reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Dziś jesteśmy na wyjazdach gościnnych :) ale Maj śpi, Irek na ryby, siostra z mężem w gości...Witajcie miłe  kobitki!

Lila/Szkrabikowski - mam nadzieję, że dziś Wasz dobry dzień i żadnymi niezdrowościami nie skażony...
Mondzi - dzięki :-* ciepłe podaję tylko mleko, pozostałe płyny - jak soki, woda w temp. pokojowej. W nocy nie poję.
Ja to jakaś niebojąca w tych sprawach jestem...Łowiliśmy dorsze na kutrze, w paskudną pogodę, gdzie pod nami 40 m. zimnego Bałtyku, i różni różnie reagowali, na jeziorze innym razem jak nagle zaczęło kołysać i się rozwiało, przyszły szwagier porwał 3 kapoki (tylko jeden miał swój  ::) ) żeby ratować swoje cenne życie, a mi się podobało - umiem pływać jakby co  ::) swoją drogą w stresogennych okolicznościach się uczyłam i tak nawiązała się "nić sympatii" pomiędzy mną a mężem  ;D ::) :p ale to już inna historia....
Beatusku - pierwsze koty za płoty - wierzę, żę będzie dobrzej. Tak jak Colettcie wydaje mi się, że Igusiowi pomoże w przełamaniu oporów do jedzenia widok gromadki innych jedzących dzieci. A początkowe problemy...no cóż, jakoś na tą zmianę w otoczeniu, widok nowych osób musiał zareagować, wcale się nie dziwię, że odmową jedzenia...trzeba mu czasu, myślę.
Na spokojnie obejrzałam Wasze zdjęcia w super scenerii. Wszyscy zadowoleni, wspaniała wyprawa! Pogratulować i pozazdrościć !
Coletta - dzięki :) - przysłowiami dajesz mi nadzieję, bo ostatnio de mi odmarza...taki koniec lata :(
Cieszę się, że na razie Maj jeszcze w wózku jakiś czas posiedzi ale też nie za długo i zaraz chce ruszać na podbój trawnika. Słusznie zwróciłaś uwagę tym "dziewczynkom" niech się uczą porządku!
Frotko - niby prosiłaś uwagi nie zwracać na dodatki do Wojtusia ale wybacz...to niewykonalne było po prostu! Zdjęcia rewelacyjne, part 1 dotarło jako ostatnie :) więc już się nie dopominam :) No i muszę to napisać - wyglądasz olśniewająco!!

z przygód Maja mogę opowiedzieć z tzw. drugiej ręki - Irek mi zrelacjonował - leży sobie, odpoczywa, Maj przyniósł mu pustą butelkę po żubrówce, włożył pod pachę i znacząco cmoknął  ;D
Fascynacja Mai BA-A-mi przeniosła się na ABY. Logo sieci sklepów zielonej żabki wprawia ją w błogi uśmiech i wyzwala okrzyki - ABA ABA! Kilka dni temu wylądowałyśmy w sklepie szukając czapki, gdyż zabrana na spacer okazała sie spadająca z uszu a wiało jak cholera. W takim sklepie dla dzieci to myślę oni cwani są - wszystko na wysokości półmetrowego konsumenta...a półmetrowy konsument ma argumenty zakupowe nie do odparcia  >:D Pani wyłożyła mi na ladę sto czapek a Mai wręczyła misiaka - też coś - Maj wypatrzył ABE = wziął sobię ABE, posadził na swoim wolnym wózku, zabrał buta nr 36 i tłumaczy ABA BU nakładając żabie na niekształtną łapę...Tak w ogóle to Maj tam brał co chciał a ja przecież wybierałam czapkę ::)
 
reklama
Halo :)

Mąż oczywiście poza domem - w końcu weekend. Ale trzeba mu przyznać, że odpracował wcześniej zakupy wojtusiowe a następnie szaleństwa w ogródku jordanowskim tak więc zostało mu darowane.

Bardzo dziękujemy za komplementa zdjęciowe, czujemy się wręcz zawstydzeni ilością miłych słów ale jest nam niezmiernie przyjemnie. I a propos zdjęć - Colletta, to Neseber taki ładny i widowiskowy, naprawdę, gdyby nie te stragany, to byłaby perełka, niesamowite położenie, architektura, zabytki. Do tego widać, że ktoś o to miasto dba i inwestuje pieniądze nie bez sensu - są dobre hotele, sklepy ale i park i place zabaw na każdym kroku, do tego świetnie utrzymane. Mówię oczywiście o nowej części. A nad tym wszystkim unosi się fala handlarzy, plakatów, gadżetów made in China - po prostu świra można dostać, ale tak nawet dość pozytywnie ;) bo w końcu są wakacje :)

MagW - Maj w sklepie świetny :) Jak rozumiem, kupiona ABA nie budziłaby takich emocji :) za to taka porwana w sklepie - raj na ziemi :)

My też byliśmy dzisiaj na zakupach, wyciągnęłam męża i dobrze, bo wypatrzył fajne ciuszki dla Wojtka. Totul obkupiony, że hej, dostał trzy pary piżamek, cztery bodziaki, dwie bluzy, nowe kapcie i dwie czapki. Szał, ale jak go próbowałam ubrać w cokolwiek po wakacjach, to wszystko za małe ::) Spodnie ma do połowy łydki, z butków palce wystają, bluzy przyciasne i rękawy za krótkie - jak on to robi, że tak rośnie?

Asiu, gratuluję sukcesów pracowych i powodzenia :)

Mondzi, spoko, na wakacjach się co najwyżej umiera z nudów ;) Będzie dobrze :) Hotel wygląda fajnie a poza tym miałam Ci napisać, że bardzo mądrze zrobiłaś z tym hotelem niedaleko lotniska. My z Warny do Neseberu jechaliśmy dwie godziny, od 21 do 23 i jak dojechaliśmy, to nie wiem, kto był bardziej umęczony, ja czy Wojtek. Następnym razem zwrócę na to uwagę na sto procent! A co do wody, to ja trzymam w temperaturze pokojowej (tzn kuchennej), ale zimą dawałam troszkę wrzątku, żeby było cieplejsze. Ale Wojtek pije głównie soczki rozcieńczone wodą.
 
Dzięki za odpowiedzi w sprawie tego picia. Ja za Tymkiem muszę chodzić z kubeczkiem i dość ciężko byłoby mi dbać o to, by woda nie była "zimna". Ale pewnie w zimie trzeba będzie...

Szkrabik, tam gdzie jedziemy jeszcze nic się nie stało :) Kurka no mogłabym powiedzieć, ze nigdzie nie jadę, że bierzemy tę część kasy, którą zapłaciliśmy, ale mi szkoda... nie tych pieniędzy, które by przepadły, tylko tych wakacji, na które jakby nie było jakoś czekam. Nawet myślałam, gdzie by można było w Polsce odpocząc, ale nie wiedzę takiego miejsca, nad Morzem zimno, w górach się chodzi, a ja chcę leżeć...

AsiaB, cieszę się, że Wam się układa... Pozdrawiam...

Beatusku, strasznie się cieszę, że Iguś odnalazł się w nowym towarzystwie. No i nie zazdroszczę tego momentu, kiedy owa pani szła do Ciebie z Twoim kochaniutkim, maleńkim, zapłakanym Synkiem. Patrzę na to zawsze od drugiej strony i jak widzę miny tych rodziców... którzy w tej chwili myślą rzecz jasna, że dziecko tak od rana... nic tylko płacze... Co do jedzenia... wiem, że ono ważne, ale narazie nie najważniejsze... Jak człowiek ma ograniczone poczucie bezpieczeństwa, to jeść mu się nie chce. A jak to jest w żłobku? Gotują? Dajecie swoje jedzenie? I jak długo Igorek tam będzie przez te najbiższe dni, to tak w razie gdyby nic nie zjadł (bo na początku to dość popularne nawet w przedszkolu)? Napisz co wymyśliłaś... Ja bym narazie jedzenie tak trochę odpuściła, ale Tymek dobrze wygląda...

Natko, życzę ślicznej, różowiutkiej córeczki, urodzonej szybko, w terminie, no i wogóle ;)

Cola, trzeba wychowywać, i swoje dzieci, i cudze... Ja też zawsze ochrzaniam za wszystko... Ale myślałam, że to zboczenie nauczycielskie... No i my dzisiaj też szliśmy sobie w centrum za rączkę, a Tymek był taki szczęśliwy, że hej! I tylko dwa razy próbował usiąść, szliśmy całkiem długo... Ale narazie wózek jest naszym sprzymierzeńcem i póki co to chciałabym by tak zostało...

MagW, czekam na historię o Waszym poznaniu ;) No i super w tym sklepie musiało to wyglądać...

Frotko, my tam dojedziemy dość późno, bo ok. północy, dlatego zależało mi na niewielkiej odległości od lotniska. No i zapytam od razu, czy dawałaś WOjtusiowi coś do picia przy starcie samolotu?

No to teraz Wam napiszę, że dzisiaj mieliśmy kolejny "kościelny dzień", Tymek przetrwał dwie Msze ::) Nie, nie, nie zwariowałam, chyba... chociaż jestem coraz bliżej świrnięcia. Rano była Msza za Krzysia (synek Tymkowego Chrzestnego) na roczek - jutro idziemy na imprezkę, a po południu ślub sąsiadki. Tymek jest bohaterem - przetrwał bez większych problemów... Dlatego go potem puściłam na nóżkach w ramach powrotu z tego ślubu, bo mi się go żal zrobiło, bo łącznie prawie dwie godziny bida w tym wózku siedziała, mamusia oczekiwała ciszy, dawała łyżeczki, chrupeczki i inne badziewia...

A jutro oprócz wspomnianej imprezy, idziemy na obiad do teściowej (o Turcję będzie awantura, to pewnik). No i zła jestem, bo moja bratowa ma zaległą imprezę imieninową do zrobienia, no i najpierw chciałam, żeby była w niedzielę, bo myślałam, że w Piwnicznej będziemy, ale tydzień temu powiedziałam jej, że jutro idziemy na ten roczek, i że jakby mogła to w sobotę... No wiem, zamieszanie, oni mają remont, więc niby niedziela lepsza. W końcu powiedziałam, że w takim razie jak będzie niedziela, to my przyjdziemy na chwilę w poniedziałek, bo dla Tymka ciąg imprez nie jest najlepszym wyjściem - zmęczony, cały czas patrzy na stół... No i okazuje się, że imieniny są jutro, na dodatek jest to ognisko, u nas na podwórku, bo oni kibla nie mają. No i co? Chciałam spokojnie posiedzieć na tej imprezie urodzinowej, dawno się nie widzieliśmy. Nie mam ochoty na rundkę: koscioł, obiad, roczek, imieniny... Trochę tego za dużo, nawet dla nas, że o dziecku nie wspomnę... Bez sensu... A jak nie przyjdziemy, to pewnie obraza będzie, bo rodzina najważniejsza... Wkurza mnie to...
 
Oj, Mondzi, faktycznie, sporo imprez Wam się jutro szykuje :( Mam nadzieję, że jakoś przetrwacie bez szkody dla Tymcia.

A co do lotu, to tak, dawałam pić. Wojtek jest fanem mleka z butelki więc mu kupiłam takie słodziutkie Nestle w kartoniku i pięknie wydudlał. Przy czym ja w samolocie zawsze robię tak: nie daję picia od razu, przy starcie, czekam, aż mi się trochę uszy zaczną zatykać, ale tak delikatnie, i wtedy ładuję butlę, bo tak naprawdę z obserwacji mi wynika, że trwa ta cała historia jakieś 10 minut, potem jest łatwiej. A w te 10 minut, Wojtek akurat z przerwami butlę wydudli. Bardziej uszy bolą przy lądowaniu i tutaj też zawsze czekam trochę, aż ja poczuję, że "to już" i wtedy butla z czymś ulubionym - przez całą podróż nic do picia ani jedzenia, ale nasze podróże trwały około 2 godziny więc było to znośne dla Wojtka.

Ja mam wrażenie, że dzieciaki bardziej płaczą ze złości, ze są uziemione, niż z powodu bólu uszu. Będzie dobrze :) A ten przyjazd w nocy mam nadzieję, że przeżyjecie w miarę bezboleśnie.
 
Hej, widze,ze pustki ale przynajmniej jestem na bieżąco ;)

Rita ano spodziewałam sie a jakże ale co innego spodziewac się a co innego na skórze własnej poczuć. Jeszcze spodziewam się kłopotów z zasypianiem ale to do opanowania jednak. Tak to juz jest,ze my mamuski mamy swoje sposoby na swoje dzieci ;) Super fotka Wojtusia w podpisie. Moze będzie szansa na zobaczenie Twojego przystojniaka w realu jako, ze kombinuję wypad do Waszego pieknego miasta.

Natko
czyli moze dziewczynka, co? :D A plan jest taki, ze porozmawiam z paniami, obgadam mozliwości jakie są, moze nakarmie go sama tam w poniedziałek żeby pewniej sie poczuł. Moze panie zobaczą jak kombinuje z tym jedzeniem i cos podpatrzą. Zobaczę w czym siedzi jak je, bo my w leżaku jako, ze z krzesełka ucieka. Moze cos tam wspólnie wymyslimy bo nie moge tego zostawić ot tak sobie bo dopiero co odbilismy się od dna.

Coletta a wiec wygląda na to, ze jednak podciąganie nózki wiąże sie z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa. Mysle, ze wszystko będzie ok. I dzięki za podbudowanie na duchu. No musi byc dobrze. Usmiałam sie z dziadka broniacego bab ;)

Mag dzieki za komplementa i racja, czasu nam trzeba i juz. Zaciekawiłam mnie inna historia o nici sympatii, chetnie poczutam, opowiesz? A Maj jako konsumentka na poziomie zbobyła abe jak prawdziwa kobieta i niezadowalajac się tak łatwo otrzymanym misiem.

Modzi przede wszystki brawa dla Tymusia za wzorowe przetrwanie w kościele. To wcale nie takie łatwe a u nas nawet niemożliwe. CO do jutrzejszego dnia to troche za dużo byłoby na raz i jak się domyslam do rodziny pójdziecie. Na pocieszenie powiem,z e jutro tez jak skazaniec idę do teściów. Ide z niechęcią bo jak zadzwonilismy, ze by powiedziec, ze 1 dzien żłobkowy mamy za soba to było tylko stwierdzenie "on nie będzie jadł w złobku" ot prorok z tej mojej tesciowej się zrobił i potem tylko nawijała o dziadku (jest cięzko chory i opiekuje sie nim i ja rozumiem te trudności i poświęcenie jemu ale czy tak mówi ktoś kto podobno nie sypia po nocach bo IGo nie je? Ot obłuda i juz. Dobrze wystarczy bo się nakręcam.
Pytałaś o żłobek a więc oni gotuja ale dostosowują sie niby do dzieci, wypisąłam co je ale tez powiedziałam,z e nie mam nic przeciwko nowym potrawom bo przeciez nie będę go ograniczać. Moze jak raz sie w czyms rozsmakuje. Strasznie mi szkoda, ze akurat nasz złobek był zamkniety w sierpniu, bo bym go prowadzała na te 2-3 godziny nawet przez miesiac i byłaby to sytuacja idealna.Od wtorku musze juz do roboty. A Igusia ma odbierac mój Tata, tylko, ze myslelismy o tym zeby na jakies 3 godziny maksymalnie a nie 5, bo wtedy i posiłki i spanie a moi Rodzice juz nie to zdrowie mają i nie te lata. Gdyby nie to opiekoaliby sie również Igusiem. Nie można jednak ryzykować bo moja Mama czasami nagle mdleje. Nie chce ich obarczać dodatkowym stresem, bo i tak bardzo przezywają wszystko chociaz wiem,z e zrobią wszystko dla nas. Pewnie wiesz o co mi chodzi. Moze zostawić go juz na cały dzień? Boje się jednak, ze nie będzie w ogóle jadł i tym samym bedzie w końcu płakał z głodu. Myslę, ze gdyby nie to jedzenie (i spanie pewnie) to bawiłby sie super i niebyłoby problemu. Rozważam jeszcze ewentualne wypady z pracy na karmienie (powinno przejść) przesunąc mój powrót (chyba nie przejdzie).
 
Beatusku, ależ masz zagwozdek z okazji tego żłobka. Mam nadzieję, że uda się jakoś Igusia "oswoić" z nowym miejscem i jedzeniem. Ja myślę, że dobrze jest dziecko prowadzać z początku na krótko a potem na coraz dłużej, ale to zależy od dziecka i możliwości. W każdym razie mocno trzymam kciuki!

Oglądam sobie kombinezony zimowe i tak myślę, żeby Wojtkowi taki dwuczęściowy kupić na zimę, żeby mu było wygodnie biegać, ale z drugiej strony, to czy mu się nie będzie śnieg sypał, jak się na przykład w zaspę rzuci z wielką radością? W zeszłym roku to wszystko było takie proste a teraz???? Juz nie tylko wzory i kolory. A propos, wiecie jak trudno dobrać czapkę do kurtki? Strasznie, bardzo trudno!
 
Frotko, ano mam ale damy rade musimy. A co do kombinezonów, to sa rzeczywiście fajne, zwłaszcza na sniegowe szaleństwa. I rzeczywiście chyba najwygodniejsze, bo najmniej krępujące ruchy a z kolei kurteczke łatwiej zdjąc jak wstapimy na zakupy. Nie trzeba dziecka do rosołu rozbierać. My mamy teraz jedno i drugie, kombinezon bo Igo niewiele urósł a mielismy trochę za duzy i nózki były wtedy schowane a teraz juz nie są;) a komplet po Dawidku ale akurat fajny więc wykorzystam. Z tymi doborami dodatków trudna sprawa i tez zawsze mam problem ale w tym roku sie zcwaniłam i juz zakupiłam komplet czapka + szalik + rękawiczki. To było jakies 2 tygodnie temu i był to ostatni komplet z pasującego nam rozmiaru. ::)
 
Witam,
Nadrobilam po lebkach,ale nadrobilam :):) Za duzo piszecie jak mnie nie ma ;D ;)
Beatusku - ach ten zlobek! Dobrze,ze Igo za Toba nie plakal, bardzo dobrze!!No gorzej z tym jedzonkiem ::) ale mam nadzieje,ze zalapie szybciutko. Co do tesciowej to normalnie szkoda slow ::)
Mondzi - no super z tym kosciolem!!Powiem Ci,ze ja jestem tchorz. NIGDY sama nie wchodze z nim do srodka,a jak zaczyna jeczec to kraze wokol niego. Z Arkiem owszem wejde do srodka,ale jak tylko zaczyna byc cos nie tak to on zawsze z Mikim wychodzi ::) Nie cierpie tych spojrzen ludzi, wiesz w kosciele cisza,a tu piski, zgrzyty Twojego dziecka ::) I te spojrzenia....Wszystkich....No koszmar!!!!Jakos nie moge tego przebolec, zawsze mi glupio w tym kosciele, ech...Co do wody to podgrzewam, herbatke tez,bo i ja zimnej nie pije. soki pije w temp. pokojowej.
Colletta, Mondzi - co do egzaminow to musze dzis napsiac e-maila i umowic sie z gosciem na zaliczenie cwiczen, pozniej egzamin z tych roznic 18 i poprawka 17 ::) Na poprawke zaczynam sie uczyc od jutra,ale i tak sadze,ze juz mam za malo czasu. Dzis jeszcze powtarzac bede z roznicy :mad:
Szkrabik, Mondzi - dzieki za rady tabletkowe!
Szkrabiku - zdrowka Wam zycze!!
Rito - ale masz przystojnego synka!!
Mag - wlasnie,wlasnie!!Cos zaniedbalas ostatnio!!
Asiu - ciesze sie,ze Ci sie uklada :)
Colletta - tez zwracam uwage takim dzieciakom na hustawkach!!Wrryy!!

Kombinezon - my mamy po kuzynie Mikulca. Nawet dwa, musimy tylko pomierzyc czy dobre juz na ta zime ::) Zreszta znow musze poprzegladac te pudla z ciuchami,bo potem znajduje jakas fajna rzecz i okazuje sie czesto,ze juz za mala ::)

Tabletki na bol glowy - no i wyslalam tego mojego Areczka po nie do Tesco ::) Mowilam mu trzy razy, tak jak mi Mondzi pisalas: Cos na paracetamolu!Apap, Panadol, Paracetamol!Wrocil....Z Ibuprofenem :mad: ::) ;D No nie ma to jak chlopa wyslac do sklepu!!Mialam ubaw,choc na poczatku wsciekla bylam. Polozylam sie z tym bolem, wstalam, jeszcze troche cmilo,ale przeszlo. Ja juz wiem chyba od czego tak bolala. Jak sie ucze siedze w tym domu calymi dniami i to jest to ::) Dzis popowtarzam i jedziemy do kuzynki Arka.

Zlobek Jak tak czytam o Waszych troskach, watpliwosciach to probuje sobie wyobrazic siebie i Mikulca w takiej sytuacji. I juz sie boje!!Bo to taki cycus!!On tylko z mama, nawet jak schodze na dol do kuchni to staje przy bramce, ktora zabezpiecza schody i ryki okropne :( I nie pomaga nic, a przeciez tata z nim na gorze siedzie ::) Przy kompie jak i ja to i synus. Bawi sie tez sam, na spacerki tylko z tata chodzi,ale jak np. sie ucze to musze zmykac do sypialni jak nie widzi,a i tak co chwile podchodzi do drzwi i wali raczkami :( I Beatusku piszesz,ze pani dala cynk do ewakuacji...Jejku to chyba straszne byc musialo ::) No bo przeciez ja bylabym prawie pewna,ze jak sie zorientuje, ze mnie nie ma to bedzie ryk :( Oj straszne to bedzie. Chcialabym oddac dzieci juz do przedszkola, z Mikimmoze i tak bedzie,ale czy bedziec mnie stac,zeby z druga dzidzia tyle w domku siedziec? Choc strasznie bym chciala :(

Ech, ide poogladac fotki na poczcie :)
 
Nie wiem dlaczego,ale chcialam pogrubic Collette w tamtym poscie, cczyli go zmienic, poprawic i sie nie da ::)
Zdjatka sliczne, cudne, boskie Beatusku, Frotko!!!!


Wczoraj na noworodku ( moze widzialyscie) byl temat kwiaty dla Tymoteuszka :( Przeczytalam, poszukalam i znalazlam. To dzieciatko jednej mamy z wrzesniowek tegorocznych zmarlo. To takie straszne :( Pisala tam o ciezkim porodzie, o urodzeniu w zamartwicy,ale potem juz dobrz ebylo, w domku byli,z zoltaczka do szpitala pojechali. potem napisala tylko,ze serduszko Tymoteuszka przestalo bic :( Dlatego nigdy, nigdy nie zrozumiem tej wspanialosci porodow naturalnych!!!!!!!!Ja wlasnie urazow takich okoloporodowych strasznie sie boje!!I choc cesarka to niby wieksze zagrozenie i takie tam to mnie to jakos nie przekonuje ::) :( To moje zdanie i tylko moje,ale gdybym miala wybor to tylko ciecie, tylko! Bo akurat ja fajnie je przeszlam. Pewnie,ze chcialabym zobaczyc jak wyglada naturalny porod,ale gdyby ktos dal mi pewnosc,ze nie bedzie katastrofy,ze nie bedzie ciezko, ze nie bedzie powiklam :( :( Smutne to wszystko, inne wrzesniowki rodza, ciesza sie, wstawiaja fotki...A Milenka jutro pochowa synka...Tez wstawila fotke synka jak jeszcze byl na swiecie...az ryczec sie chce :( Urodzil sie, jesli dobrze pamietam, 24 sierpnia...A dzis go juz nie ma... :( :(
 
reklama
Do góry