Beatko, w takich wypadkach idzie się do dyrekcji przedszkola i prosi o wyjaśnienie sprawy i co zostało zrobione żeby zapobiec takim przypadkom. Miałam ten sam problem z Mikołaja przedszkolem, Miko chodził od 2 roku życia do prywatnego przedszkola przez 3 lata (bardzo fajne), ale sie przeprowadziliśmy i przedszkole trzeba było zmienić. teraz od listopada chodzi do państwowego, nieciekawa grupa (straszne podziały), nieciekawa opieka, przyspieszyły zapisanie Mikołaja do szkoły (idzie od września do I klasy). w tym przedszkolu na początku Miko został wyśmiany za gadanie z dziewczynami, za to że lubi inny kolor niż niebieski i za to że umie już czytać i pisać (jako jedyny w grupie). To był dla niego straszny szok, bo w tym prywatnym nie miało to znaczenia z kim się bawi albo jaki kolor lubi, tam było po prostu NORMALNIE, nie umiałam mu wytłumaczyć dlaczego w nowym przedszkolu tak nie jest.
Miarka się przebrała jak grupka chłopaków z liderem na czele wymyśliła sobie że Miko jest słabeuszem i żeby udowodnić że nie jest to ma ich uderzyć w brzuch pięścią tak żeby zabolało. Miko jako nowy w grupie starał się bardzo przypodobać no i oczywiście potraktował to jak wyzwanie... o wszystkim dowiedziałam się kilka tygodni po zdarzeniu - i to nie od pani tylko od Mikołaja. Panie nic nie zauważyły.
Drugi incydent był jak Miko oberwał kilka razy z pięści w oko od chłopca ze starszej grupy na przedszkolnym placu zabaw. pani oczywiście NIC nie zauważyła, on sam nie poszedł, podobno jego koleżanki pani mówiły że ktoś Mikołaja bije, ale to tylko podobno... ja jak odbierając Mikołaja z przedszkola zobaczyłam tą śliwę pod okiem to zaraz się zapytałam co się stało - Pani oczywiście ciężko zdziwiona, ona NIC nie zauważyła, może się uderzył o szafkę? no masakra... poszłam do dyrektorki, mówię że teraz jest taka sytuacja, wcześniej była podobna i że coś się chyba niedobrego dzieje skoro nikt tego nie zauważa? pani dyrektor obiecała wyjaśnienia. na drugi dzień zostałam poproszona o rozmowę przez wychowawczynię Mikołaja i co usłyszałam? że tak nie wolno załatwiać sprawy, że jej się wydawalo że chyba wyjaśniłyśmy sobie że wszystko jest ok jak wtedy odbierałam syna, i w ogóle to że Mikołaj ma problemy ze sobą bo nie chce śpiewac na rytmice i nie słucha pani i że to jest na pewno wina jakiejś ciężkiej sytuacji domu. szlag mnie jaśnisty trafił i powiedziałam jej co myślę.
Beatko nie odpuściłabym uderzenia dziecka. Kretynki w tym przedszkolu :-(
Miarka się przebrała jak grupka chłopaków z liderem na czele wymyśliła sobie że Miko jest słabeuszem i żeby udowodnić że nie jest to ma ich uderzyć w brzuch pięścią tak żeby zabolało. Miko jako nowy w grupie starał się bardzo przypodobać no i oczywiście potraktował to jak wyzwanie... o wszystkim dowiedziałam się kilka tygodni po zdarzeniu - i to nie od pani tylko od Mikołaja. Panie nic nie zauważyły.
Drugi incydent był jak Miko oberwał kilka razy z pięści w oko od chłopca ze starszej grupy na przedszkolnym placu zabaw. pani oczywiście NIC nie zauważyła, on sam nie poszedł, podobno jego koleżanki pani mówiły że ktoś Mikołaja bije, ale to tylko podobno... ja jak odbierając Mikołaja z przedszkola zobaczyłam tą śliwę pod okiem to zaraz się zapytałam co się stało - Pani oczywiście ciężko zdziwiona, ona NIC nie zauważyła, może się uderzył o szafkę? no masakra... poszłam do dyrektorki, mówię że teraz jest taka sytuacja, wcześniej była podobna i że coś się chyba niedobrego dzieje skoro nikt tego nie zauważa? pani dyrektor obiecała wyjaśnienia. na drugi dzień zostałam poproszona o rozmowę przez wychowawczynię Mikołaja i co usłyszałam? że tak nie wolno załatwiać sprawy, że jej się wydawalo że chyba wyjaśniłyśmy sobie że wszystko jest ok jak wtedy odbierałam syna, i w ogóle to że Mikołaj ma problemy ze sobą bo nie chce śpiewac na rytmice i nie słucha pani i że to jest na pewno wina jakiejś ciężkiej sytuacji domu. szlag mnie jaśnisty trafił i powiedziałam jej co myślę.
Beatko nie odpuściłabym uderzenia dziecka. Kretynki w tym przedszkolu :-(