reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Beatusku - cieszę się, że w końcu u Was sytuacja jasna. że jesteście na drodze ku lepszemu. powodzenia!!!dzielni jesteście niesamowicie wszyscy, ale to wiadomo nie od dziś :tak:!!
Agast - współczuję bardzo, biedna Jagódka :-(
Minko - Em też chodzi na basen. I że tak powiem wymiata. Ma dziewczyna żyłkę do sportu od zawsze. Po tatusiu ;-)
Zdrówka dla Gabi. Taki sezon niestety. Choróbska atakują. Też przerabiamy co jakiś czas...
Lila - buziaki dla Ciebie również !! Tomek chodzi do logopedy na NFZ. Podobno najlepsza Pani w mieście. Zobaczymy...

Tęsknię za Wami dziewczynki. Już myślałam, że wątek umarł. Ale widzę, że się jednak czaimy ;)
U nas dzień leci za dniem. Odkąd poszłam do pracy na cały etat, czuję się jak chomik na kołowrotku:-(Dużo by pisać.
Na razie jest jak jest. Walkę toczę wewnętrzną sama ze sobą, temat rzeka...ale nie mam nawet czasu się spokojnie zastanowić
nad życiem
praca na cały etat i bycie mamą - nie da się mieć wszystkiego :(

Dzieciaki fajne. łobuzują, do przedszkola chodzą. jest ok.
Em się niesamowicie zmienia. Dziewczynka moja. Ma swoje tajemnice, czasem mnie do nich dopuszcza.
Swojego narzeczonego - od kołyski tego samego ;)
Wyobraźnię nieziemską...przemyślenia też. No moja córeczka po prostu :) Emocjonalna jak mamusia, z pełnym przekrojem emocji i tych dobrych i złych ;)

Tom - spokojny, opanowany, żywe przeciwieństwo siostry
raz po raz nie omieszka oznajmić, że "jest najgrzeczniejszym chłopcem w przedszkolu"
no takich jak on panie lubią, co nie Mondzi ;)?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam!

Minka, chciałam Ci dzisiaj odpisać, bo już mieliśmy dzisiaj aparat mieć, ale nie odebraliśmy, bo Mikołaj chory. Szczerze to nie pytałam, ale pewnie ruchomy, plastikowy, bo jeszcze nie ma pełnego, stałego uzębienia. Gratulacje dla Wikusi!
Agast, Beatusku - jak młodsze pociechy?
Mamamisi, również gratuluję!

Mikołaj ma szkarlatynę :/ Ja nie wiem, ale jakiś pech czy jak. Najpierw ta operacja na jądrze, no ale to w tamtym roku przedszkolnym, a w tym już raz był na antybiotyku i teraz to. W tamtym roku wcale nie chorował, a jak zerówka to non stop coś. Nie wiem ile posiedzimy w domu, na razie to pierwszy tydzień.

Buziaki!
 
Mamomisi, oj lubią, lubią :) Jak jeszcze do tego kuma o czym się do niego mówi, to już w ogóle jest git. Chociaż muszę powiedzieć, że w tym roku trafił mi się taki skład trzylatków, że chętnie zamienię każdego grzecznego chłopca na wybij okno płci żeńskiej, byle tylko wiedziało co się do niego mówi. Masakra. Porównuję z moją Julią, bo to ten sam rocznik, ale przy nich to ona jest super hiper rozgarnięta.

Lila, nie martw się szkarlatyną aż tak bardzo. Łatwo mi mówić, bo akurat nie wiem jakim cudem, ale moi chwilowo zdrowi. Paciorkowca mieliśmy jakiś miesiąc temu. Nie wiem czy była szkarlatyna czy tylko angina, bo na wizytach nic poza gardłem i gorączką nie było. Minęło dość szybko, że bezboleśnie nie mogę powiedzieć, bo... dzieci moje nie jadły, a to nie przychodzi im łatwo. Dwa dni ból gardła był chyba bardzo ostry, bo Julia prawie tylko piła, a Tymi wycofywał się przy każdym kęsie. Na pocieszenie napiszę, że moje dzieci ciągle podziębione i wkurza mnie to cholernie. Teraz zaczęłam dawać Hartusia (działa również na wirusy) i półtora tygodnia obydwoje chodzą do przedszkola :-) Wszelką zarazę przynosi Julia oczywiście. Prawo trzylatka.

Magdulku, co u Was? Mąż w kraju czy za granicą? Pisz no coś.

Ja jak zwykle w biegu. Zmiana pracy znacznie przyspieszyła moje tempo życia. Oprócz obowiązków kierowniczych ciągnę nadgodziny. DO tego kurs z zarządzania. Niemniej ani przez chwilę nie żałowałam tej decyzji. Psychicznie odpoczywam. Dyrekcja świetna, zupełnie inna od poprzedniej. Nauczycielki, pomoce, woźne super. Atmosfera taka, że nie wiedziałam, że może być w pracy, aż tak fajnie. Udało nam się stworzyć całkiem fajne przedszkole (chyba :)), a jednocześnie klimat jedyny w swoim rodzaju. No...

Tak... Zaczęłam od pracy... Ona ostatnio dominuje w moim myśleniu. Ale dzieci też mam super. Najbardziej cieszy mnie to, że są samowystarczalni. Czasem potrzebują jedynie widowni. Bawią się razem od rana do wieczora, a bywa, że jak mają się kłaść spać, to Jula płacze, bo jeszcze nie zdążyli się pobawić. Kontakt ze sobą mają świetny. I oby im to zostało.

No dobra, chłopa też pochwalę (jednym zdaniem), bo ostatnio bardzo się stara. Stronkę przedszkola mi ładną zrobił... ;-)

Buziaki i pozdrowionka.
 
Mondzi - super, że w pracy tak super :) i w domu też...:]
Rozgarnięty też jest mój syn. I to bardzo...że tak nieskromnie powiem ;)
posłuszny, uporządkowany. ubranka w kosteczkę składa. w przeciwieństwie do siostry. Po niej ubrania jak po przejściu tornada zostają ;) no ale oni we wszystkim na przeciwnych biegunach. Pewnie dlatego tak dobrze się uzupełniają. Oni są jak całość.
na razie podobnie jak u Ciebie bardzo zżyci.
U mnie zmiana pracy przyspieszyła tempo życia, ale uważam, że zdecydowanie za bardzo. Póki co nie umiem jednak wysiąść z tego rozpędzonego pociągu.
Czasami czuję się jak chomik na kołowrotku....

Lila - Współczuję choróbska. Em miała szkarlatynę w którąś Wielkanoc, pamiętam. Samą chorobę przeszła łagodnie, ale na długo ją później osłabiło...Zdrówka!!!
 
Ostatnia edycja:
Witam:-)
Mondzi:-) Dziękuję, że pytasz:tak:Już dawno jesteśmy w komplecie. Jakoś leci.
Magda uczennica pełną parą. Chętnie chodzi do szkoły, Panią bardzo lubi, dzieciaki też więc jest ok. Od paru dni ma na nosie okularki z których jest bardzo dumna.
Cieszę się, że jesteś zadowolona z pracy- to bardzo ważne!

Lileczko jak Mikołaj? biedactwo, trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
Moja Magda nie chorowała jeszcze na żadną chorobę zakaźną typu ospa itd. odporna jakaś chyba.

Agast jak tam Jagódka?
Mamomisi Minko ależ sportowcy z Waszych dzieciaczków :tak:

Był temat basenu - Magda chodziła w tamtym roku na naukę pływania i póki nie trzeba było zanurzać głowy było dobrze, potem nie chciała chodzić więc stwierdziliśmy, że widocznie nie dorosła do tego. Mam nadzieję, że się w końcu kiedyś przekona.

Magda bardziej typ naukowca (tak mi się prznajmniej wydaje), pochłania wręcz książki i trzeba ją normalnie od nich odganiać ;-)

Pozdrawiam wszystkich:-)
 
Ostatnia edycja:
Witam!!

Minko, po dwóch tygodniach szkarlatyny pojechaliśmy dziś odebrać aparat, Wy macie już swój? To taki plastikowy, w książkach piszą, żeby go nosić 14 godzin, ale nasz ortodonta powiedział, że wystarczy w dzień 4 godziny i całą noc po jakimś czasie, a nawet wystarczy tylko w nocy, tylko powoli, trzeba przyzwyczaić. Dziś Miki założył u niej aparat i jak tylko wszedł do domu to zwymiotował, bo nie łyka ślina jak trzeba, ale potem w domu już było w miarę. Potrzeba czasu i praktyki, nauczy się, a jak idzie u Was?
Mondzi, chciałabym z Tobą pogadać o przedszkolu, ale nie tak publicznie. U nas bardzo się popsuło. Szkoda słów, dużo do opisywania, ale chciałabym poznać Twoją opinię. Czy jeden rodzic czepiający się opłat potrafi zepsuć całą atmosferę grupy i całego przedszkola?? Bo u nas tak się stało, przez jedną mamę, i teraz jest masakra, aż brak słów :(
Beatusku, jak tam postępy?
Agast, hop,hop?
Magdulku, Mamomisi, Mondzi - dzięki wielkie, już jest oki, schodzi teraz trochę Mikiemu skóra z palców, ale to ponoć tak jest. Osłabiony rzeczywiście, chwila wysiłku i już mokry. Bierze witaminy. Niko nie załapał, na szczęście.

Jak Wasze dzieci po Św. Mikołaju, zadowolone? A jakie prezenty pod choinkę?
 
Lila my dopiero w grudniu idziemy do ortodonty i nie wiem nawet czy Wika będzie miała aparat. Mikołaj na pewno się przyzwyczai:tak:

U nas prezenty mikołajkowe udane. Gwiazdkowe mam nadzieje też będą;-)
 
Lila jestem zdziwiona, że macie już aparat. Byłam z Hanią u dwóch ortodontów i oboje mi powiedzieli, że mamy przyjść, gdy Hania będzie miała wszystkie szóstki, jedynki i dwójki stałe. Jeszcze nie ma.
 
Lila, to napisz na nk albo wyślij na e-maila. Przykro mi, że zmiany poszły w złym kierunku. Mam nadzieję, że to odczucie rodziców, a nie dzieci.
 
reklama
Witajcie Dziewczyny. Jeszcze raz serdecznie dziekuję za tak wiele miłych i wspierających słów. To duzo znaczy. Minęło już 1,5 miesiąca od rozpoczęcia leczenia i jest ok. W zasadzie to wpadlismy szybko w rytm. Igor nadal nie lubi momentu wkucia ale trudno się dziwić. Natomiast pilnuje wręcz podawania zupełnie jakby był świadomy wazności kuracji. Któregoś dnia zasnął nam po drodze i zbudziłam go żeby mu podac i żeby się nie wystarszył. Wydawało się, ze jest świadomy, jednak rano nic nie pamietał i przybiegł do mnie mówiąc - mamo, musisz mi szybko zrobic zastrzyk, bo wczoraj nie zrobilismy. Byl bardzo przejety ale jak mu wytłumaczyłam, że dostał wieczorek to już było ok. Nie wiem czy wzrost drgnął, bo musiałam zdemontowac wzrostomierz (o tym za chwilkę) ale przybrał jakieś 60 dkg (to bardzo dużo na niego). Natomiast stracił apetyt, je bardzo kiepsko i nie wiem czy to wpływ leczenia czy wszystkich "ostatnich atrakcji". Grunt, ze przybrał pomimo tego. To taka ciekawostka, bo jak jadł to nie przybierał znacząco, czyli chyba organizm się jakos przestawia i z pozywienia czerpie więcej niż dotychczas. Czekam cierpliwie na wizyte w szpitalu (koniec stycznia) i na wyniki.
Nie odzywałam się, bo okazało się, ze nie tylko kwestia leczenia przybrała pozytywny obrót ale również mamy inną życiowa zmianę. Mianowicie, nie wiem czy pamietacie, chociaż może Agast tak;), że planowalismy sprzedaż domu i kupno nowego mieszkania w Gdańsku, niedaleko rodziców. Kiedy rozpoczęlismy leczenie znalazł się kupiec. I to tak na już, za gotówkę. Więc mielismy troszkę szaleństwa, bo podpisywanie umowy przedwstepnej i jednoczesnie biegiem wybieranie mieszkania i rezerwacja itp.Wszystko w niecałe 4 tygodnie się rozegrało. Tak więc dom sprzedany i mieszkanko zakupione. Niestety odbiór mamy w lipcu. Ale mieszkamy już teraz w Gdańsku (tez blisko rodziców i nowego mieszkania) w domku szeregowym, który nalezy do brata Tomka, a który to brat osiadł poza granicami kraju. Wszystko pieknie sie poukładalo, mamy co chcielismy. Teraz mozemy sobie pomału planowac i gromadzić potrzebne rzeczy a jest co, bo zaczynamy niejako od nowa. Nowy własciciel kupił w zasadzie wszystko, łacznie z dywanami, zasłonami itp. Zabralismy tylko osobiste rzeczy i oczywiście wszystko z pokoju Igorka i nowa kanapę Dawida. Wszystko póki co idzie po naszej myśli. Może skończył sie wreszcie ten niefajny okres dla nas ciagłego martwienia się. Pozdrawiam
 
Do góry