Ja raz rodzilam psy posladkowo w dodatku z jamniczka kt sie pukla zwyczajnie z zbyt wielkim kolega [emoji52] oj ciezko bylo..jedno zdechlo pierwsze bo za pozno zobaczylam ze sie rodza i sie ususilo... 2 wyszly ze mna w domu i 2 przez cc u lekarza[emoji53]
Raz swinki..
I raz rodzialam z kolezanka bo za dlugo czekala na meza bo sie uparla, ze pierwsze rodzila 12h to teraz tez jej zejdzie..maz przyjechal po 2 h to juz obie byly w szpitalu.. porod odebralam ze wslazowkami z pogotowia przez telefon..
Bogu dzieki ze szybko dojechali i przecieli pepowine bo zwyczajne sie jej balam[emoji23] w zyciu bym tego sama wtedy nie przerwala..mialam.debilne wrazenie ze one beda to obie czuly..