aletko, paula, rita, anka, agast i wszystkie mateczki zdołowane, pognębione, stłamszone i kompletnie wybite przez nieprzespane i mocno nerwowe noce: dołączam do klubu. nie dalej jak wczoraj kwiatek urządził sobie przerwę techniczną, która trwała - bagatela - od 2.45 do 6.00 około. i też bez konkretnych powodów. upierałam się, żeby nakłonić ją do zaśnięcia we własnym łóżeczku, ale w końcu uległam małżowi, który wziął olkę między nas, gdzie pochlipując w końcu, bida nasza mała , zasnęła. a na mnie od dwóch dni małżowinek patrzy z ukosa i rzuca cienkie aluzje na temat mojego karygodnego i zachowania. normalnie sadystka jestem i zwyrodnialec: kazać dziecku spać we własnym łóżeczku?! drobiazg, że po siedmiu pobudkach w ciągu tych trzech godzin i ponad godzinie wiszenia nad łózeczkiem z ręką podrapaną i poszczypaną do wysokości łokcia (tak wygląda niewinne "trzymanie za rączkę na dobranoc" w wykonaniu naszego kwiatuszka)...
...
gorzej, że mnie samej z tym wszystkim tak jakoś niesmacznie. ech...
frotko, witaj, witaj. tyle dziwnych i sprzecznych opinii słyszałam w tym roku o bułgarii - umieram z ciekawości, jak było. no i gdzie te foty??
mondzi, ślimaczek, mówisz? u nas niedawno w imię nauki poległa pewna biedronka. to znaczy w imię nauki mojego dziecka, które z tym swoim rozbrajającym i pełnym ekscytacji "ooooo!!!" rozgniotło niebogę swoim różowym paluszkim na mokrą miazgę niestety.
shirleyko, dzięki za info o "języku dwulatka". pewnie i tak w końcu przejrzę, ale po tym, co piszesz, pewnie już niespiesznie 8). mnie z kolei totalnie rozczarowała część pierwsza, a fragment o rozmowach telefonicznych, o którym piszesz, hmmm... świetnie konweniuje :laugh: z moimi dotychczasowymi spostrzeżeniami i odczuciami.
easy, chorwacja.... piękna sprawa, sama wiesz. bawcie się dobrze.
cześć, czarnulko. odpoczywaj, skoro to możliwe. no i pisz, pisz, jak było i jak jest.
...
gorzej, że mnie samej z tym wszystkim tak jakoś niesmacznie. ech...
frotko, witaj, witaj. tyle dziwnych i sprzecznych opinii słyszałam w tym roku o bułgarii - umieram z ciekawości, jak było. no i gdzie te foty??
mondzi, ślimaczek, mówisz? u nas niedawno w imię nauki poległa pewna biedronka. to znaczy w imię nauki mojego dziecka, które z tym swoim rozbrajającym i pełnym ekscytacji "ooooo!!!" rozgniotło niebogę swoim różowym paluszkim na mokrą miazgę niestety.
shirleyko, dzięki za info o "języku dwulatka". pewnie i tak w końcu przejrzę, ale po tym, co piszesz, pewnie już niespiesznie 8). mnie z kolei totalnie rozczarowała część pierwsza, a fragment o rozmowach telefonicznych, o którym piszesz, hmmm... świetnie konweniuje :laugh: z moimi dotychczasowymi spostrzeżeniami i odczuciami.
easy, chorwacja.... piękna sprawa, sama wiesz. bawcie się dobrze.
cześć, czarnulko. odpoczywaj, skoro to możliwe. no i pisz, pisz, jak było i jak jest.