reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

...A i jeszcze coś mam dla Was śmiechowego, teściowa poprosiła dziś mojego męża o pomoc przy tarciu/mieleniu cholernego chrzanu. Zostawiła go samego w kuchni i mój skrzywiony facet za kilka minut wymyślił to:
irogk0.jpg

(bardzo sobie ten patent chwalił...)

pozdrówki dla Wszystkich

No powaliłaś mnie na kolana tym zdjęciem hahahaha
 
reklama
No tak, piękna pogoda, słonko świeci to pewnie na spacerach jesteście :cool2::confused:

Czarnulko- gratki :) W kupie raźniej :-D

Frotko- tak, zapalenie krtani mam juz 3 raz w tym roku! Zawsze w marcu i październiku. Mówiłam lekarzowi ze to sie powtarza ale chyba to olał :/
 
Czarnulko, pogratuluj siostrze!
Agast, MagW, w pupę by Wam przylać za niepisanie :tak::-p Ja tu się wysilam, po nocach nie śpię ;-)żeby pisać, a Wy co :-D:-D:-D
Mag, zdjęcie mnie powaliło :-D:-D:-D A że w ogóle macie to w domu!
Agast, współczuję choroby! Wygląda na to, że rzeczywiście często Cię to dopada! Ale nie wiem, co robi się w takich sytuacjach :-( Z koleżanką w ciąży to wydaje mi się, że to trochę indywidualna sprawa. Ja chodziłam w obu ciążach prawie 7 miesięcy ale ja się dobrze czułam. Teraz też przejmuję obowiązki od dziewczyny, która jest w ciąży i chce chodzić gdzieś do końca 7 m-ca. Trochę rozumiem tę twoją koleżankę, że się boi ale z drugiej strony... Moja gin uważa, że lepiej jeśli kobieta pracuje, bo wtedy nie schizuje, że coś z dzieckiem nie tak, bo po prostu nie ma na to czasu. I myślę, że ma sporo racji. Ale Mag też rozumiem, bo ja sama chciałam nadrobić z Agą... Jest jeszcze inny aspekt sprawy: jeśli pracy się ewidentnie nie lubi, no to ciąża jest świetną wymówką :-D
Aga wisi na mnie, więc mój wywód być może jest mętny więc wybaczcie. Wpadnę później - kaszke trzeba zrobić. :-D:tak:
 
Wiolinko- no przeca piszę :)
Jeśli chodzi o prace w ciązy to oczywiscie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;-) My mamy pracę lekką, miłą i przyjemną. Pracodawca tez niczego sobie, koleżanka z tego co mówi to nie ma żadnych dolegliwości ciążowych i dlatego trudno mi zrozumieć jej decyzję. A , no i w 100% zgadzam się z teorią Twojej gin.
 
Frotko, cieszę się, że Wojtek tak dobrze aklimatyzuje się w tym przedszkolu. I nie płacze, i nie choruje, na dodatek ładnie je :tak: A Ty masz trochę czasu dla siebie :-)
Agast, ja to nie wiem, gdzie Ty dziś ładną pogodę widziałaś??? :shocked2::dry::baffled:

Oglądam sobie teraz "Nigdy w życiu" na TVN. Jakoś wcześniej nie trafiłam. Niby głupia komedyjka, ale...
 
Cześć Babeczki.
Zebrałam się w końcu do kupy żeby napisać, bo coś ciężko mi ostatnio idzie :/ Ale widzę, ze osamotniona nie jestem w tej kwestii, więc czuję się usprawiedliwiona ;)

MagW, pozdrów proszę ode mnie swojego Męza i powiedz mu, ze jest moim idolem!!! W życiu nie wpadłabym na taki pomysł :) Czego to zdeterminowany facet nie wymyśli...
Co do:
"mamo, ja nie wolim, jak Ty nie jesteś"
to jest to bardzo słodkie i za serce chwytające... Maja jest kochana!!!
Minko, że za Tatę kciuki trzymam to Ty dobrze wiesz!!!
czarnulko, gratulacje dla siostry Twojego R.!!!
agast, z tą ciążą to w sumie nie wiem... hmmm... wszystko zalezy od ciężarnej. Ja próbowałam w dwóch pierwszych ciążach chodzić do pracy. Kończyło się jak się kończyło, choć na pewno nie było to spowodowane akurat chodzeniem do pracy... W ciąży z Marysią - choć przebiegala prawidłowo - od testu byłam w domu. Po prostu psychicznie lepiej czułam się własnie tam. Wiedziałam, ze w każdej chwili moge się spakować i jechać do szpitala nie mając na głowie stresu związanego z tym co zostawiam w pracy.
Także z jednej strony rozumiem koleżankę Twoją. Z drugiej strony zaś, przy kolejnej próbie, chciałabym chodzić do pracy. teraz moja praca nie wymaga ode mnie żadnego prawie wysiłku, więc nawet by mi to odpowiadało.
Lila, co u Ciebie?

U nas po staremu, choć Mary z impetem weszła w tzw. okres buntu dwulatka. Testuje nas każdego dnia, więc nie jest lekko. Coraz ładniej gada po polsku, choć do ideału jej brakuje duuuużo.
Dziś wybieram się z nią po kurtkę zimową, bo za oknem pogoda jest kiepściutka i nie zanosi się na poprawę.
 
Minko, powodzenia w akcji: "żłobek". No i zdrowia dla Taty.

Magdulku, co Was skłoniło do wizyty u logopedy? (zalecenie pediatry czy Twoja decyzja?) Chodzicie prywatnie czy na fundusz? W jaki sposób Madzia była badana na pierwszej wizycie? Czy Madzia ćwiczy mówienie czy tylko przygotowuje narządy mowy przez odpowiednie ćwiczenia buzi i języka (o ile można to oddzielić)? Czekam na relację z Klubu Przedszkolaka.

Frotko, w Krakowie też są przedszkola integracyjne, ale nie ma szans na dostanie się. W Wieliczce też jest jedna zerówka integracyjna, ale M jest na liście rezerwowej i tak pewnie pozostanie. Zaproponowałam mamie M przedszkole specjalne, ale stwierdziła, że dla niego zalecane jest integracyjne (pewnie psycholog tak jej powiedział). No i fajnie, że Wojtuś zaczął jeść w przedszkolu.

Szkrabik, jeszcze trochę czasu Wam zostało, więc spokojnie jakiegoś chirurga znajdziecie. Powodzenia! A że czekałaś na powrót do domu... Hm, źle by było, gdybyś nie czekała.

Agast, dzięki za wypowiedź o zajęciach dla maluchów. Sama zastanawiałam się, czy tych zajęć w Domu Kultury nie wziąć, jak nie mieli osoby do zrobienia grupy dla dzieci z listy rezerwowej i nie zdecydowałam się również z tego powodu, że trzeba by się było przygotowywać. Kobieta nie miała ani jedne pomocy dydaktycznej, no chyba, że na mam być tolerancyjna i za takową uznać kartkę papieru i kredki. Poczekam jeszcze ze dwa zajęcia i pewnie sobie z panią porozmawiam. Jak dorabia do emerytury, to nie będzie miała ze mną łatwo. No chyba, że odpadnę, bo nie wytrzymam.
A co do zwolnienia w ciąży. Ja pójdę od razu, jak tylko drugą kreskę zobaczę. Nie zamierzam ryzykować, a bycie wśród takiej ilości bakterii i wirusów jest zdecydowanie zagrażające. Gdybym miała inną pracę... inne doświadczenia ciążowe... Rozumiem ludzi korzystających ze zwolnień im należnych. Pracowałam z taką kobietą, przy której strach było iść na zwolnienie, bo zawsze się miało wrażenie, że ktoś będzie za Ciebie pracował. Wstrętne to było. Każdy ma prawo do zwolnienia lekarskiego, czy innym się to podoba czy nie. U mnie w pracy jest idea "nie chorowania", kobiety chodzą przeziębione, chore, bywa że z gorączką... Niby nas zarażają dzieci, ale my też zarażamy i ja nie chciałabym widzieć Tymkowej pani z takim katarem, jaki ja czasami miewam. Ostatnio wcielamy w życie teorię, że w imię czego mamy się poświęcać (i ryzykować własne zdrowie) i ta teoria dużo bardziej mi się podoba.
Żeby nie było, to na zwolnieniu (poza ciążą i trzema tygodniami po zabiegu) byłam ostatnio jakieś 9 lat temu ;-)

MagW, tekst Mai jak zwykle śliczny. Mąż pomysłowy bardzo. A pracowe "utrudnienia" chyba musimy nauczyć się znosić, niestety. Nie żebym nie wierzyła, że w poniedziałek M nie przyjdzie, ale... szkoda nerwów.

Czarnulko, fajnie, że dziewczynki będę miały kolejną kuzynkę.

Smok się budzi. Idziemy oddać buty zimowe, a właściwie wymienić na inne, bo te się fatalnie wkłada.
 
reklama
MagW ale masz pomysłowego męża:-)

Mondzi to była moja inicjatywa:blink: Magdalenka mówi już wszystko, pełnymi zdaniami . układa jednak język między przednie ząbki, co nie jest poprawne. Głównie ćwiczenia mają na celu podniesienie języka ku górze, bo przy pewnych głoskach zamiast wędrować do podniebienia leży sobie ;-) już po dwóch wizytach i ćwiczeniach w domu widać poprawę. Pani logopeda zaleciła tylko parę wizyt. Chodzimy prywatnie.

Agast co do zwolnień to jest sprawa bardzo indywidualna. Jednak prawda jest taka, że większość (przynajmniej u mnie w pracy) dziewczyn idzie na zwolnienia. Ja na zwolnieniu byłam od 7 tyg. od czasu kiedy z krwawieniem zaliczyłam szpital. Potem czułam strach przed kolejną taką akcją więc podobnie jak Easy bezpieczniej czułam się w domu.
Inaczej się na to patrzy jak trzeba pracować za dziewczynę, która jest na zwolnieniu. Ja tak miałam tuz przed pójściem na wychowawczy. Nikt z szefów nie przejmował się, że ledwo wyrabiam sie ze swoja pracą co dopiero z drugim etatem koleżanki. Dodam, że bez żadnej podwyżki. czyli dwa etaty za jedna marniutka pensję. Teraz rozumiem kolegę który wykonywał moją pracę. Uważam, że w moim przypadku to było źle rozegrane przez szefów i tyle.Poszłam na wychowawczy (złożyło sie na to parę spraw ).Teraz nie ma dwóch osób a robić pewnie musi jedna- kierownik:-)

Czarnulko gratulacje dla siostry R.:tak:
 
Do góry