Mam dość, coraz większy dół emocjonalny, brak sił na cokolwiek, wszystko zaczyna mnie denerwować i frustrować. Płakać mi się chce.
A do tego ta nauka, jutro na egzamin, który mam pod wieczór nie wiem jak dam rady, a wieczorem człowiek najgorzej się czuje, nic nie umiem, a terminu nie chcę przekładać żeby samej nie pisać.
Najgorsze to, że czego teraz nie zaliczę to czas tylko do końca października żeby nadrobić, bo dziekanki wziąć się nie da, bo kierunek za 4 lata dopiero nabór będzie miał, bo mało chętnych teraz. A czekać 4 lata bez sensu.
A do tego jeszcze remont w domu, to teraz pasuje posprzątać, bo 3 pokoje na maxa zakurzone i prasowania dużo dla maleństwa.