Dzięki za komplementy, ale dajcie spokój, bo mi głupio...serio
Wczoraj post ze zdjęciami produkowałam na raty, więc na nic innego nie starczyło mi czasu. Pobyt i miejsce super. Mały usypiał na każdym spacerze (wpływ morskiego powietrza). Wszystko byłoby fajnie, ale w dzień się tak wysypiał, że po drugiej w nocy miał już ochotę na zabawę. Tak więc mamy braki snu.
Do Ustki wyjechaliśmy o 4 rano, żeby ominąć korki....niestety wszyscy tak pomyśleli i do Torunia zaliczyliśmy 6 pięknych, dorodnych korków. Potem ciągle napotykaliśmy jakiś traktor czy inny bizon na swojej drodze. Do tego jeszcze dwa 40 minutowe postoje na wietrzenie dupki dla Julka, więc dojechaliśmy o 13.00...masakra.
W powrotnej drodze było o wiele lepiej, ale i tak na jakiś czas mam dość. Nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej, a teraz siedząc z tyłu przeżywam koszmar.
Pogodę mieliśmy niezłą, zaliczyliśmy plażowanie parokrotnie, wycieczki leśne również. Poza tym Julek był ulubieńcem hotelowego personelu i gości. Rozdawał uśmiechy na prawo i lewo. Sprzątaczki na niego czatowały za każdym rogiem. Miały cholerny zwyczaj łapania go za ręce. Kazaliśmy mu udawać, że śpi i chodziliśmy opłotkami 8)
Teraz siedzimy już na tyłku, koniec wyjazdów niestety. Życzymy innym szerokiej drogi i udanych urlopów ;D
Wczoraj post ze zdjęciami produkowałam na raty, więc na nic innego nie starczyło mi czasu. Pobyt i miejsce super. Mały usypiał na każdym spacerze (wpływ morskiego powietrza). Wszystko byłoby fajnie, ale w dzień się tak wysypiał, że po drugiej w nocy miał już ochotę na zabawę. Tak więc mamy braki snu.
Do Ustki wyjechaliśmy o 4 rano, żeby ominąć korki....niestety wszyscy tak pomyśleli i do Torunia zaliczyliśmy 6 pięknych, dorodnych korków. Potem ciągle napotykaliśmy jakiś traktor czy inny bizon na swojej drodze. Do tego jeszcze dwa 40 minutowe postoje na wietrzenie dupki dla Julka, więc dojechaliśmy o 13.00...masakra.
W powrotnej drodze było o wiele lepiej, ale i tak na jakiś czas mam dość. Nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej, a teraz siedząc z tyłu przeżywam koszmar.
Pogodę mieliśmy niezłą, zaliczyliśmy plażowanie parokrotnie, wycieczki leśne również. Poza tym Julek był ulubieńcem hotelowego personelu i gości. Rozdawał uśmiechy na prawo i lewo. Sprzątaczki na niego czatowały za każdym rogiem. Miały cholerny zwyczaj łapania go za ręce. Kazaliśmy mu udawać, że śpi i chodziliśmy opłotkami 8)
Teraz siedzimy już na tyłku, koniec wyjazdów niestety. Życzymy innym szerokiej drogi i udanych urlopów ;D