Rodzilam tam córkę i też podziekuje. Poza tym z tym lekarzem pracującym w danym szpitalu to taki trochę mit. Może go nie być akurat, a nawet jak jest to i tak najważniejsza jest położna ;-) No niestety na położne też trafiłam niefajne...począwszy od tej która mi wmawiala (z takim sarkazmem na ucho), że udaje skurcze było już tylko gorzej.
Ja miałam swojego lekarza i mimo, że go nie było, to dzwonił do położnych albo one dzwoniły do niego z informacjami na bieżąco, bo rodziłam 16godzin w sumie
Przy drugim synu tez go nie było, ale szybko poszło, wiec nie dzwonili do niego, ale i tak jest inne traktowanie, "bo ta pacjentka to od tego lekarza"
Ja pierwszy raz się przekonałam jak to nie mieć swojego lekarza pod ręką na przełomie 6-7msc jak zaczęly się problemy (wymioty utrata przytomności probelm z nerkami, żywienie pozajelitowe itp) a mój gin był na zwolnieniu chorobowym niestety dość poważnie chorował.. Nie wiedzieli co ze mną robić to przewozili że szpitala do szpitala. Jak ordynator dostał kasę stwierdził że zrobi cc W 7MSC bo nawet jeśli coś się stanie można zawsze mieć 2 dziecko... Mąż zrobił awanturę więc mnie odesłali mimo że byłam nieprzytomna...i tak tulalam się do 9msc bo na CC się nie zgodziłam
Pozniej w dniu porodu odeszły wody pojechała. Do mojego gin prywatnie bo dalej był na zwolnieniu zbadał, zadzwonił do szpitala powiedział że przyjadę żeby nic nie podawali bo poród sam postępuje a on dojedzie.. Dojechaliśmy na wejściu ten sam ordynator na dzień dobry oksy chociaz położna się z nim klocila że ma nic nie podawać... A potem podpial mnie pod ktg a tam ani skurczy ani tętna dziecka ja w płacz a on ze mam jechać na CC.. Na bloku zaczęłam mieć parte położna zbadał 10cm..ale się nie zgodził.. Powiedział że CC bo już noc a on nie będzie czekał.. Dojechal mój gin jak byłam już znieczulenia... Okazało się że synek już w kanale i nie mogli go wydostać... Na drugi dzień ordynator przyszedł mnie poinformować że aparat ktg byl zepsuty.. I to by było na tyle z jego strony
Masakra, aż nie mogę uwierzyć, że coś takiego jest możliwe, cieszę się, że moje trzy porody były w miarę spokojne
Ja mam zamiar rodzić z własną położną, wiadomo że każdy ma inne odczucia. Moje koleżanki tam rodziły ze swoimi położonymi i były bardzo zadowolone.
Ja już leżałam w szpitalu w którym lekarz nie pracował i podziękuje. Od nikogo nic nie można się było dowiedzieć, dopóki mąż nie zrobił awantury. A od ordynatora się dowiedziałam że niepotrzebnie zostałam przyjęta bo ciąży w 5tc się nie ratuje.
Co to za jakieś dziwne pomysły, każdej pacjentce należy się opieką na poziomie, nie jesteśmy w UK czy Irlandii, gdzie przed 12 tyg ciąży nie ratują zresztą i tam zrobią ci usg i powiedzą czy masz szansę czy nie, co prawda leków nie podadzą i odesla do domu z zaleceniem odpoczynku, ale przynajmniej kulturalnie traktują każdego
Cześć Kobietki. Ja dzisiaj też źle się czuję.
Młodą zrobiła pobudkę o 5 [emoji35]
Gdzieś o 10 zaczął boleć mnie brzuch 3-4 silne skurcze. Wzięłam no-spę i usnęłam.
Obudziłam się przed 12.
Strasznie słabo się czuję. Zmierzyłam sobie ciśnienie. Niby ok, bo 101/65 (zawsze mam niskie ciśnienie), ale puls wydaje mi się trochę za wysoki, bo 79.
Dobrze, że we wtorek wizyta.
Współczuję i łączę się w bólu, od kilku dni codziennie koszmarne mdłości cały dzień, osłabiona, jazda samochodem jest koszmarem... Jedyne co ratuje przed wymiotami to cola i porządny mięsny posiłek, strasznie mi się mięsa chce, wędliny, kiełbasy, parówki, cokolwiek byle mięsne, w ostateczności twarożek lub ser biały... Chyba białka mi brakuje
Jak czytam o tych waszych "przygodach" przy porodach to az noz sie w kieszeni otwiera...
Ja tez zamiast najpiękniejszych chwil mialam wtedy okropny początek... trafilam przed 20ta do szpitala, z regularnymi skurczami, w rejestracji mnie przyjęli, wzieli na oddzial a tam taki stary marudny doktorek, zbadal mnie tak bolesnie ze myślałam ze go pogryze...zrobił usg i nie mam pojecia co mu sie uwalilo ale stwierdzil ze dziecko nie odpowiada 40tc, ze ciaza na pewno jest mlodsza o 4tygodnie wiec nie nadaje sie do nich na oddział... kazal sobie znaleźć transport do szpitala w innym mieście...i tyle go widziałam, wrocilam z polozna na dół, stwierdzila ze on tak czesto odsyla bo juz wieczor a on chce spać... na szczęście polozna zalatwila mi karetkę do drugiego szpitala, bylam tam po 21 i pierwsze co to zostałam przez przyjmująca położną zjechana od stop do głów jak to jestem bezczelna gowniara ktora powinna byla siedziec w domu a nie wlasnie rodzic, potrafila mi prosto w oczy powiedziec ze "ojca bachora tu nie zobaczymy, co ? Pewnie nawet sama nie wiesz który to..." itp teksty... przez prawie dwie godziny musialam znosic takie teksty tej baby, dobrze ze potem byla zmiana i trafila mi sie polozna anioł, gdyby nie ona to ja bym tam oszalala..
Nagrać telefonem i do TVN, przecież to jest przede wszystkim niezgodne z prawem, nie wspominając o bezczelnosci
Gdzie to taki szpital?
Mam wrażenie , że mój szpital to jakiś dziwny pozytywnie, bo kulturalne położne, lekarze, pielęgniarki.
Nie ma co porównywać. Córkę rodziłam w irl i tam to już w ogóle niebo, a ziemia, położna cały czas jest przy pacjentce, pyta kiedy może Cię zbadać i czy w ogóle wyrażasz zgodę na badanie, przykrywasz się na IP kocyki a nie leżysz pół naga, zaraz po porodzie zmieniali mi 3 razy pościel na porodowce, żebym we krwi nie leżała, dostałam posiłek na sali porodowej, byłam w szoku, bardzo pozytywnym.
No i na drugi dzień wyszłam do domu, a mogłabym tego samego dnia po 6 godzinach od porodu gdybym mieszkała bliżej szpitala, wspomnienia rewelacyjne
Ja miałam tam cc o pół nocy, dopiero łaskawie rano ktoś do mnie zajrzał... Nie dały mi dzwonka, żeby zadzwonić w razie w, i omalo się nie udusilam własnymi wymiocinami.. O lekach przeciw bólowych też nie było mowy, nie wspominając już o tym, że wogole nie chciały się córką zająć no ale cóż
było minęło
Oby teraz wspomnienia były lepsze
@Paulina90 cudowne zdjęcie, cieszę się, że maluchy takie duże i pięknie rosną, podwójne szczęście
Laski taka ładna pogoda, cieplutko a ja leżę pod kołdrą bo mi zimno (tak mam zawsze w ciąży, że mi zimno) a do tego mdłości co chwilę.. .. Bleeee
Mój cudowny mąż zabrał dzieciaki na spacer na rowery wiec mogę przynajmniej spokojnie poleżeć i odpoczywać, bo przy trójce to ciężko, zwłaszcza w tygodniu, szkoła, przedszkole, zajęcia dodatkowe, zadania domowe i tak w kółko, a do tego obiad, sprzątanie, zakupy, pranie, prasowanie.... Czasami to już nie ogarniam, bo słaba i zmęczona ciągle jestem... Byle do 12 tygodnia, powinno być lepiej także tak do końca listopada i może się poprawi oby hehehe