Sylwia gdyby mi ktoś powiedział, że urodzę np. dziś czy jutro to w ciemno idę na poród sn. Ale to czekanie mnie wykańcza, naprawdę. Ja się nie boję samego porodu, bólu czy coś. Mam takie jakieś wewnętrzne przekonanie, że jak przyjdzie co do czego to dam radę.
Ale to czekanie, ta niepewność to jest naprawdę masakra jakaś. Ja się tak strasznie boję że się coś złego stanie, nie w czasie porodu tylko wcześniej, że nawet nie potrafię tego opisać. Jeszcze mała znowu taka leniwa... pewnie udziela jej się mój stres no ale nie umiem tego opanować. Od rana wstałam tylko na śniadanie i położyłam się dalej, leżę i ryczę. Najchętniej cały czas bym leżała z detektorem tętna i słuchała czy serduszko na pewno bije. Cukier mi oczywiście skoczył po śniadaniu, ale patrząc na mój dzisiejszy stan psychiczny to wcale się nie dziwie. Ja normalnie nie wiem co ja za dzień dziś mam :/
Margo skurcze dziś może ze dwa tylko. Także tak jak myślałam-uspokoiło się na razie. Zobaczymy co tam w szpitalu dziś wieczorem powiedzą ale pewnie nic z tego i wrócimy do domu.
A Ty widzę też dziś słabszy dzień jeśli chodzi o psychikę. Może to coś w powietrzu dzisiaj takie dołujące
nie martw się, na pewno się wszystko cofnie po porodzie.. niestety martwieniem się nic nie pomożesz.
Ale masz kochanego męża z tym śniadaniem
ja to nie pamiętam kiedy mój mi taką rzecz zrobił bo ciągle go nie ma w domu... tyle nadgodzin robi, że masakra. No ale musi "narobić" na zapas jak będzie brał opiekę i urlop. Nawet dzisiaj na 10 godz. pojechał...
A co do mierzenia np. na spacerze to ja jak poza domem jestem to używałam nawilżanych chusteczek do usunięcia brudu z rąk, wycierałam na sucho zwykłą chusteczką, chwilę odczekałam i wtedy mierzyłam.