reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Turcja za nami, mazury przed nami:)))

Beatusku- prawdopodobnie wyrośnie, ale ciężko powiedzieć kiedy.. Najprawdopodobniej w okresie dojrzewania. Wtedy coś tam w oku się powiększa, ale szczerze mówiąc nie wiem co. Okularki przyjeła bardzo dobrze i nosi bez problemu cały dzien. Wygląda w nich bardzo fajnie i wszyscy mówią ze lepiej w okularach niż bez:)) Bylyśmy u bardzo fajnego optyka dziecięcego i bardzo fajne oprawki Jej dobrał:)
 
reklama
hejka :)
agast tak własnie sobie o Tobie myslałam :) jak Turcja ??? jak dziewczyny zniosły przelot ??? no i dawaj foty bo spragniona jestem ;)
my nadal przed wakacjami , ale juz odliczam dni :)))
evik - obejrzalam Twoj album - zajefajne zdjecia :) a Jasiek jaki sliczny - cud miod , Hania to cala Ty :)
buziole dla wszystkich :*
 
Agast fajnie, ze okularki zostały przez Hanie i otoczenie tak dobrze przyjete, to wazne dla dziecka. Pamiętam z mojego dzieciństwa koleżankę, która nosila okulary a potem faktycznie juz ich nie potrzebowała. Udanych wakacji.
 
Witam!

Evik, obejrzałam fotki, cudne, fantastycznie się Was ogląda!
Agast, też czekam na fotki, Haneczce napewno łądnie w okularkach, bo śliczna z niej dziewczynka.
Beatusku, cieszę się z Twojego dobrego samopoczucia, tulę Was mocno! Napisz jak po tych testach.
Biesy, gdzie się wybieracie?
Beatko, pochwal się fotkami z urlopu! Sytuacji w przedszkolu współczuję, to nie do pomyślenia!!!
Cayo, pozdrawiam serdecznie!
Mondzi, pozdrawiam i ściskam!

U nas, pod koniec roku przedszkolnego zrobiło się nie wesoło. W weekend Mikołaja jąderko się powiększyło, skakał też wtedy na batutach z tymi pasami i skarżył się na ból więc zaraz po weekendzie poszliśmy do lekarza. Jądro było znacznie powiększone i zaczerwienione. Dostaliśmy antybiotyk i po 4 dniach poszliśmy do kontroli, bo nic się nie zmniejszało. Skierowanie do szpitala. Zryczałam się jak bóbr, bo lekarka powiedziała, że to do 10 dni nawet, bo trzeba dożylnie antybiotyk podawać, a przecież Nikodem, Arek w pracy. U nas w szpitalu pani doktor obejrzała jąderko i sierowała nas na chirurgię dziecięcą do Legnicy, bo jeśli to nie zapalenie to mogło dojść do obumarcia jądra. Możecie sobie wyobrazić mój stan po wyjściu z miejscowego szpitala. Zryczałąm się znów, już nie mogłąm się ukryć przed Mikim, który biedny też się rozpłakał, ale nawet nie wiedział dlaczego. Szpital w Legnicy. Już na samym początku miałam scysję z pielęgniarką, bo to był piątek, po Bożym Ciele, dziecko od wieczora nic nie jadło, spałdługo więc bez śnaidania poszliśmy do kontroli do naszej lekarki, potem szpital u nas, bez jedzenia, bo może badania, potem Legnica, nadal bez jedzenia, bo może badania, napił się wody, bo zapytałąm czy jeść może, powiedziałą, że nie, to się napił tylko i tylko wody, ta z ryjem, to ja do niej, ona, że mówiła, że ma nie pić, jak mówię jeje, że mówiła o jedzeniu, no porażka, a potemp rzyszłą pani doktor, a ta jej szepce na ucho, a pani doktor na głos: no i nic się nie stało, no napił się i już:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: To realia polskich szpitali.
Zbadała go, do operacji. Masakra. PAni doktor, ordynator, poinformowała mnie po usg, że być może będzie potrzebna amputacja jądra, bo do kilku godzin są w stanie uratować jądro, ale po kilku dnaich już nie. Do tego ( to był piątek) ja w sobotę zjazd w szkole, zaliczenia, koniec semestru. Czekał cały dzień, bez jedzenia, bo był jakieś poważne operacje, tak mi marudził, bo jeść chciał, potem usnął. Wstał, dostał syrop, zamotał się po nim. Po 19 wzięli go na stół, dzięki Bogu byłze mną Arek i jak go zabierali moja siostra z rodziną( bo z migdałkami to byłam sama i nie weim jak to przeżyłam). 1,5 godziny nie wiedziałam czy wróći mi z jądrem czy nie, byłam wściekła na naszą panią doktor, że leczyłą go zinatem, lekiem na wszystko, zamaist od razu skierowanie na chirurgię, na tej chirurgii to się lekarka dziwiła, że tak późno trafiliśmy, czy ja dobrze mówię, ze to od weekendu się dzieje. Wrócił do nas, strasznie płakał, że go boli, tramal jeszcze nie zaczął działać, Arek rozmawiał z panią doktor, a ja już słyszałam najgorsze. Wyobraźnia. Jednak nie. Jąderko uratowane. Było ostre zapalenie jądra, jakieś zlepy, zebrała się woda, musieli to oczyścić. W nocy po narkozie miał spać, a on się budził i pytało jedzenia. Była już sobota, a on jadł ostatni raz w czwartek. Spałam z nim w szpitalu, Nikodem w domu, my tam, Arek w pracy, pomagałą moja mama. Leżeliśmy tydzień, bo musiał brać dozylnie antybiotyk, na zaliczenia pojechałam, został z nim Arek, w nedzielę zabrał mnie do Nikośka, została z nim mama. Fajnych ludzi tam poznaliśmy, mamę 6 dzieci, z rakiem piersi, z 10 m-cznym synkiem była, który jako noworodek miał operację na serduszku, a teraz jakieś ropnie, Klaudię i jej mamę oraz poparzone dzieci, te cierpiały najbardziej i leżały najdłuzej, nawet po miesiącu. Poznaliśmy też nieodpowiedzialnych rodzicow, ktorzy wypadek z okna i pęknięcie czaszkia, a teraz poparzenie 4 stopnia uwazają, że nic się nie stało i na siłę się ich trzyma. Mamy maluszków, chłopcó ze stulejką, ktorzy pojawiali się na chwilę, a na drugi dzien juz do domku i dzięki nim zaczęlam schizowac na teanty siusiakow moich chlopakow, bo przeciez Miko mial i z tym problem, tyle, ze nie pod nóż.
Po 9 dniach bylismy na sciągnięciu szwów. Nadal to jąderko jest większe, ale to moze ponoć się tak utrzymywać do kilku tygodni. Cięzko go utrzymać, żeby nie biegał, zwłaszcza, że moment przed tym nauczył się jeżdzić na dwóch kołach, wsiadł i pojechał. Oszczędzamy go, upominamy, choć cięzko, bo my od rana do wieczora teraz przed domem, na dworze. Inne dzieci szaleją i on tez chce z nimi. Mam nadzieję, że się ladnie wygoi mimo tego, ze czasem pobiegnie.
A tak ogolnie ma juz na tyle dlugie wlosy, ze mozna mu robic kucyka, o ktorego się upomina w te gorące dni,c choc a początku się krępował.

Nikodem w koncu chodzi, jest wysoki i niestety grubaśny, mam nadzieję, ze teraz zrzuci jak chodzic zacząl, chodz nadal się boi, ale chodzi. Je naprawdę malo, duzo pije, ale to nawet nasza lekarka kazala by zaczął, bo mial problwmy z kupą więc mam nadzieję, że zrzuci, bo jak nie to dieta, kiedy już będzie mozna tak konkretnie. Tyle, ze on tez wysoki jest. No ale nie będę tu podawać jego wymiarów:sorry: No chyba, że chcecie:sorry::zawstydzona/y:;-)
Ja nadal na wychowawczym, teraz niestety weszlo tak, ze zatrudniony nauczyciel musi miec juz skonczoną pedagogikę, bo jest tylu absolwentow, ze na studentow kuratorium nie wyraza zgody. A mnie zostal rok, za rok mam nadzieję na pracę i przedszkole dla Nikoska.

Wyremontowaliśmy kuchnię, w koncu lubię w niej spędzać czas.
Około 15 sierpnia mam nadzieję uda się nam wyjechać nad morze tam gdzie zawsze, na około 2 tygodnie, tylko nie wiem jak Niko będzie funkcjonowal, bo w domu sam zasypia, ma swoje miejsce, godzinę, a wiadomo jak jest na wakacjach, ale mam nadzieję, ze damy radę.

To tyle. Ale się rozpisałam. Pozdrawiam Was wszystkie! I proszę Was, jak tylko coś z jąderkami - do szpitala, na chirurgię, to tak jak z pępowiną, chwila, zaciska się pętelka i nie ma. Dzięki Bogu nam się udało i mam nadzieję, że juz nie wróci.

Buziaki!!!
 
Lila strasznie traumatyczne przejścia mieliście. :-(Biedny Miki. Dobrze, że pomimo nieodpowiedzialnej pani dr trafiliscie jednak do szpitala i udało się uratować jąderko. jak czytam o takim podejsciu lekarza to się we mnie gotuje. Najwazniejsze, że juz wszystko dochodzi do normy i z czasem Miki też zapomni o tym zdarzeniu. Swoje przeszliście.
Niko już chodzi:) ale super. Widziałam go jak był taki malutki jeszcze. Moze wrzucisz zdjęcia chłopcow. I Mikiego długowłosego:) Co do wagi Nikosia, to pamietam, że na piersi bardzo ladnie przybierał. A Miki też nalezal do wysokich. To, ze wysoki to dobrze, nie jest przecież za wysoki, to nie ma sie co martwić. Myslę, że waga też inaczej teraz bedzie sie zachowywała. takie już chodzące, potem biegajace dziecko szybko uzyska szczuplejszą sylwetkę. Nie martwiłabym sie o to nadto. A wymiary mozesz smiało podawać, jesli o mnie chodzi to już nie cierpię teraz. Co najwyzej utwierdza mnie to w tym, ze mam o co walczyć;)
I gratuluję nowej kuchni. A jak będziecie nad morzem to przewidujecie wizytę w Gdańsku może? ;-)
 
Hejka

Lila współczuję przeżyć. Wiem ile Cię to stresu musiało kosztować. Najważniejsze,że macie to już za sobą. Szybkiego powrotu Mikołaja do zdrowia życzę no i przy okazji hipki i hurraski dla chodzącego Nikodema. My też czekamy na pierwsze tup tup. Co do wagi to Szymek tez z tych gatunków większych i cięższych. Mam nadzieję, że jak zacznie chodzić to ciupkę zgubi bo jak tak dalej będzie zbierał te kg to w końcu zamieni się w kulkę :eek: Nie wiem ile mierzy, waży natomiast 13 kg.
Niestety podzielimy z Mateuszem Wasz los. 8 sierpnia mamy wstawić się w szpitalu, 9-tego będzie operowany. Przygody z jąderkiem ciąg dalszy.Pióra opadły mi na maksa.

A tu kilka fotek z wakacji tych moim Smerfów,powspominam to mi się ciut lepiej na serduchu zrobi







 
Hejka wszystkim :)

Witam się znowu po dłuższej przerwie, wpadam nie raz poczytać co u Was, ale jak zwykle w locie :-p

Lileczko uff, jak przeczytałam Twojego posta to aż mi skóra ścierpła na samą myśl, co musiałaś przeżywać razem z Mikim :-( Współczuję Ci z całego serducha i mam nadzieję, że wyczerpaliście już limit na szpitalne wizyty i więcej nic Was złego nie spotka :tak: Opieka jaką Wam zaserwowano, woła o pomstę do nieba, niestety...Chociaż muszę przyznać, sama także do niedawna tylko narzekałam na NFZ, ale od porodu Szymka nie mogę na "moich" złego słowa powiedzieć. Przed jak i po porodzie, cackali się ze mną jak z jajkiem (bez żadnego "smarowania" ofkors ;) ) a jak wylądowałam w kwietniu z bólem brzucha na SORze u nas, zostałam obsłużona w oka mgnieniu, porobili mi najróżniejsze badania, na nic nie czekałam, zajęli się mną naprawdę fachowo. I życzę żeby wszędzie w Polsce zmieniło się na takie lepsze :tak: Tak w ogóle to jestem ciekawa jak teraz Twoje chłopaki wyglądają, piszesz, że Miko ma długaśne włoski, to pewnie super przystojniacha z niego, co? :-) Pewnie Arek mu zapuszcza?:rofl2: Co do wypadu nad morze, my również się wybieramy jak co roku, i znowu do Krynicy Morskiej, ale w pierwszym tygodniu sierpnia. Oby tylko pogoda była nieco łaskawsza niż teraz :confused2:

Beatko Wam również współczuję akcji ze szpitalem i zaciskam 9-tego kciuki za Matiego, oby wszystko poszło szybko i gładko. Wagą Szymka się nie przejmuj, jak tylko bardziej się rozbryka, kilogramy pójdą sobie same precz ;) Mój Szymcio, też ładnie przybierał, ale jak tylko "poszedł" od razu nabrał innej budowy :) A w ogóle na zdjęciach wygląda całkiem przyzwoicie i zdrowo :) A Mateusz już taki fajny dorosły facet przy nim, heh. Rosną nam te czerwcowe dzieciaczki :-)

Agast ale macie dobrze, z wczasów na wczasy, heh. Jak już się wyurlopujesz to zarzuć parę fotek, bo ciekawa jestem jak tam Twoje Panny powyrastały ;-) Hania w okularkach na pewno wygląda szałowo :-) Życzę pięknej słonecznej pogody!

Beatusku pozdrawiamy i czekam trzymam kciuki za wyniki testów,obyście nareszcie odnleźli spokój.

Evik, Cayo, Mondzi, Rita Was również gorąco i wakacyjnie pozdrawiam :-)

No i całą forumową resztę czerwcówek także, mam nadzieję, że któraś jeszcze wyłoni się z ukrycia i skrobnie co nie co :cool2:;-)

A u nas jakoś leci...Dzieciaki rosną, zmieniają się praktycznie z dnia na dzień. Mikołaj to typ empatycznego wrażliwca, fajnie się z nim gada, czasem zadaje naprawdę trudne pytania, heh...Rośnie mi mały maniak filmowy, serię Harrego Pottera ma już opanowaną na wszystkie możliwe sposoby, pomimo, że czasem straszna i raczej dla starszych dzieci, on jest zafascynowany :eek: Podobnie jak saga Gwiezdnych Wojen czy stare poczciwe filmy z Indianą Jonesem..a o serii Piratów z Karaibów nie wspominając..Bajki już od dawna go nie kręcą, ale jak coś tam włączę czasem Szymkowi, to siądzie i ogląda. SZymek za to ukochał sobie Shreka i darzy go miłością wielką :-D Poza tym jesteśmy na etapie odpieluszania, aczkolowiek narazie z mizernym skutkiem :sorry: Mówić mówi, ale większość nadaje w swoim własnym języku, heh, za to rozumie nawet złożone polecenia i jest we wszystkim chętny do pomocy. Miki i on to dwa różne światy i fajnie, że tacy synkowie mi się trafili, bynajmniej na nudę nie narzekam ;-)

Aha, a propos, wrażliwości mojego Mikulca...Właśnie zmarła nam babcia męża, z którą Miki widywał się nawet kilka razy w tygodniu. I mamy problem, czy zabrać go na pogrzeb czy nie...Niby widział, że babcia od dłuższego czasu chorowała, ale czy będzie gotowy na to wydarzenie?? Ja jestem "za" żeby poszedł, mąż też, ale moja mama twierdzi, że jest na to za mały i zrobimy mu "krzywdę" pokazując czym tak naprawdę jest śmierć. Co o tym myślicie? Macie jakieś doświadczenie w tym temacie??
 
Hejka!

Poszukam fotek i wkleję, jak będę miała dłuższą chwilę:-)

Beatusku, o taką wagę jak ma mój Nikosiek to nie bardzo, ale mam nadzieję, że zrzuci. Waży 16 kg, ale już sąsiedzi mówią, ze szczuplejszy, bo się chyba wydłuzył. Ok 90 cm ma. Miałam Ciebie pytać o Gdańsk, ale też sama nie wiem jeszcze, zapytam, być może:tak:
Beatko, a dlaczego Mateusz będzie miał operację na jąderko? Nie schodzi mu? Coś przeoczyłam?:zawstydzona/y: Synków masz fantastycznych!! A Szymonek, jak mój Nikoś, teraz waży mi 16 kg. Wczoraj Szymuś skończył roczek?? WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!!! Jak ten czas leci!
Tilli, fantastycznie zobaczyć też Twoich chłopców! Już tacy duzi! Ja dwa lata temu Mikiego na pogrzeb rodziców Arka nie zabierałam( znaczy na cmentarzu był, ale z daleka), wydawało mi się, że to za wcześnie, ale teraz na pogrzeb bliskiej osoby chyba zabrałabym już, może nie do kaplicy, ale przed, jeśli nie z Tobą( bo Ty np. w kaplicy) to z kimś innym, również mu bliskim. Współczuję i ściskam!

Buziaki! Mialam jeszcze więcej napisać, ale to innym razem, papa!
 
Beatko - przede wszystkim sto lat dla Szymona. Zdrówka mu życzę, żeby uniknął tej okropnej alergii która dopadła Mateusza, żeby zawsze był szczęśliwy i dogadywał się z bratem.
Co z tym jąderkiem Mateusza. Był już raz w szpitalu, o ile pamiętam chodziło jąderko wędrujące. Co się stało, ze idzie jeszcze raz na zabieg?
fajne fotki wakacyjne - coś mi zdaje, że Mateusz z Szymonem tworzą świetny duet. Niech no tylko Szymek zacznie biegać...

Lila- twoją historię czytałam z zapartym tchem jak jakiś thriller. Myślisz, ze to wszytko przez skoki na batutach? Ulżyło mi, że Miki się wykaraskał. Nawet nie próbuje sobie wyobrazić jak się czuliście, Strasznie wam współczuję.A jeszcze do tego traktowanie przez lekarzy, pielęgniarki. taka bezsilność i złość, że przez głupotę lekarki mogło dojść do amputacji. Długo Mikiego trzymali na tym stole operacyjnym. Długie włosy u Mikulca zapuszczasz, ze względu na Arka czy Miki sam chce być jak tata?
Niko ma imponującą wysokość. Moja Julia ma jakieś 98/99 cm a ma 4 lata. Jest jedną z najmniejszych dziewczynek w grupie ale takich kruszynek jest kilka. Przestałam się już tym martwić

Tilli - Twoi chłopcy są przefajni na zdjęciu z podpisie. I o matko Twój Szymon już skończył 2 lata. Próbujesz już pożegnac pieluchy? Wojtek długo sikał w majty, Julii poszło szybciej z nauka ale i tak była bliżej 3 lat niż 2 jak załapała.
Wrażliwy chłopiec- coś o tym wiem. Wojtek bardzo wszystko przeżywa. Ostatnio nawet w przedszkolu przy rozstaniu płakał. w temacie śmierci jeszcze pół roku temu strasznie się popłatał jak mu dziadek powiedział, ze jego tata nie żyje. Dosłownie wpadł w histerię, ze on nie chce umierać i nie chce żeby mama umarła. A ostatnio jak mu powiedziałam, ze ja zawsze jestem z nim bo mieszkam w jego serduszku to mi powiedział, ze wie i że będę tam nawet jak "umarnę". Czyli coś tam sobie już w głowie poukładał. Czy zabrałabym go na pogrzeb - raczej nie bo jakby wiedział, ze inni płacza to też by płakał. ale każde dziecko jest inne. Sądzę, ze twój Miki jest twardszy niż Ci się wydaje - a myślę tak dlatego, ze przebrnął przez Harego Pottera i Piratów z Karaibów :) Wojtek dopiero niedawno zaczął się interesować filmami ale na razie ich nie ogląda w całości raczej jakieś wybrane urywki z filmów dla dzieci.

A propo filmów może możecie polecić coś delikatnego i ciekawego dla 6 latka? I w ogóle jakie 'dorosłe" umiejętności czy doświadczenia maja już wasze 6 latki? Np czy ida same na plac zabaw, albo czy znają wartość pieniędzy, czy same smarują sobie chleb no takie tam. Bardzo jestem tego ciekawa i liczę, że mnie natchniecie.

U nas wakacje takie nijakie. pierwsze 2 tygodnie lipca dzieci były nad morzem, najpierw 5 dni z nami a potem z dziadkami. wytęsknieni byli, ze hej. Pierwsze dni po powrocie do domu nie odstępowali nas na krok. W międzyczasie mój tata był w szpitalu, potem brat obaj na serce. teraz mój chrzestny jest w szpitalu. Całą rodziną mieliśmy tez rumień zakaźny. U dzieci była tylko lekka gorączka takie 37,5 no i rumień na buzi. ja przeszłam to najgorzej byłam 1,5 tygodnia na zwolnieniu lekarskim. Tak mnie stawy bolały i puchły, ze ruszać się nie mogłam. Ketonal nic nie pomagał. Normalnie jakaś czarna seria. dzisiaj zaczynam 2 tyg urlopu ale nigdzie nie jedziemy, no chyba, ze będzie pogoda to ruszamy do domku moich rodziców nad jezioro. Mamy teraz sporo wydatków w związku z wykończeniem domu a biegania wokół tego tyle, że nie ma czasu się po tyłku podrapać.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam się ponownie :)

Dziękuję Wam kobietki za wszystkie miłe słowa o moich chłopakach i odp. dot. pogrzebu :tak:

Suma sumarum, zabraliśmy Mikulca na tą smutną uroczystość...Był z nami cały czas, od mszy w kościele, po pochówek na cmentarzu i stypę w restauracji. Doszłam do wniosku, że jest na tyle kumaty, że da sobie radę. No i na szczęście się nie pomyliłam. Zniósł wszystko dzielnie, co prawda nie płakał, ale widać było, że smutno mu bardzo, bo prababcię widywał prawie co dzień. Siedzieliśmy zaraz w drugim rzędzie w kościele, bardzo blisko trumny, która przez bite 20 min stała otwarta i babcię było widać jak na dłoni...Nie muszę mówić, że widok nawet dla mnie, dorosłej osoby, był przygnębiający, bo to zawsze inaczej niż za życia się wygląda.. No i Miki co chwila zerkał na nią, był bardzo ciekawy, ale nie bał się. Potem to już tylko zadawał pytania jak go coś zainteresowało, bo większość rzeczy widział po raz pierwszy. Ogólnie, cieszę się, że go tam zabrałam, pozwoli mu to bardziej zrozumieć kwestię śmierci i tematów około podobnych. Wcześniej każda wizyta na Dzień Zmarłych na cmentarzu, kończyła się serią pytań, no ale jak to, skąd i jak się tam ludzie pod ziemią biorą i dlaczego...Teraz już sam widział skąd :-(

Dobra, koniec tych smutnych tematów..
Właśnie zaczęłam urlop i liczę na piękne słoneczko :tak:

Rita ojjj, to się wychorowaliście biedaki :sorry: Choroby zakaźne to najgorsze cholerstwo bo zawsze powali wszystkich wkoło :confused2: Współczuję i przytulam :tak: Co do umiejętności mojego 6-latka, to myślę, że nie wybija niczym szczególnym. Na podwórko samego puszczam go od zeszłych wakacji czyli odkąd miał 5 lat, ale tylko dlatego, że wiem na ile go stać ;-) Jest bardzo karny, robi tyle, na ile ma pozwolone, i wiem że sam sobie raczej krzywdy nie zrobi...Najgorsze tylko jest to, że nie mam okien od strony placu zabaw i w ogóle go nie widzę...Co jeszcze..Pomaga mi czasem przy obiedzie, kroi jakieś warzywka, sprząta po sobie, próbuje się sam podcierać :-p , zamyka zawsze na noc drzwi na patent, bo ja nieraz zapominam :sorry: potrafi sam małe zakupy w samoobsługowym zrobić :-D
Czyli raczej nic nadzwyczajnego ;-)

Beatko faktycznie, Twój Szymek właśnie roczek obchodził, no to 100 lat solenizancie, buziolek w czółko :-):-)

a na zakończenie pochwalę się jeszcze naszym mini placykiem zabaw jaki urządziliśmy naszym dzieciakom na działce, oprócz tego co widać na filmiku, mają jeszcze piaskownice i bujaka na sprężynie (wykosiliśmy wszystko co na niej rosło, zasialiśmy trawę i gotowe ;) ) Teraz mam bezpiecznie i na oku moje brzdące, a ja mogę zalegnąć spokojnie na leżaczku, heh.
[video=youtube;QvPXO96kcaA]http://www.youtube.com/watch?v=QvPXO96kcaA[/video]
 
Ostatnia edycja:
Do góry