Dzień dobry
Zwabiona cudnymi nadmorskimi zdjęciami
Juci przyszłam zobaczyć, co u Was słychać
No i nie mogłabym nie pogratulować
Asi znalezienia pracy, a także
Junonce toalety ze snów (jest naprawdę przecudna! dybym taką miała, przesiadywałabym w niej godzinami! ;D).
Przy okazji chciałam się Wam trochę pożalić, bo w piątek byłam u Doktora i okazało się, że moje bóle w okolicach blizny nie wróżą nic dobrego, w związku z czym jestem teraz na no-spie forte (Doktor sugerował fenoterol, ale go przebłagałam, chociaż jeśli no-spa nie poskutkuje to pewnie i tak na nim się skończy), bo każde skurcze przepowiadające są groźne dla blizny
Do tego moja szyjka (dodam, że to ta sama szyjka, która po dziesięciu godzinach i trzech kroplówkach oksytocynowych nie raczyła się rozewrzeć ani na centymetr) postanowiła, że tym razem zrobi mi niespodziankę i zaczęła się skracać
Ogólnie nie jest fajnie - za każdym razem, kiedy muszę wyjąć Łukasz z łóżeczka, mam duszę na ramieniu.
W związku z tym zrezygnowałam z wyjazdu do SPA, który czekał mnie w ten weekend, bo jak sobie wyobraziłam wylądowanie w szpitalu w ciechocinku, to mnie trochę dreszcze przeszły :
Ale za to, żeby nie było tak zupełnie pesymistycznie, zaczęłam KURS PRAWA JAZDY
No bo jeśli nie teraz, to kiedy? Przecież zimą z dwoma maluchami bez samochodu byłabym totalnie uziemiona. Także od wczoraj mam wykłady, a w przyszłym tygodniu pewnie już zacznę jazdy. Nie macie pojęcia, jaką mam z tego frajdę
Łukasz nadal jest mięsny - wsuwa wyłącznie mięso, ryby, pieczywo i owoce, jedynym tolerowanym przez niego warzywem jest... szpinak :
Nawet jajecznicy ostatnio odmówił. Czytam, że
Agast też ma z Hanią problemy jedzeniowe i tak sobie myślę, że nasze dzieci nieuchronnie wkraczają w okres buntu - już nigdy nie będą małymi stworkami wsuwającymi grzecznie wszystko, co mama zaproponuje (albo prawie wszystko
).
Pozdrawiam Was wszystkie, całuję i zapewniam, że jestem stałą obserwatorką
A, jeśli chodzi o
Piwniczną to niestety obawiam się, że odpada jak wszystkie inne wyjazdy