reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Dzień dobry :)

Moje dziecko mnie rozpieszcza - mnie obudził @@#$^$% kot o 9, Wojtek śpi nadal...

Za to w nocy była pobudka, taka dziwna, bo płakał okrutnie, żałośnie i długo, i tylko tulenie jakoś go uspokajało. Chyba się coś złego przyśniło tej małej bidzie :(

Agast, niezły jadłospis ma Hanka, no no! Gratki ząbków.

Juciu, super, że Julek zdrowy i okrąglutki. Słodkie fotki. Pamiętam, że jak Wojtek był taki malutki, to pstrykałam mu szaloną ilość zdjęć właśnie, gdy leżał na brzuszku i unosił głowę - dzieci mają wtedy taką śmieszną minkę, jak mały Kłapouchy ;D

Szkrabiku, Bardzo Zajęta Kobieto, gratuluję udanych zakupów.

Minko, śliczna niedzielna Wiki :)

Mag, macie piękny fotelik! (My mamy taki sam, tyle że czerwony)

A, a propos mowych fotelików, to jak przywieźliśmy ten nowy do domu, Totulek dobrą godzinę się po nic wspinał, trenował, zsuwał się, wiercił, szalenie mu się podobało. Po czym zażądał odsunięcia i w ten sposób ustąpił miejsca kotu, który przez kolejną godzinę wspinał się, przewracał, wycierał... Chyba musiał nadać certyfikat jakości ;)
 
reklama
Juciu Ale masz przesłodkiego synka! :D Schrupałabym go od razu! :D

Moje dziecię znów nie może zasnąć, do tego pada deszcz, zapowiada sie "radosne" przedpołudnie ;)
 
Frotka pisze:
Dzień dobry :)

Moje dziecko mnie rozpieszcza - mnie obudził @@#$^$% kot o 9, Wojtek śpi nadal...
-
my możemy tylko pomarzyć o takim spanku. Jak byłu upały Roberto budził sie o 5 lub 5.30 zasypiał ok 20.30, a teraz jak jest chłodniej to najdłużej spał do 7 z minutamiTłumaczę sobie tym,że mam bardzo troskliwe dziecko i nie chce aby mama i tato spóźnili sie do pracy hihi, doadam, że wstajemy o 6.00 ::)

szkrabikowski - hehe praca zrobiła ze mnie nałoga hihi bo w pon zaczynam na 8 a od wt - pi od 7. Rano na dzień dobry w pracy kaffka i BB to mój duet  ;D no i zaapomniałam,ze jeszcze gniazdko  ;D ;D ;D

minka - Wiki cudna jak zwykle, witam w klubie porannych ptaszków ;D
wytrwałości dzisiaj życzę

junonko - wyrazy współczucia dla koleżanki  :( :( :(

Moje dziecko kochane wczoraj dało mi popalić, ale jak sie okazało to przyczyną była górna czwórka która juz prawie sie przebiła (czuć kawałeczek przy smarowaniu ząbków). No mam nadzieję,ze jeszcze 2 takie dni i bedzie po krzyku.


Byliśmy w pon u neurologa i dr dopatrzyła sie, że Robert ma słabszą prawą stronę no i nie podoba się jej, że prawa stopa ucieka na zewnątrz przy chodzeniu. Zalecone mamy masaże, rehabilitację ruchową,zajęcia w wodzie no i dobre butki z dobrymi wkładkami. Na masaże dopiero za dwa tyg bo pani rehabilitantka jest na urlopie  :( a na basen to chyba sami zaczniemy regularnie chodzić.
No i coby nie było ,że wszystko jest ładnie i pięknie to wczoraj dowiedziałam się,że niania odchodzi bo będzie pilnowac swojego wnuczka bo jej córka dostała fajna pracę. Ehhh ryczeć mi sie chcę jak pomyślę o zmianie niani bo ta to kobieta złoto, Robert bardzo ja lubi i dobrze mu z nią. Niania dała mi namiary na swoją dobrą koleżankę,która też pilnowała dzieci ( u koleżanki córki i byli z niej bardzo zadowoleni). No nic to zadzwonię dzisiaj i pogadam z kobietą. Trzymajcie prosze kciuki oby była to taka sama dobra kobieta jak obecna naiani i aby Roberto ją zaakceptował.
 
Dziekuję Wam

Własnie ide do lekarza boje się straznie przyznaję.To co wczoraj przezyłam było dla mnie szokiem ze moze cos byc takiego w jednej chwili.Straciłam przytomnosc gdy się ocknęłam nie mogłam słowa powiedziec plotłam jakies głupoty a zaczeło się od zdrętwienia ręki.Byłam pewna wczoraj ze to koniec nie moge mówic ruszyc dsię i wiecie pozegnałam się z dziecmi :-[ tak strasznie się bałam nawet teraz nie moge sobie tego wyobrazic co ja wtedy czułam.Gdy przyjechało pogotowie kazali mi spojrzec na gazete i przeczytac niestety wszystko mi sie zlało i nic nie widziałam zabdali mnie i powiedzieli tesciowej ze dobrze ze zadzwoniła bo jakby to było jeszcze z 15 minut mogłabym zostac sparalizowana.Jak jzu było lepiej Maks powiedział ze pytałam sie go jak ma na imie i kim jest Robert :( ale Wanesie poznałam odrazu jejku ide do lekarza alesie tak strasznie boję do tej pory mam zawroty głowy i mnie boli głowa pRosze trzymajcie za mnie kciuki.Lekarz pogotowia powiedział ze to mzoe byc nerwica bo w sumie dostałam zasztrzyk relanium domięsniowe i zaczęło mi przechodzic....
 
Miło mi, że o mnie pamiętacie. MagW, Junonka, Paula dzięki :) Nie piszę, bo strasznie skupiona na sobie jestem, egoizm fatalny mnie ogarnął - sama nie wiem dlaczego. Sytuacja z kręgosłupem zwyczajnie mnie dobiła i pokazała mi, że na drugie dziecko na pewno jeszcze nie czas. Wystarczyło, że rano włożyłam Tymka do fotelika i zaczynała się masakra. Wyjąć go już nie dałam rady. Musiałam wołać mamę albo siostrę. Fatalna sprawa, jak człowiek nie może sam zając się własnym dzieckiem :( A z dzidzią muszę poczekać, aż Tymek nie będzie wymagał noszenia i podnoszenia - myślę, że rok wystarczy ::) Kręgosłup nadal boli, szczególnie rano, oczywiście nie jest to już taki ból jak na poczatku, ale zastanawiam się czy moje plecy będą jeszcze kiedyś normalne.
Druga sprawa, która mnie strasznie pochłania i denerwuje, to te nieszczęsne wakacje. Pomyślicie sobie, że walnięta jestem, ale ja zwyczajnie wolałabym pojechać nad polskie morze i zazdroszczę Wam tej możliwości. Niestety dla Michała, który jeździł tam rok w rok jako dziecko, nie jest to żadna atrakcja :( A ja się cholernie boję w tej Turcji robali. Normalnie myśl o tym, że możemy mieszkać w jednym pokoju z pająkami czy jakimiś innymi karaluchami, doprowadza mnie to maksymalnego stresu. I wiem, że jeżeli pokój w tym temacie nie będzie ok, to zwyczajnie się tam wykończę. A szukając odpowiedniego hotelu zawsze trafia się na dobre i złe opinie :(
No i te dwa tematy pochłaniają mnie bardzo, do tego siostra nadal pomaga, no i czasu nie starcza na regularne pisanie.

Niemniej w tych ostatnich dniach było trochę o telewizji, w związku z czym mam pytanie: Jakie macie argumenty za telewizją (dla tych mam, których dzieci oglądają) i jakie przeciw (dla tych mam, których dzieci nie oglądają)? Jako, że ja narazie jestem w tej drugiej grupie (choć trochę się łamię), to pytanko mam jeszcze takie: Jak długo zamierzacie wychowywać dzieci bez bajek telewizyjnych? No i gdzie są Wasze dzieci, kiedy Wy coś oglądacie?

Trochę mi głupio tak od razu, po paru dniach nie pisania atakowac Was pytaniami, ale jeszcze jedna sprawa wyniknęla parę dni temu, nikt nie potrafił mnie zrouzmieć, więc chciałabym wiedzieć, czy mam bzika (a na tym punkcie to bardzo możliwe) czy jednak moje zachowanie było jakoś uzasadnione. Otóż, w niedzielę byliśmy na rodzinnym wypadzie, który zakończył się w pizzerii. No i jak już zamówiliśmy pizzę, okazało się, że jesteśmy w sali dla palących :( Ku niezrozumieniu wszystkich (oprócz Miśka) wzięłam Tymka i wyszłam z nim na dwór, tam mają kangury, i kozy, i owce, więc Tymcio miał co robić. Pizzę najpierw zjadł Michął, potem on został z TYmkiem, a ja poszłam zjeść. Wariactwo czy normalność? Bo już sama nie wiem co mam o sobie myśleć? Wiem, że nic by mu się nie stało, ale ja nie znoszę smrodu papierosowego. Czy Wasze dzieci przebywają w towarzystwie osób palących?

Było też trochę o tym, czy przytulać dziecko po tym, jak się przewróci? Ja od samego początku strałam się wychować Tymka pod tym względem na "dzielnego", więc jak się przewracał, to zamiast "oj joj joj, co się stało", słyszał: "wstawaj Tymcio, nic się nie stało", ewentualnie jeszcze: "chodź się przytul". No i teraz Tymek przewraca się i idzie dalej, ku wielkiemu zdziwieniu innych. W tym temacie wychodzę z założenia, że dzieci płączą głównie dlatego, że upadek ich przestraszył, wydaje mi się, że nie towarzyszy temu jakiś wielki ból, więc nie ma co reagować na takie sytuacje, jakby się niewiadomo co działo. Kiedyś było tak, że Tymek uderzył głową o kaloryfer, zaczął płakac, a moja mama "a ti ti ti, a ta ta ta", płącz był okrutny. POtem Tymek przestał płakać, a mama od nowa" pokaz gdzie się uderzyłeś" i takie tam. Po co? Oczywiście Tymek nie jest wychowywany bez miłości, bo tyle całusów ile zbierze w ciągu dnia, to ja sobei tylko pomarzyć mogę. Ale w tej kwestii zależało mi na tym, by się nad sobą nie rozczulał. I generalnie się udało.

Chyba tyle narazie. Postaram się być w miarę na bieżąco. A narazie zażyłam Apap, mam szansę pomyć gary, tak więc idę.

Asiu, powodzenia. Mam nadzieję, że lakarz będzie kompetentny i coś zaradzi, by taka sytacja nie miała już miejsca.




 
Asiu - Trzymam kciuki za wizytę u lekarza. Nie denerwuj się, bo wszystko będzie dobrze. Żadna praca nie jest warta Twoich nerwów. Wszystko się poukłada, to tylko na początku jest trudno...
Mondzi - Telewizora nie oglądamy ani my ani Misiek,z tej prostej przyczyny, że go nie mamy :) Jak na razie jest nam z tym bardzo dobrze. Wyjście z restauracji jak dla mnie jest normą. Ja też nie lubię dymu papierosowego. Nie mamy znajomych palaczy, więc problem ten nas na razie nie dotyczy. Ja wyszłabym z restauracji jeszcze z tej prostej przyczyny, że Emila by w niej dłużej niż 5 min. nie wysiedziała ;)
W 90% przypadków Emila przewraca się i idzie dalej, czasami się trochę pozłości. Poważniejsze stłuczki można rozpoznać po "poważnym" płaczu, wtedy przytulam, pocieszam itp. itd, bo wiem, że wtedy tego naprawdę potrzebuje
 
Mondzi u nas zdarza się ze telewizor jest włączony przy Hani, co szczerze przyznam nie podoba mi sie, ale... mąż lubi sobie np. teleexpres obejrzeć, a u nas życie toczy się w dużym pokoju. Hania przez chwilkę poogląda i zajmuje sie swoimi zabawkami. Najbardziej ciekawia ją napisy i reklamy, zdarza sie też, ze zaczepia panią, która o pogodzie opowiada ;) Dlatego już jej żadnych bajek nie puszczam, żeby miala jak najmniejszy kontakt z telewizją.
Dymu papierosowego nienawidzę i nie widzę powodów żeby Hanię na niego narażąć. A z chwilą pojawienia się Hani w domku, mój mąż rzucił palenie z czego bardzo się cieszę. Niestety nie jest mu łatwo bo na budowach prawie wszysscy palę, ale na razie trzyma się dzielnie ;)
A Hankę przytulam tylko wtedy gdy coś poważniejszego jej sie zdarzy i rozpaczliwie płacze. Natomiast drobne urazy bagatelizujemy, mówimy jej "nic się nie stało" gdy po upadku podnosi skrzywioną buźkę i patrzy na nas. Tzn. przytulam też Hanię bez żadnego powodu, żeby nikt nie zrozumiał, że przytulam tylko jak jej coś dolega ;). W ogóle uwielbiam się przytulać, niestety Hania nie jest takim tulinkiem jak mama :(
 
reklama
Czesc,

Cos nie moge wiadomosci na poczcie pootwierac :mad:

U nas dalej nocki kiepskie ::)Tak strasznie placze tymi nocami ::) :(

A jak Agast u Ciebie??Nocka git po wyjsciu zabka??
Frotko - bylo tu cos kiedys o sukience w groszki, nie odzywaalm sie,bo myslalam,ze moze na poczcie, dopiero dzis tam wlazlam,ale tam tez nic nie ma, o co chodzilo??Gdzie ta fotka? :-[ :)
Basiu - jak tam reakcja Kubusia na mlodszego braciszka??Jak sie dogaduja??
Swiezynko - pozdrawiam, pisz jak tylko bedziesz mogla!!
Juciu - slodki ten Twoj synus!!I podobny do Mondiz Tymka!!No jakos tak mnie sie wydaje, oczka chyba :)
Szkrabik - ;D Ee tam, chyba dorosl, tylko akurat w tym wzgledzie ma takie posrane zdanie ;D Tak patrze na Two jsuwak i normalnie uwierzyc nie moge!!Ty zaraz rodzisz!!
Zawadko - trzymam kciuki za poprawe zdrowka u Twojego synka no i za nianie, co by okazalo sie tak samo fajna jak tamta!!
Minko - sliczna masz core!
Asiu - trzymam kciuki, napisz nam co i jak po wizycie!
Mondzi - upadki: my robimy identycznie jak Ty, nie rozczulamy sie jak upadnie, zawsze sie mowi cos w tym stylu: bach upadles,wstawaj szybiciutko itp. Odwraca sie jego uwage czym innym. Nigdy nie mowie : wstawaj nic sie nie stalo,bo jak nawet dziecko sie tylko przestraszy to jest tego powod. Tak gdzies wyczytalam. No chyba,ze rzeczywiscie widze upadek i wiem,ze nic sie rzeczywiscie nie stalo. To co opisalam to byl przypadek, kiedy nie widzialam jak upadl, co mu sie stalo,dlatego chcialam zobaczyc, przytulic, dac buziaka. Ale jak wiem,ze sie nic nie dzieje wielkiego to nie reagujemy wlasnie takimi slowami,jak ojoj...Mikolaj po upadku tez wstaje i idzie dalej, czesto bez zadnego kwiku, a czasem pojeczy cos,ale tez idzie dalej. Co do fajek w knajpach: U nas nie ma czegos takiego,ze czesc dla palacych i niepalacych. Jest knajpa i tam pala Ci co chca,a Ci co nie chca wdychaja albo nie ida do takiej knajpy. My nie chodzimy do knajp z Mikim. Jesli chodzi o jakies pizzernie to sa to male klitki, w ktorych sie nie pali w ogole. Sytuacji,ze do jakiejs knajpy czy reustauracji poslzismy,bylo zaledwie kilka, ludzie wokol palili,a my nie przebywalismy w takim miesjcu dlugo. U nas nikt nie pali,a znajomi jak chca palic to pala na dole,w czesci komorki z piecem. Co do TV: U nas takze zycie toczy sie w duzym pokoju i tutaj gra telewizor dosc czesto. Miki oglada bajki na minimini( wybrane przez Niego, skontrolowane przez mame: Swiat Elmo, Sezamkowy itp). Czesto siadamy razem i ogladamy wspolnie, opowiadam mu przy tym co widzi,co Reksio robi i jak bawi sie Bolek z Lolkiem. Wtedy przesiedzi taka krotka bajke cala,a tak popatrzy chwile i buja sie swoimi drogami,a czesto w tle gra telewizor. Wiem,ze pewnie to nie ejst dobre,ale ja lubie ogladac tv i Arek tez. A ze mamy tylko tv w duzym pokoju( wymysl Arka,ze sypialnia nie od tv) to wyglada to tak,a nie inaczej. Czesto jak nie cche jesc to zagaduje sie go Bolcem( kotem) albo wlasnie tv( zsle, oj zle ::), ale co jak mi tak dlugo nie jadl i juz sie zaczynalam o to martwic ::)). ale zazwyczaj je slicznie bez zainteresowania kolorowym pudlem.

No wsio, dziecko spi, ide poczytac do tej budy,wrryyyyy ::)
 
Do góry