Sto lat dla Piotrusia!
Evik, takie numery warto mieć. Ja mam tylko komórkę tej mojej pediatry z przychodni, którą w razie potrzeby wykorzystuję. Ale teraz sobie myślę, że jeden telefon, to za mało. Chociaż mam wielką nadzieję, że nie będzie aż tak źle, by w nocy kogoś do domu ściagać. No a w dzień, to trochę prościej. Cieszę się, że nocka była ok.
Aletko, no i dowiedziałam się też, że taka dieta będzie nas obowiązywać do dwóch lat. W okolicy roku będzie można dołożyć jogurty i serki, co zrobię z przyjemnością, bo sama lubię takie rzeczy. No i dziękujemy za gratulacje wagowe. Ważne że ten szybki przyrost został zachamowany. A z nocnikiem, to ja też słyszałam, że najlepiej zacząć koło roku.
No i czy ja coś wieczorem pisałam o tym, że trochę damy na luz z tą dietą. Tymcio chyba słyszał, bo noc była fatalna. Trochę wieczorem się poprzestawiało przez ten mój wyjazd, bo o 20 zamiast cyca, dostał zupkę. Potem doprawiliśmy cycem, ale więcej byo w tym zabawy, niż rzeczywistego jedzenia. Budził się co chwilę, w większości sytuacji jednak po lekkim zaskuczeniu, zasypiał bez pomocy. Nie zmienia to faktu, że karmiłam o 1.30, chyba 5.00, potem 6.30 - no fatalnie. Najpierw wstawał Michał, ale jak sen po uspieniu trwał pół godziny, to stwierdziłam, że nie ma to sensu. Od kilku dni Tymek ma wzdęcia i chyba to go trochę męczy. Oczywiście dzięki mamusi, która ugotowała fasolkę. Ode mnie koperku nie wypije, a Michał ciągle nieobecny. Zobaczymy jak będzie, bo dziś rano tatuś napoił go herbatką antywdęciową, więc może mu się poprawi. No i wczoraj stwierdziłam jednak, że on taki całkiem aniołkowaty, to po tych świętach i przeprowadzce jeszcze nie jest. No i tak się zastanawiam czy będzie. No nic, dzisiaj muszę zachować nasz stały rytm i może uda się przespać ładnie nockę, bo bez tego ani rusz - matka zmęczona, dziecko nie w formie. A żeby nie było, że się na niego żalę, to muszę go pochwalić, bo śmieje się do wszystkich w koło. W poczekalni, to tylko patzrył na ludzi i co rusz kogoś złapał wzrokiem i czarował uśmiechem. Potem zaczął stękać, w końcu dostał czkawki, ale i tak nie odjęło mu to uroku.
Aha, no i było o pełzo-raczkowaniu. Jak zwał, tak zwał, choć raczkowanie, to to rzeczywiście chyba nie jest. Tymek tez się tak przemieszcza, przede wszystkim do tyłu, no i wokół własnej osi. A jak się mu nóżki podeprze, to nawet do przodu, w kierunku cyca pięknie się przesuwa. A pupa to ciągle jest w górze. Co do siedzenia, to pytałam lekarkę, i najpierw powinien usiąść z leżenia na brzuchu, a dopiero póżniej z leżenia na plecach. I generalnie ma czas...
Tak się zastanawiam czy on czasem głodny nie jest. Jakiś taki niespokojny, jak płacze, to to raczej wrzaskiem nazwać trzeba. Dałam dwa starte jabłka i jak się skończyło to był taki wkurzony, że hej. A że krzyczeć zaczął, to dałam mu cyca. Może to nie święta, nie przeprowadka, tylko zwyczajnie głodny jest. No i skąd ja mam to wiedzieć :