malinka1984
Fanka BB :)
Anbas, musiałam Cię źle zrozumieć bo wydawało mi się, że pisałaś, że mała je 3-5 minut, a nie 3-5 łyków. W tej sytuacji rzeczywiście trudno uznać, że się najada. Dobrze, że udaje ci się ściągnąć tyle, żeby się najadła. A jakbyś spróbowała częściej ściągać, żeby pobudzić bardziej laktację?
a byłaś w poradni laktacyjnej z małą? może tam mogą zbadać to, o czym pisze Kasieńka?
U nas problem był od początku z łapaniem piersi. Po pierwsze, okazało się, że mam wklęsłe brodawki, po drugie - mały był ospały przez żółtaczkę. W szpitalu przystawiały mi go do cyca wszystkie położne i nic :/ łapał na chwilę pierś, ciumkał nawet ale nie tak, żeby mu pokarm poleciał, zaraz puszczał i usypiał... albo w ogóle nie dało się go dostawić bo się nerwowo rzucał i machał łapkami na wszystkie strony... no więc pani z poradni laktacyjnej poradziła mi, żebym dawała mu ściągnięty pokarm... i tak ściągałam i karmiłam przez około miesiąc, w tym czasie mały zszedł z żółtaczki i zrobił się żwawszy i silniejszy, położna, która przychodziła do mnie do domu za każdym razem starała się go przystawiać, ale darł się jak opętany... no ale ja się zawzięłam, uznałam, że skoro ma siłę, żeby tak krzyczeć to i ma siłę, żeby ssać cyca i tak pomimo krzyków zaczęłam mu wpychać na siłę tego cycka do buzi, ściskałam, żeby mu mleko leciało i żeby zajarzył, o co chodzi... i tak krok po kroku... najpierw udało mi się 1 karmienie dziennie piersią, potem 2,3, a od 2 tygodni mały jest już zupełnie przestawiony nie powiem, kosztowało mnie to sporo nerwów, bo na początku mały darł się jak opętany, dawałam sobie czas 20 minut, jak nie załapał cyca - ściągałam i dawałam mu z butli... a teraz Maciuś taki cycocholik, że czasem myślę, że potwora wyhodowałam na własnej piersi jak ściągałam to miałam duuuużo więcej czasu dla siebie niż teraz
a byłaś w poradni laktacyjnej z małą? może tam mogą zbadać to, o czym pisze Kasieńka?
U nas problem był od początku z łapaniem piersi. Po pierwsze, okazało się, że mam wklęsłe brodawki, po drugie - mały był ospały przez żółtaczkę. W szpitalu przystawiały mi go do cyca wszystkie położne i nic :/ łapał na chwilę pierś, ciumkał nawet ale nie tak, żeby mu pokarm poleciał, zaraz puszczał i usypiał... albo w ogóle nie dało się go dostawić bo się nerwowo rzucał i machał łapkami na wszystkie strony... no więc pani z poradni laktacyjnej poradziła mi, żebym dawała mu ściągnięty pokarm... i tak ściągałam i karmiłam przez około miesiąc, w tym czasie mały zszedł z żółtaczki i zrobił się żwawszy i silniejszy, położna, która przychodziła do mnie do domu za każdym razem starała się go przystawiać, ale darł się jak opętany... no ale ja się zawzięłam, uznałam, że skoro ma siłę, żeby tak krzyczeć to i ma siłę, żeby ssać cyca i tak pomimo krzyków zaczęłam mu wpychać na siłę tego cycka do buzi, ściskałam, żeby mu mleko leciało i żeby zajarzył, o co chodzi... i tak krok po kroku... najpierw udało mi się 1 karmienie dziennie piersią, potem 2,3, a od 2 tygodni mały jest już zupełnie przestawiony nie powiem, kosztowało mnie to sporo nerwów, bo na początku mały darł się jak opętany, dawałam sobie czas 20 minut, jak nie załapał cyca - ściągałam i dawałam mu z butli... a teraz Maciuś taki cycocholik, że czasem myślę, że potwora wyhodowałam na własnej piersi jak ściągałam to miałam duuuużo więcej czasu dla siebie niż teraz