Mnie też ostatnio dość często nachodzą wspomnienia jak zaszłam w ciążę. O dzidziusia staraliśmy się ponad dwa lata
W sierpniu 2014 roku odstawiłam antykoncepcję, bo mój organizm nie wyrabiał już i od tego momentu zaczęły się cyrki z miesiączkami. We wrześniu byłam u ginki , by oznajmić jej ,że ostatnie tabletki to był kompletny nie wypał, a ona stwierdziła,że tak się zdarza, a okres mogę dostać nawet za 3 miesiące
Okresu nie dostałam do końca roku i znów do niej poszłam, a ona tym razem mi zasugerowała,że być może przechodzę menopauzę skoro od zawsze miałam problem z miesiączkami. Po tej wizycie już wiedziałam,że raczej do niej nie wrócę. Dała mi skierowanie jeszcze na tarczycę, ale badania wyszły mi dobrze, bo nie wiedziałam,że TSH powyżej 3,5 jest już za wysoki. Miesiączek dalej nie miałam, były tylko plamienia i to wszystko. I tak się z tym bujałam, do września 2015 roku , wkurzyłam się , zmieniłam lekarza , poszłam do Medicovera i zaczęła się diagnostyka z prawdziwego zdarzenia. W listopadzie położono mnie do szpitala na 3 dni. No i wyszło,że mam niedoczynność tarczycy, insulinoporność i niestety nadwagę. Podejrzewano również PCOS , ale musiałam zrobić kolejne badania w szpitalu i tu się znów naczekałam. W styczniu trafiłam do cudownej endokrynolog i zaczęłam leczenie tarczycy . Leczenie szło dość dobrze, waga zaczęła spadać, ale dalej nie miałam sama z siebie okresu. Był to bardzo trudny okres dla mnie, tym bardziej,że ginek nie chciał mi podać nic na owulację , dopóki nie będzie ostatecznie znana diagnoza. Miałam poczucie ,że czas mi ucieka. W lipcu po raz kolejny trafiłam do szpitala , badania wyniki i wychodzi kolejna rzecz prolaktyna dostaję leki i wreszcie jest potwierdzenie,że mam PCOS i nie mam owualcji, trzeba ją wywołać. Pod koniec sierpnia jestem u swojej endokrynolog wyniki TSH są idelane, cukry też spadły daje zielone światełko na wywołanie owulacji , więc idę do ginka a ten każe znów czekać
Mam jeszcze schudnąć i zobaczyć czy okres sam się pojawi oraz mam pić inofolic. Wychodzę od niego załamana i rozczarowana . Postanawiam zmienić lekarza, bo z takim podejściem czuję,że w ciążę nie zajdę .
Na początku września idę do nowego ginka i po chwili rozmowy już wiem,że to jest ten lekarz , od razu przepisuje mi CLO , uspakaja i odpowiada na wszystkie pytania. Pamiętam jego słowa do dziś,żebym się nie nastawiała,że za pierwszym razem się uda
W 26 września idę na kontrolę , czy jest jakieś jajeczko i okazuje się,że mam dorodne jaco 20mm i mamy się starać . Działamy z M na całego
Szczerze mówiąc, to naprawdę nie nastawiałam się ,że uda się nam za pierwszym razem i gdy okres nie pojawił się po 2 tygodniach, to stwierdziłam,że to dlatego,że nie mam duphastonu na wywołanie.Jednak mój dziwny spokój, po mimo ostrej nerwówki w pracy jest dla mnie dziwnym objawem oraz zmiany sutków, od początku w sumie chyba zaraz , gdy doszło do zapłodnienia stały się one wrażliwe i bardzo stojące, nigdy tak nie miałam, ale zwaliłam to na efekt CLO. Brzuch bolał mnie jak na okres , cały czas czułam,że mam mokro w majtkach a okresu nie widać. Postanowiłam zrobić test po ponad tygodniu z nastawieniem,że będzie negatyw , tylko muszę mieć potwierdzenie , by sie do ginka udać po duphaston. Pamiętam ten dzień jak dziś, 20 października rano M wyszedł do pracy a ja poszłam robić test. Gdy zobaczyłam po 3 sekundach ,że są już dwie grube krechy to,aż z wrażenia zatkało mnie na dobre 5 minut. Nie mogłam w to uwierzyć, oczywiście zadzwoniłam zaraz do M, też był w szoku, ale przeczuwał,że coś jest na rzeczy , bo byłam inna i odrzuciło mnie od alkoholu. Dwa dni później zrobiłam betę , by potwierdzić już tak na 100% ,że to ciąża . Do lekarza poszłam za szybko , bo już chyba poniedziałek lub wtorek i było widać tylko pęcherzyk i zdenerwowałam się,że jednak jest coś nie tak. Musiałam czekać ponad tydzień czasu i to był najgorszy długi tydzień. 2 listopada gienek potwierdził ciążę , był zarodeczek i serduszko
Ta data ma dla mnie też sentymentalne znaczenie, bo dokładanie 2 listopada 2015 roku zaczęłam diagnostykę i prawdziwą walkę o dzidziusia a dokładanie rok później ciąża została potwierdzona
Mój mały cud .
Uff ależ się rozpisałam......