym używać pieluszek, Szymek nie robi kupki o określonych porach, nie siedzi sam...więc po co?
Lila współczuję tej rwy. Matko! Niech Cię wreszcie przestanie boleć bo jak to czytam to aż mnie ciarki przechodzą.
Anka współczuję przeżycia z zębem. Ja miałam podobny zabieg i szwy, ale wolę to niż rodzić
Mam nadzieję, że już się lepiej czujesz.
Beatko jeszcze raz zdrówka bo tego nigdy za wiele!
Minko zdjątko w podpisie słodkie.
Czarnulko będę całkowicie szczera- ja bym nie dała tak na imię synkowi, ale ja mam przecież prawo mieć inny gust niż Wy. Dlatego jeśli Wam się podoba to dlaczego nie?
Ja lubię imiona oryginalne, ale nie jakieś super rzadkie. A moda na imiona stale się znienia.
20 parę lat temu moje imię było rzadkie, teraz jest bardzo popularne. Moja siostra ma na imię Dagmara i oprucz niej znam tylko jedną Dagmarę, a moich imienniczek conajmniej kilka.
Easy śliczne zdjątko w podpisie.
Wiolinko gratuluję zdanego egzaminu!
Wpadłam w wir sprzątania zupełnie jakby miała przyjść wiosna. Piorę, myję, szoruję, pucuję :
Normalnie coś mi odbiło. Nie żebym na codzień nie sprzątała, ale generalnych porządków nie robię codziennie. :
Mam już dość zimy i chyba dlatego chcę wprowadzić trochę świeżości do naszego mieszkania.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 28 tys
- Odpowiedzi
- 265
- Wyświetleń
- 53 tys
- Zamknięty
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 9 tys
M
- Odpowiedzi
- 365
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 34
- Wyświetleń
- 9 tys
Podziel się: